
Plażowanie w stanie Santa Catarina zaczęliśmy od niewielkiej osady Guarda do Embaú na południowym wybrzeżu. Szybko się okazało, że poza plażą, to miejsce oferuje znacznie więcej atrakcji.
Z gór na wybrzeże stanu Santa Catarina
Zanim rozpoczęła się nasza przygoda z położonym na Wyspie Magii (Ilha da Magia) Florianópolis, odwiedziliśmy położone nieco na południe Guarda do Embaú. Jest to niewielka plażowa miejscowość, oddalona od Floripa o ok. 60 km. My zmierzaliśmy tam z gór Serra Catarinense, dokładnie z miasteczka Urubici, o którym przeczytacie w tym poście.
Guarda do Embaú leży u ujścia rzeki Rio Madre do Oceanu Atlantyckiego na terenie Parku Stanowego Serra do Tabuleiro i liczy ok. tysiąca mieszkańców, ale zawsze zjeżdżają się tutaj turyści z całego kraju i spoza Brazylii. Jak to zwykle bywa z małymi rybackimi osadami na brazylijskim wybrzeżu, to miejsce również zostało odkryte przez surferów i stało się popularnym celem miłośników nie tylko surfingu, ale też plażowania i trekkingu. Jest bowiem otoczone wzgórzami, które można przemierzać przy dobrej pogodzie, podziwiając widoki z góry.
Zatrzymaliśmy się w przeuroczej pousadzie Morada do Gabriel, gdzie byliśmy w tym czasie jedynymi gośćmi. Właścicielka bardzo się o nas troszczyła, dopytywała jakie ciasto chcemy na śniadanie (w Brazylii na śniadanie są właśnie ciasta!), udzielała cennych informacji, przyjęła płatność kartą, chociaż na Bookingu było zaznaczone, że tylko gotówka (“no ale wy jesteście z zagranicy, to możecie kartą”). Na odchodne dała nam solidną porcję ciasta “na drogę”. Złota kobieta.
Legenda o Guarda do Embaú
Nazwa Guarda do Embaú owiana jest legendą, która sięga czasów, gdy wzdłuż brazylijskiego wybrzeża żeglowały statki pirackie. Według miejscowych legend, wieki temu w tej okolicy rozbił się statek piracki. Ponieważ piraci przewozili cenne skarby, mieli ukryć je w skrzyniach zakopanych na wybrzeżu. Z czasem historia o ukrytych skarbach zakorzeniła się w lokalnej tradycji, a miejsce zyskało nazwę nawiązującą do tego rzekomego skarbu – „Guarda” oznacza „straż” lub „przechowanie”, a „Embaú” odnosi się do skrzyni pełnej kosztowności.
Jednak samo słowo „Embaú” ma również rdzenne pochodzenie i wywodzi się z języka Tupi-Guarani, którym posługiwali się Indianie Carijó, zamieszkujący niegdyś wybrzeże Santa Catarina. W tupi istnieją trzy możliwe znaczenia tego słowa: „emba-u” oznacza źródełko lub wodopój, „mbá-u” może oznaczać ostatnie źródło wody, a „mbaú” odnosi się do jedzenia i picia. Choć dokładne pochodzenie nazwy pozostaje zagadką, łączy w sobie zarówno legendę o piratach, jak i rdzenną kulturę regionu.
Łódką na plażę
Jak wcześniej wspomniałam, Guarda do Embaú leży u ujścia rzeki do oceanu, co oznacza, że trzeba to ujście przepłynąć, aby dostać się na plażę. Widziałam śmiałków, którzy szli wpław, niosąc swoje torby i ubrania wysoko nad głową. My wzięliśmy łódkę za 7 reali/os. Przeprawa trwa niecałe 5 minut, a łódek czeka na plażowiczów cała masa – nie ma kolejki. Ciekawostką jest to, że można tam płacić Pixem, czyli brazylijskim Blikiem. My płaciliśmy gotówką, bo niestety nie mamy konta w brazylijskim banku.
Po przedostaniu się na plażę, można wypożyczyć zestaw plażowy (2 leżaki i parasol) za 90 reali – co uważam za mega zdzierstwo albo rozłożyć się na swoich krzesełkach. Ponieważ dzień był pochmurny, my wybraliśmy się w długi spacer aż do końca plaży, co zabrało nam ponad 1,5 godziny w jedną stronę. Spacerowanie po plaży, gdy ciepła woda obmywa nam stopy, należy do moich ulubionych aktywności w Brazylii.
Co jeszcze można robić w Guarda? Chodzić po okolicznych wzgórzach i podziwiać panoramę z góry. Poza plażami, wybrzeże jest dość skaliste, a to oznacza ekscytujące wspinaczki po kamieniach i widoki na rozbijające się na skałach fale oceanu. Na całym wybrzeżu Santa Catarina jest pełno ścieżek widokowych (trilhas). W pobliżu głównej plaży, bez potrzeby wynajmowania łódki, można wejść na ścieżki prowadzące na skałę Pedra do Urubu i odludną plażę Prainha. Aby zwiedzić inne szlaki, wystarczy podjechać samochodem na przykład w okolice plaży Praia de Cima i zwiedzić słynną dolinę Vale da Utopia. Ścieżek jest tyle, że nawet jeśli ktoś nie przepada za plażowaniem, nie będzie się tu nudził.
Podsumowanie
Spędziliśmy w Guarda do Embaú dwa dni i uważam, że tyle wystarczy, żeby poczuć klimat i zobaczyć najciekawsze miejsca. Nasza pousada (Morada do Gabriel) była oddalona zaledwie o kilka kroków od ujścia rzeki i od centrum miasteczka z restauracjami i sklepami. Byliśmy tam w ostatnich dniach listopada, a więc tuż przed początkiem lata, jednak miejsce wciąż było spokojne, bez tłumów turystów.
Jeśli chodzi o pogodę, to przez nasz cały ponadtygodniowy pobyt na wybrzeżu, niebo było przeważnie zachmurzone. Nie padało, ale słońca też nie było. To idealna pogoda na spacery, także po plaży. Temperatura w granicach 25 stopni, rzadko kiedy włączaliśmy klimatyzację w pokoju, bo ja lubię jak jest ciepło.
Na południu Brazylii jest sporo turystów z Argentyny, więc część kelnerów w restauracjach to Argentyńczycy. Mieliśmy śmieszne sytuacje, gdy argentyńscy kelnerzy prosili o pomoc swoich brazylijskich kolegów, żeby się z nami dogadać, na przykład jeśli miałam pytania o jakieś pozycje w menu. No ale Argentyńczycy na pewno doceniają obsługę w swoim języku.
Następne miejsce na naszej trasie to Bombinhas, ale o tym już w kolejnym wpisie 🙂