Wielkie brazylijskie miasta, a wśród nich São Paulo, są owiane złą sławą. Niepochlebną opinię wyrażają głównie ci, którzy nigdy ich nie odwiedzili. W tym poście mam zamiar zmierzyć się ze stereotypami, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Kilka informacji o São Paulo
São Paulo to największe miasto Ameryki Południowej i dziesiąte pod względem liczby ludności na świecie – liczy ponad 11 mln mieszkańców (spis powszechny z 2022 roku), a jeśli wziąć pod uwagę cały region metropolitalny, to mieszka tu ponad 22 mln ludzi. Miasto jest ogromne i zakorkowane – wprowadzono nawet system rodizio, które w tym przypadku oznacza zasady, na jakich mogą wyjeżdżać na ulice samochody o określonych numerach rejestracyjnych. Chodzi o to, aby ograniczyć korki, co się niestety nie udaje.
Miasto zostało założone 25 stycznia 1554 roku przez jezuitów, którzy utworzyli tu misję w celu katechizacji Indian. Wokół tej misji wyrosło miasto. W kolejnych stuleciach to właśnie stąd wyruszały wyprawy bandeirantes – śmiałków, którzy podbijali interior Brazylii, często przemocą. Dzisiaj pomnik ku ich czci stoi nieopodal parku Ibirapuera. Ważną dla São Paulo datą jest uzyskanie niepodległości przez Brazylię, 7 września 1822 roku, bo to właśnie tutaj pierwszy cesarz Brazylii Dom Pedro ze szczytu wzgórza z widokiem na miasto, w pobliżu rzeki Ipiranga, zakrzyknął słynne “Niepodłegłość albo śmierć!” (Independência ou morte), co jest symbolicznym początkiem niepodległej Brazylii.
Dzisiaj São Paulo jest gospodarczym i kulturalnym centrum kraju i prawdziwym miksem wielu kultur, od potomków niewolników, po europejskich i azjatyckich imigrantów. Nie sposób wymienić wszystkich wydarzeń, muzeów i ciekawych miejsc do zobaczenia. Dotarcie do nich ułatwia system metra, który liczy 6 linii. Metro jeździ również na lotnisko.
Pierwsze wrażenia
Aż trudno mi samej uwierzyć, że będąc tyle razy w Brazylii, nigdy nie zatrzymaliśmy się w São Paulo na dłużej niż tylko na czas przesiadki na lotnisku. A w mieście są 3 lotniska: Guarulhos (międzynarodowe, ale również obsługuje loty krajowe), Congonhas (krajowe), Viracopos/Campinas – można porównać do Warszawa-Radom, bo znajduje się w odległości 100 km od centrum miasta. Kiedyś lecąc nad São Paulo miałam wrażenie, że to miasto nigdy się nie kończy. Lecieliśmy spory czas, a ono wciąż było pod nami. Prawdziwy moloch.
Tym razem przylecieliśmy do São Paulo z myślą, aby je lepiej poznać. Nasz samolot z Amsterdamu wylądował na Guarulhos (GRU) po 19.00, było już ciemno. Z lotniska można się dostać do centrum miasta na kilka sposobów – metrem, pociągiem, autobusem, Uberem lub taksówką. My wybraliśmy ostatni sposób. Przy wyjściu z terminala znajduje się stanowisko firmy Guarucoop, oficjalnej firmy przewozowej na tym lotnisku. Tam zamawia się kurs, podając adres, a pracownik firmy informuje ile to będzie kosztowało. Można zapłacić na miejscu kartą kredytową lub kierowcy gotówką. Nasz kurs w okolice Avenida Paulista kosztował 175 reali.
São Paulo mnie urzekło. Pomimo swojego ogromu jest bardzo klimatyczne i ma pozytywną energię, która sprawia, że człowiek dobrze się tu czuje. Jest też różnorodne – każdy znajdzie coś dla siebie. Od muzeów, galerii sztuki i innych miejsc związanych z kulturą, przez zagłębie kulinarne, po oazy zieleni, takie jak park Ibirapuera. Zaskoczyły mnie niskie ceny paliw (3,09 reala za litr etanolu w porównaniu z 4,79 reala za litr w Porto Seguro), zatłoczenie lotniska Congonhas (nie wiem czemu, ale wyobrażałam je sobie jako mniej ruchliwe od Guarulhos, a jest odwrotnie) oraz fakt, że czułam się tu absolutnie bezpiecznie.
Avenida Paulista
Sercem miasta jest Avenida Paulista – jest też punktem odniesienia dla turystów i mieszkańców, bo często podając odległości wspomina się, jak daleko znajduje się dane miejsce od tej ulicy. Jest tu jedno z najbardziej znanych muzeów w mieście – Muzeum Sztuki (MASP). W niedziele Avenida jest zamykana dla samochodów i staje się wówczas deptakiem, gdzie można spacerować, jeździć rowerem, odwiedzać restauracje czy uliczne stoiska i delektować się klimatem wielkiego miasta. My niestety nie mieliśmy okazji być w mieście w niedzielę w ciągu dnia, ale chciałabym kiedyś znaleźć się na Avenidzie Paulista w takich właśnie okolicznościach.
Przy tej ulicy położonych jest kilka stacji metra, więc komunikacyjnie to miejsce również jest bardzo dogodne. Od naszego hotelu (Solar Bela Vista) do stacji metra Brigadeiro było ok. 300 m. Można więc powiedzieć, że mieszkaliśmy w ścisłym centrum, w bardzo ruchliwej, ale i bezpiecznej okolicy. Przy avenidzie były widoczne patrole policji, nic złego się tam nie działo.
Park Ibirapuera
Ibirapuera to najsłynniejszy park w São Paulo, położony zaledwie 2 km od naszego hotelu, więc rzecz jasna natychmiast musieliśmy tam iść. Kolejnego dnia po przyjeździe, po śniadaniu pojechaliśmy Uberem do parku (samochód natychmiast utknął w korku – więc droga powrotna odbyła się już na piechotę). To był rześki dzień w São Paulo. Początek listopada, a tu temperatura poniżej 20 stopni, byłam bardzo zaskoczona. Do południa chodziliśmy po mieście w bluzach, dopiero potem zrobiło się ciepło i brazylijsko pod względem termicznym.
W 2017 roku Ibirapuera był najczęściej odwiedzanym parkiem w Ameryce Łacińskiej (ok. 14 mln osób). To bardzo przyjemne i relaksujące miejsce, ocienione drzewami, można tu znaleźć kilka punktów gastronomicznych, stoisk z przekąskami i napojami. Są też darmowe toalety. Możemy kilka godzin spacerować alejkami lub też wynająć rower przy jednym z wejść do parku. Na jego terenie znajdują się jeziorka i oczka wodne, a całość jest niezwykle fotogeniczna i malownicza.
Instytut Butantan
Instytut naukowy nie jest miejscem, który normalnie uznalibyśmy za atrakcję turystyczną, ale Butantan taką właśnie atrakcją jest – ze względu na możliwość obejrzenia różnych gatunków węży i innych gadów oraz płazów. Wystawy jadowitych stworzeń są poboczną działalnością Instytutu, bo głównie zajmuje się on produkcją szczepionek i surowic przeciwko ukąszeniom tych groźnych stworzeń. Od momentu, gdy wiele lat temu przeczytałam gdzieś o Instytucie Butantan, zapragnęłam go odwiedzić.
Do Instytutu można dojechać metrem (linia żółta – przystanek Butantã), a stamtąd ok. 1 km na piechotę. Instytut mieści się w sporym ogrodzie, w którym są “wybiegi” na świeżym powietrzu dla węży i żółwi – oczywiście nie razem, a najciekawszym miejscem jest muzeum biologiczne, gdzie znajdują się terraria z najgroźniejszymi wężami i pająkami, również spoza Brazylii. Spore wrażenie zrobiła na mnie gigantyczna anakonda (sucuri), królowa Amazonii i Pantanalu, a także bohaterka filmów grozy. Leżała sobie leniwie i bez ruchu, ale i tak była straszna. Inne węże też budziły nieprzyjemne dreszcze.
Beco do Batman
Wracając z Butantan, wysiadamy na przystanku Fradique Coutinho (ta sama żółta linia metra) i stamtąd jest ok. 1,5 km do słynnego Zaułka Batmana, który jest chyba najbardziej kolorowym zakątkiem São Paulo. Na okolicznych murach namalowano graffiti we wszystkich kolorach, a znajdujące się tu bary również wpasowują się w ten barwny klimat. Oczywiście rysunek z podobizną Batmana również tu zobaczymy.
Zaułek leży na terenie dzielnicy Vila Madalena, zamieszkanej przez klasę średnią i wyższą. Dzielnica słynie z niezłych restauracji, galerii sztuki oraz bogatego życia nocnego. Nie mieliśmy okazji się o tym przekonać, bo przed zmrokiem zakończyliśmy zwiedzanie.
Inne miejsca do zobaczenia następnym razem
Poza wieloma muzeami, z których słynie miasto, na pewno kolejnym razem odwiedzimy któryś ze słynnych punktów widokowych. Najmodniejszym z nich jest Sampa Sky – płaci się 100 reali/os (bilety tylko na platformie Sympla) i za tę cenę można przebywać po 1 min 30 sekund na każdym z dwóch przeszklonych tarasów z niesamowitym widokiem na miejską dżunglę. Zdjęcia z tego miejsca wychodzą zjawiskowe.
Dzielnica japońska Liberdade, Mercado Municipal z zagłębiem jedzeniowym, tor wyścigowy Interlagos (ale tylko podczas eventów) to kolejne miejsca, które pozostają na naszej liście do zobaczenia.
Czy São Paulo jest bezpieczne?
Przed podróżą do Brazylii nasłuchałam się historii o tym, jak niebezpiecznie jest w São Paulo. Nawet na grupie Brazil Calling padały opinie, że poczucie zagrożenia jest tu większe niż w innych wielkich brazylijskich metropoliach. Oczywiście każdy ma prawo czuć takie zagrożenie i jestem ostatnią osobą, która będzie odmawiała prawa do własnego zdania.
W mojej korporacji wysoko postawieni dyrektorzy i prezesi, odwiedzając biuro w São Paulo zatrudniają ochroniarza oraz wynajmują samochód z kuloodpornymi szybami. Taka jest polityka firmy zresztą. Gdy powiedział mi o tym nasz CEO na obydwie Ameryki, to bardzo mnie to rozśmieszyło. On z kolei zrobił wielkie oczy na to, że ja poruszam się po dużych miastach w Brazylii komunikacją miejską.
Ja nie czułam się w jakikolwiek sposób zagrożona w São Paulo. Ani na ulicy, ani w metrze, ani w Uberze czy taksówce. Nie byłam w rejonie Katedry, która jest wymieniana jako miejsce, gdzie człowiek czuje się bardzo nieswojo. Może tam jest inaczej. Jak zwykle, przestrzegam podstawowym zasad zdrowego rozsądku i to uchroniło mnie przed jakimikolwiek nieprzyjemnościami podczas tej i wszystkich poprzednich wycieczek.