W parku narodowym Serra do Cipó odnajdzie się każdy, kto lubi długie górskie wędrówki, orzeźwiające kąpiele w wodospadach i podziwianie malowniczych widoków. A to wszystko tuż za miastem Belo Horizonte, stolicą stanu Minas Gerais.

Nigdy nie dość zachwytów nad Minas Gerais

Wspominałam już, jak bardzo podoba mi się Minas Gerais? Gdyby była tu plaża nad oceanem, byłby to pewnie mój ulubiony stan w Brazylii. No ale Minas nie ma dostępu do morza, ma za to dostęp do urokliwych krajobrazów, pasm górskich, wśród których rozrzucone są historyczne miasteczka, pamiętające czasy płynące złotem i diamentami. 

W Minas Gerais znajduje się aż osiem parków narodowych, a do Serra do Cipó dostać się najłatwiej, bo ten park leży niecałe 100 km od Belo Horizonte. Wystarczy wyjechać za miasto i już wjeżdżamy na Drogę Królewską (Estrada Real), prowadzącą prosto do miejscowości Santana do Riacho i innych wiosek, które są świetnymi bazami wypadowymi do parku. Jednak to Santana (oznaczana na mapie również jako po prostu Serra do Cipó) dysponuje najlepszą infrastrukturą dla turystów.

Przyjechaliśmy tu prosto z Capitólio, pokonując odległość ok. 400 km. Była niedziela wieczorem, więc sznur samochodów jechał w przeciwną stronę – do Belo Horizonte. Serra do Cipó jest bowiem bardzo popularnym miejscem na weekendowe wypady dla mieszkańców BH. W weekendy i święta narodowe park jest bardzo zatłoczony, a do największych atrakcji tworzą się gigantyczne korki. 

Widok na park Serra do Cipó

Uwaga na niebezpieczne upały!

Nasz pobyt w Serra do Cipó zbiegł się z falą upałów, która tej wiosny nawiedziła Brazylię. W telewizji podawano kolejne rekordy ciepła – w Rio de Janeiro podobno było ponad 40 stopni, a i w miejscu naszego pobytu upał dawał się we znaki. Na domiar złego w domku, w którym mieszkaliśmy w pousadzie Chalés Jardim da Serra, nie było klimatyzacji. Właścicielka przyniosła nam dodatkowy wiatrak, ale i tak w nocy ciężko było spać. Gdyby nie te piekielne temperatury, brak klimatyzacji nie byłby problemem, ale no cóż, pogody się nie wybiera.

Kolejnego dnia po przyjeździe postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę po parku. W tym celu podjechaliśmy samochodem do wejścia Portaria do Retiro, a stamtąd czekała nas 8-kilometrowa wędrówka (w jedną stronę) do wodospadów Andorinhas i Tombador. Wejście do parku jest bezpłatne, ale w zamian czeka nas długa droga do atrakcji turystycznych. Inne wodospady położone bliżej miasta, gdzie nie trzeba pokonywać pieszo długich odległości, są płatne. 

Tego dnia panował rekordowy upał, więc zaopatrzyliśmy się w 2 duże butelki wody na osobę, koszulki z filtrem przeciwsłonecznym, ja dodatkowo miałam parasolkę. Tak wyposażeni weszliśmy żwawym krokiem na szlak. Górskie widoki były zachwycające, ale droga prowadziła praktycznie cały czas na otwartym słońcu. Gdy po 8 kilometrach dotarliśmy do wodospadu Andorinhas, po prostu zasłabłam. Usiadłam na kamieniu i urwał mi się film. Gdy się ocknęłam, Marek podawał mi wodę i batona. Dobrze, że po chwili odzyskałam siły, bo nie wiem, jak miałby mnie nieść z powrotem przez tyle kilometrów w upale.

Ta przygoda uświadomiła mi po raz kolejny, że lekceważenie przyrody może się źle skończyć. Przy takich upałach lepiej było wybrać się na jakiś inny wodospad, bez konieczności długiej wędrówki w słońcu. W drodze powrotnej robiliśmy sobie postoje na regenerację sił, a tym dłuższy przystanek w bambusowym zagajniku, zwanym Bambuzal, gdzie wszyscy strudzeni wędrowcy mogą się ochłodzić w przepływającej tam rzeczce.

W drodze na wodospad Andorinhas

Wodospad Andorinhas

Tu padłam, ale na szczęście powstałam

Bambuzal

Cachoeira Grande – pocztówka z Serra do Cipó

Cachoeira Grande to największa atrakcja parku, położona tuż przy głównej drodze miasteczka. Wstęp oczywiście płatny, 50 reali od osoby za cały dzień – można wyjść z wodospadu na obiad do miasteczka i wrócić bez konieczności ponownego płacenia. Przy wejściu jest duży parking, ale w weekendy i tak okazuje się zbyt mały i auta są zaparkowane długim rządkiem wzdłuż drogi. My byliśmy we wtorek, więc miejsca było pod dostatkiem i zero kolejek do kasy. 

Po wejściu na teren atrakcji czeka nas krótki spacer do głównego wodospadu, ale można też zboczyć z drogi i odwiedzić wiele mniejszych, lecz równie urokliwych. Miejsca jest sporo, ale tak jak w przypadku większości wodospadów w okolicy, nie ma co liczyć na cień. Dlatego wszyscy chodzą w czapkach z daszkiem, a wiele osób też w koszulkach z filtrem UV. Na szczęście można się ochłodzić w wodospadzie – woda nie jest przeraźliwie zimna, ale wystarczająco orzeźwiająca. No i po południu okoliczne skały zaczynają rzucać szczątkowy cień, w którym można się schronić.

Cachoeira Grande

Cachoeira Grande

Cachoeira Grande

Cachoeira Grande

Cachoeira Serra Morena

Ostatni dzień w parku postanowiliśmy spędzić na wodospadach Serra Morena. Było to święto państwowe – Dzień Republiki – zatem już od rana do miasteczka przyjeżdżali mieszkańcy Belo Horizonte. Wyjechaliśmy po śniadaniu i od razu utknęliśmy w korku. Samochody zablokowały dojazd do popularnej atrakcji, wodospadu Véu da Noiva (Welon Panny Młodej). Udało nam się jakoś wyminąć korek i pojechaliśmy dalej w góry, a potem zjechaliśmy w polną drogę, prowadzącą do “naszego” wodospadu.

Pomimo wczesnej pory, było tu już sporo samochodów, ale porządkowy dość sprawnie je ustawiał na parkingu. Wstęp do atrakcji wynosi 50 reali od osoby i w tej cenie mamy dostęp do dwóch pięknych wodospadów. Jakimś cudem udało nam się znaleźć miejsce na kamieniach pod rachitycznym krzaczkiem, który rzucał szczątkowy cień. Rozłożyliśmy się tam na ręczniku i pareo, a zaraz dołączyła do nas brazylijska rodzinka, która również szukała cienia. Brazylijczycy mają trochę inne poczucie dystansu społecznego niż Polacy, ale nam to wcale nie przeszkadza i często prowadzi to do miłych pogawędek.

Po całym dniu na wodospadach udaliśmy się w drogę powrotną, wstępując do lokalnej restauracji na pieczoną rybkę. Po sutym obiedzie pojechaliśmy do Belo Horizonte, bo następnego dnia rano czekał nas lot do Porto Seguro. Oddaliśmy auto w wypożyczalni Foco, a kierowca podrzucił nas prosto do hotelu Linx, gdzie spędziliśmy ostatnią noc w Minas Gerais. A o naszych przygodach w Bahia, napiszę w kolejnym poście.

Serra Morena

Serra Morena

Okolice Serra Morena

Drogowskaz na Serra Morena