Chapecó to małe miasto w brazylijskim interiorze, w stanie Santa Catarina. Wszyscy tu kibicowali lokalnej drużynie piłkarskiej, która we wtorek praktycznie przestała istnieć. W katastrofie lotniczej zginęła większość piłkarzy.

Wypadek

Za każdym razem, gdy dochodzi do wypadku lotniczego, wiadomość o tym obiega cały świat. Tak też było w noc z poniedziałku na wtorek, gdy rozbił się lecący do kolumbijskiego Medellin samolot, wiozący drużynę Chapecoense na finał Pucharu Ameryki Południowej. Miał to być pierwszy mecz brazylijskiego zespołu przeciwko drużynie Atlético Nacional de Medellin. W katastrofie zginęło 71 osób, przeżyło 6. Oprócz zawodników, na pokładzie byli też dziennikarze, planujący relacjonować mecz.

Samolot rozbił się w górzystym terenie ok. 50 km od Medellin. Prawdopodobną przyczyną wypadku były problemy techniczne. Już o 22.00 (czasu lokalnego) w poniedziałek pilot zgłaszał problemy z elektryką. Zdążył jeszcze zrzucić paliwo, żeby zapobiec eksplozji, po czym próbował lądować awaryjnie i wówczas się rozbił [edit: okazuje się jednak, że informacja o zrzuceniu paliwa nie potwierdziła się, a brak paliwa mógł być jedną z przyczyn katastrofy]. Dotarcie do poszkodowanych utrudniała zła pogoda. Wśród tych, którzy przeżyli jest 3 piłkarzy, dziennikarz i 2 członków załogi.

Marzenie

Dla klubu Chapecoense ostatnie lata były niczym spełnienie marzeń. Klub powstał w 1973 r., ale dopiero w 2014 r. dołączył do brazylijskiej pierwszej ligi (Primeira Divisão) i w 2016 r. dostał się do finału Copa Sul-Americana, odpowiednika europejskiego pucharu UEFA. “Dzisiaj rano gdy się z nimi żegnałem, powiedzieli mi, że pójdą za marzeniem i sprawią, że marzenie stanie się rzeczywistością – powiedział członek zarządu klubu w wywiadzie dla telewizji TV Globo. – Teraz to marzenie się skończyło”.

Miasteczko Chapecó jest małe jak na brazylijskie standardy, liczy niewiele ponad 200 tys. mieszkańców. Kibice w wielu innych miastach często dzielą swoje sympatie pomiędzy dwa lokalne kluby, ale tutaj wszyscy kibicowali Chapecoense, a w mieście królowała zieleń, barwy klubowe. Po tragedii burmistrz Chapecó ogłosił 30-dniową żałobę. Nie trzeba dodawać, że miasto jest w szoku i żałoba nie musiała być ogłaszana, aby ją przeżywać. “Wraz z tą drużyną umarło całe miasto. Nigdy nie widziałem tak głębokiego smutku. Mówią, że ludzie z Santa Catarina to wojownicy, ale naprawdę nie wiem, jak się po tym podniesiemy” – mówi trener lokalnej drużyny futsalu.

Hołd

Po tak wielkiej tragedii zewsząd płyną kondolencje. Także prezydent Michel Temer ogłosił 3 dni żałoby narodowej i na Twitterze wyraził solidarność z rodzinami ofiar, używając hasztagu #forçachape. Władze Kolumbii, na terenie której doszło do wypadku, przesyłają kondolencje. Wyrazy wsparcia idą też od praktycznie wszystkich brazylijskich klubów, które na swoich stronach i na profilach w mediach społecznościowych zamieszczają znak Chapecoense z czarną wstążką. Wiele zagranicznych klubów i piłkarzy również dołącza do kondolencji.

Jednak najbardziej wzruszający gest wykonała drużyna Atlético Nacional de Medellin, która miała być dzisiejszym przeciwnikiem Chapecoense. Zwróciła się do Południowoamerykańskiego Związki Piłki Nożnej (Conmembol) o przyznanie tytułu zdobywcy pucharu Copa Sul-Americana drużynie Chapecoense. Zaapelowała też do fanów, którzy mieli wykupione bilety na dzisiejszy mecz, aby pojawili się na stadionie ubrani na biało i zapalili świece dla Chapecoense.