Odchodzi – zostaje? Odsunięty – przywrócony? O co chodzi w zamieszaniu wokół Renana Calheirosa i czemu przewodniczący Senatu nie może zostać prezydentem Brazylii, spróbujemy coś z tego zrozumieć.

Akt I – weto senatora

Do kryzysu gospodarczego i politycznego w Brazylii dołączył ostatnio konflikt pomiędzy władzą ustawodawczą i sądowniczą. Brzmi znajomo? Otóż nie do końca, chociaż historycy już określają tę sytuację jako jeden z najpoważniejszych kryzysów tego typu w historii Brazylii. Wieści o odsunięciu przewodniczącego Senatu obiegły cały świat, a kilka dni później okazało się, że Renan Calheiros jednak zostaje. Co się wydarzyło, że sytuacja uległa odwróceniu?

Renan jest oskarżonym w 12 procesach o korupcję, także tych z udziałem Petrobrasu. Nie przeszkadza mu to jednak w zajmowaniu najwyższego stanowiska w Senacie i być może pozostawałby na wygodnej posadce aż do ewentualnego skazania, gdyby nie fakt, że zgodnie z przepisami, przewodniczący Senatu może zostać prezydentem kraju, gdyby temu coś się stało (w trzeciej kolejności). Oskarżony o korupcję prezydentem? Tego było już za wiele dla partii Rede, której przewodniczącą jest popularna Marina Silva, swego czasu kandydatka w wyborach prezydenckich z całkiem przyzwoitym wynikiem.

Rede złożyła pismo do Sądu Najwyższego, wnioskując o to, aby oskarżeni o przestępstwa zostali usunięci z linii sukcesji na stanowisko prezydenta Brazylii. Sąd przychylił się do tego wniosku 3 grudnia tego roku. Marina Silva i jej partia poszły za ciosem i dwa dni później pojawił się kolejny wniosek o odsunięcie Renana. Sędzia Marco Aurélio Mello poparł wniosek i nakazał przewodniczącemu Senatu rezygnację ze stanowiska. Renan powiedział, że nie podda się decyzji jednego sędziego i zażądał głosowania Sądu w pełnym 11-osobowym składzie.

Akt II – szara eminencja

W tej odsłonie na scenie pojawia się sam prezydent Michel Temer, bliski współpracownik Renana z partii PMDB. Jak wiemy, Temer planuje wprowadzenie dość istotnych poprawek do konstytucji, które zamrożą poziom wydatków publicznych na 20 lat. W momencie przeprowadzania tak ważnych zmian, dobrze jest mieć wsparcie w Senacie. A kto zostałby przewodniczącym w razie rezygnacji Renana? Pierwszy wiceprzewodniczący Jorge Viana z partii PT – tej samej, do której należą Dilma i Lula, a więc poprawki Temera mogłyby nie zostać potraktowane zbyt łaskawie.

Prezydent Temer zanim jeszcze został prezydentem wszystkich Brazylijczyków (za wyjątkiem tych, którzy masowo protestują przeciwko niemu na ulicach), był zręcznym zakulisowym negocjatorem i najwyraźniej postanowił przypomnieć sobie dawne czasy. Jak czytamy w brazylijskiej prasie, spotkał się z sędziami Sądu Najwyższego przed głosowaniem w sprawie Temera, aby wypracować zgniły kompromis.

Akt III – kompromis i precedens

Przez dwa dni, jakie minęły od weta Renana do głosowania Sądu Najwyższego w pełnym składzie, Temer zdołał się dogadać w kuluarach. W środę sędziowie zadecydowali o pozostawieniu Renana na stanowisku przewodniczącego Senatu, stosunkiem głosów 6:3. A gdzie tu kompromis? Już wyjaśniam: utrzymano przepis, że oskarżony o przestępstwo nie może być prezydentem Brazylii, a więc nawet gdyby najwyższy urząd się zwolnił, to Renan go nie zajmie.

To pocieszające, ale nie do końca. Może i Renan nie zostanie prezydentem, ale jego odmowa poddania się decyzji sędziego została przyjęta z osłupieniem przez środowisko prawnicze w Brazylii, gdzie nawet decyzja jednego sędziego Sądu Najwyższego jest wiążąca, o ile nie zostanie uchylona. Podobnie jak impeachment Dilmy może być batem na każdego kolejnego prezydenta, tak weto Renana może ustanowić precedens w stosunkach polityków z sędziami.

Przy okazji nie odmówię sobie tej przyjemności, żeby poinformować o losach ex-przewodniczącego Izby Deputowanych, Eduardo Cunhii, mojego ulubionego szwarccharakteru na brazylijskiej scenie politycznej. Co u niego? Nie najlepiej. Siedzi w więzieniu. Może niedługo kolega Renan do niego dołączy?