Jeśli jakieś miejsce nazywa się Bonito (piękne), to coś musi być na rzeczy. Rzeki, jeziora, wodospady i jaskinie przyciągają co roku tysiące turystów, szukających przygód w tym “ekologicznym Disneylandzie”.

Do Bonito przyjechaliśmy prosto z Pantanalu, wciąż niepocieszeni, że musimy wyjeżdżać z tego niezwykłego miejsca, gdzie co rano kapibary przychodziły pod nasze okna, a w nocy w rzece błyszczały ślepia kajmanów. Ale smutek trwał krótko i zaraz przeminął, gdy tylko w agencji wycieczek zobaczyliśmy zdjęcia lokalnych atrakcji.

Jeszcze przed wyjazdem do Brazylii Gil z agencji Pantanal Discovery skontaktował mnie z Gustavem, który w Bonito prowadzi agencję Echoes. Obydwaj zaproponowali wycieczki na czas naszego pobytu, a ja zgodziłam się na ich propozycje, wychodząc z założenia, że lokalsi wiedzą lepiej. Zresztą czy może być coś brzydkiego w Bonito?

Buraco das Araras i Rio da Prata

Na Tripadvisorze można przeczytać opinie, że Rio da Prata to najlepsza wycieczka w Bonito i jeśli ktoś ma tylko jeden dzień do dyspozycji, to bezwzględnie powinien na nią właśnie się wybrać. Po śniadaniu przyjeżdża busik, który zabiera nas ponad 50 kilometrów za miasto, na Fazendę Cabeceira do Prata. Inną atrakcją tej fazendy jest snorkling oraz nurkowanie w Lagoa Misteriosa. Ale my jesteśmy tu w celu poznania Rio da Prata.

Zanim jeszcze docieramy na fazendę, zajeżdżamy do rezerwatu papug, Buraco das Araras – co dosłownie znaczy Dziura Ar. Fazendy w tym regionie kryły wiele tajemnic, zwłaszcza w momencie zakupu przez obecnych właścicieli. Przewodnik opowiada, że właściciel Buraco nie wiedział, że dziura znajduje się na jego ziemi i po odkryciu tego faktu, wcale nie był zachwycony. Uważał, że przepastna czeluść zabiera mu teren, na którym mógłby coś uprawiać. Lecz po pewnym czasie w dziurze zamieszkały ary i część fazendy została przeznaczona na rezerwat.

Buraco das Araras to głęboka na 100 m zapadlina, na dnie której znajduje się jeziorko. A na stromych zboczach przepaści zamieszkuje 10 par kolorowych ptaków, które przelatując, robią wielki hałas. Ciężko je sfotografować, bo chowają się w koronach drzew, więc turyści robią zdjęcia przede wszystkim sobie. Spacer trwa ok. godzinę i odbywa się w towarzystwie przewodnika, który szczegółowo opowiada historię tego miejsca. Nasza 10-osobowa grupa składa się z 7 Brazylijczyków i uwaga – 3 Polaków. Oprócz nas jest jeszcze jeden chłopak, podróżujący samotnie po Brazylii.

Po Buraco das Araras jedziemy na naszą główną wycieczkę tego dnia, czyli Rio da Prata. Tutaj także dzielimy się na kilkuosobowe grupki, każda dostaje miejscowego przewodnika. Ten objaśnia nam co się będzie po kolei działo. A więc, najpierw wypożyczamy (w cenie wycieczki) maski do snorklingu, pianki i buty do pływania, resztę dobytku zostawiamy w zamykanych na klucz szafkach na fazendzie. Trzeba zmyć z siebie wszystkie smarowidła, czyli spraye na komary i kremy z filtrem przeciwsłonecznym. Podobno dlatego, żeby nie zanieczyścić rzeki. Następnie jedziemy samochodem przez fazendę, wysiadamy w lesie i idziemy przez jakieś 1,5 km. W końcu jest – rzeka! 

Przewodnik pokazuje jak się używa masek, gdyby ktoś pierwszy raz snorklował. Objaśnia zasady – trzymać się blisko, nie ganiać za rybkami, nie oddalać się, nie machać nogami (płyniemy gęsiego). Najpierw runda szkoleniowa wokół bardzo głębokiego rzecznego basenu, w dole przepaść, gdzieniegdzie widać spore ryby. Jestem bardzo zaaferowana oddychaniem – ciężko mi idzie przez usta, a nos zatyka maska. Ale po to jest ta runda, żeby się nauczyć. Wracamy do pomostu, skąd weszliśmy do wody. Wszystko ok? To możemy płynąć w dół rzeki.

Jeśli zobaczycie podwodne zdjęcia z Bonito, to nie ma w nich żadnej przesady. Tak właśnie wygląda Rio da Prata z pozycji snorklującego turysty. Przejrzysta woda, kolorowe rybki, rośliny o przeróżnych kształtach. “Fluktuacja” jest raczej spokojna i leniwa, ale zdarzają się miejsca, gdzie nurt przyspiesza, przewodnik o tym uprzedza, żeby nikt nie był zaskoczony i nie dał się znieść na skały. Po kilku godzinach dopływamy do “właściwej” Rio da Prata, która jest już mniej przejrzysta. Ach, zapomniałam wam powiedzieć, że większa część spaceru jest na rzece Olho d’Agua, a konkretnie w pobliżu jej źródła.

Rio da Prata – zdj. Wikipedia

Po czterech godzinach wracamy na fazendę, gdzie już czeka obiad (w cenie). Cóż to był za dzień pełen wrażeń! Potwierdzam opinię z Tripadvisora, choć jeszcze nie widziałam innych miejsc w Bonito, to moja pierwsza wycieczka. Zdecydowanie warto wybrać Rio da Prata.

A wieczorem jeszcze jedna atrakcja: na kolację jemy mięso z kajmana. Kilka miejscowych restauracji oferuje ten specjał, a także zupę z piranii. Kajman zdecydowanie wygrywa z piraniami. Dostajemy panierowane i smażone kawałki mięsa z ryżem, warzywami i farofą. Mięso kajmana jest miękkie, soczyste i delikatne. Przepyszne.

Cachoeira Rio do Peixe

Znowu całodniowa wycieczka przed nami. Wyjeżdżamy z pousady po śniadaniu, tym razem do przebycia zaledwie 35 km, a celem jest fazenda Água Viva. Znamy już procedurę: po przybyciu na miejsce, tworzy się grupa i dołącza przewodnik. Dzisiaj będzie nas prowadził Jairo. Poza nami, sami Brazylijczycy. Od razu zawiązuje się “team spirit” w zespole. A pierwszym zadaniem motywacyjnym dla grupy jest przystanek przy pierwszym wodospadzie i skalnej studni, głębokiej na jakieś 4 m. Kilka odważniejszych osób skacze w dół i zachęca pozostałych, żeby poszli w ich ślady. Cała grupa dopinguje przesympatyczną Paulę, która wyraźnie ma chęć skoczyć, w końcu jednak zmienia zdanie.

W pierwszej części dnia mamy do zwiedzenia siedem wodospadów. W żadnym stopniu nie przypominają Iguaçu, są raczej spokojne i leniwe, a przy każdym z nich przyjemne jeziorko i takie same ryby, jakie widzieliśmy poprzedniego dnia w Rio da Prata. Jest też tyrolka z lądowaniem w wodzie. I tak powoli mija nam czas, od wodospadu do wodospadu. Nie wiadomo kiedy nadchodzi pora obiadowa (obiad w cenie) i wracamy na fazendę. W jadalni kilka sporych kamiennych garnków i innych naczyń z mięsem, makaronem, rybami, talerze z sałatkami, a do tego taki wybór deserów, że nie da rady spróbować każdego nawet po łyżeczce.

Po tym królewskim obiedzie mamy znowu iść na wodospady, te których nie zdążyliśmy zobaczyć wcześniej. Ale nikomu się nie chce, najchętniej cała grupa zaległaby w hamakach. Ale nic, idziemy. Znowu wodospady, a nawet kolejna tyrolka.

Po powrocie na fazendę niespodzianka: wielka niebieska ara, oswojona i zaprzyjaźniona z turystami. Jej opiekun sadza ją na ramionach każdego po kolei, można robić zdjęcia i karmić tego wspaniałego ptaka. A potem nadchodzi pora karmienia małpek, których całe stado hasa po okolicznych drzewach. Dostajemy kawałki bananów, a małpki podbiegają i zabierają po kilka na raz prosto z naszych dłoni. Możliwe, że pomyślane jako atrakcja dla dzieci, ale dorośli też mają z tego radość.

Gruta do Lago Azul

Jaskinia Błękitnego Jeziora to nasza poranna wycieczka, ostatniego dnia w Bonito. Jaskinia została odkryta w 1924 roku przez Indianina z miejscowego plemienia. Dopiero w 1992 roku brazylijsko – francuska wyprawa spenetrowała wnętrze groty i odkryła w niej kości tygrysa szablozębnego i leniwca wielkości słonia (megaterium), które zamieszkiwały te rejony w plejstocenie. My już takich skarbów nie odkryjemy, ale również mamy nadzieję na wyjątkowe wrażenia z tego miejsca.

Na początku wizyty dostajemy kaski oraz krótki wykład o historii jaskini. Grupy wyruszają co 20 minut, więc mijamy się po drodze z innymi, a będąc przy wejściu do jaskini widzimy grupy, które zeszły już na sam dół i mogą podziwiać błękitne jezioro w całej okazałości. Z naszego miejsca jeszcze go dobrze nie widać. Ale im niżej schodzimy, tym lepiej widać, dlaczego jezioro nazywa się “błękitne”. Z niepokojem patrzymy na skrawek nieba, ledwo widoczny przez górny otwór jaskini – żeby tylko nie zaszło słońce, bo wtedy nie ujrzymy tego niesamowitego błękitu.

Gruta do Lago Azul – zdj. Wikipedia

Na szczęście pogoda dopisuje i stojąc na najniższym poziomie, możemy do woli nacieszyć oczy błękitnym jeziorem. Rzecz jasna, wszyscy robią zdjęcia pod każdym możliwym kątem. Moja komórka niestety nie jest w stanie uchwycić najpiękniejszej barwy błękitu, na zdjęciu wszystko wygląda bardziej blado i zupełnie nie tak, jak w rzeczywistości (dlatego zdjęcie powyżej pochodzi z wikipedii, a nie z mojego aparatu).

Około południa jesteśmy już z powrotem w pousadzie, skąd ruszamy dalej. Najpierw busem do Campo Grande. Następnego dnia rano mamy samolot do Brasilii, a tam wypożyczamy samochód i zaczynamy ostatni etap naszej wycieczki: Park Narodowy Chapada dos Veadeiros.

Informacje praktyczne:

Transport

Większość turystów przylatuje najpierw do Campo Grande, a stamtąd rusza do Bonito. My zaczęliśmy zwiedzanie tego regionu od Pantanalu, więc do Bonito przyjechaliśmy z przeciwnej strony. Odległość pomiędzy Campo Grande i Bonito to 300 km i można je przebyć busem (transfer wykupuje się w agencjach turystycznych lub bezpośrednio firmach przewozowych) lub autobusem.

Podróż autobusem trwa 4 godziny, bilet kosztuje R$ 60-65. Linię obsługuje firma Cruzeiro do Sul.

Bus kosztuje nieco drożej (my z Bonito do CGR zapłaciliśmy R$ 100 od osoby), ale zabiera nas bezpośrednio z pousady i zawozi pod wskazany adres, można oszczędzić na taksówce.

Hotel

Pousady w Bonito są dość drogie. My zatrzymaliśmy się w Pousada Remanso, przy głównej ulicy miasteczka, kilka kroków od restauracji i sklepów z pamiątkami. Wielkich luksusów nie było, ale za to pyszne śniadanie i najbardziej uprzejmy personel, jaki można sobie wyobrazić. Cena za pokój 2-osobowy ze śniadaniem to R$ 235.

Wycieczki

Jadąc do Bonito, trzeba się przygotować na dodatkowe wydatki w postaci wycieczek, które są daleko poza miastem. Najbliżej jest miejskie kąpielisko, które również jest płatne. Bilety do wszystkich atrakcji trzeba kupić w agencjach w mieście i ceny są stałe. Dodatkowo, do atrakcji trzeba się jakoś dostać, więc jeśli ktoś nie przyjechał samochodem ani nie chce wydawać pieniędzy na taksówkę, musi zapłacić za transport busem.

Za wszystkie wymienione wyżej wycieczki + transport zapłaciliśmy R$ 1450 za 2 osoby.

  • Rio da Prata – R$ 232 od osoby
  • Buraco das Araras – R$ 55
  • Rio do Peixe – R$ 232
  • Gruta do Lago Azul – R$ 55

W Bonito jest wiele innych pięknych miejsc do zobaczenia, więc jeśli ktoś może sobie czasowo i finansowo pozwolić, to idealnie jest spędzić tu cały tydzień.

Co zabrać

  • Kamerę GoPro – koniecznie! Wiele wycieczek jest związanych z wodą, snorklowaniem i podziwianiem podwodnego świata. Na miejscu można wypożyczyć kamerkę, koszt to ok. R$ 80 za dzień.
  • Krem z filtrem – poza Rio do Peixe można go używać, a nawet trzeba, bo słońce daje się we znaki
  • Sprej na komary
  • Tenisówki lub adidasy – konieczne do zwiedzenia na przykład Buraco das Araras i Gruta do Lago Azul, w innych butach nas nie wpuszczą
  • Klapki – na wszystkie inne wycieczki
  • Strój do kąpieli – będzie potrzebny praktycznie codziennie