Wybory prezydenckie podzieliły Brazylię. Widać to w mediach społecznościowych i tradycyjnych, w rozmowach, na ulicach. W niektórych osobach polityka wyzwoliła najniższe instynkty, a do tego toniemy w zalewie fakenewsów.

#FAKE

Fernando Haddad, kandydat Partii Pracujących rozbija się po São Paulo żółtym ferrari – na zdjęciu widać, jak wysiada z luksusowego auta na lotnisku Congonhas. To jeden z ostatnich newsów, rozpowszechnianych w brazylijskim internecie. Tak naprawdę zdjęcie pochodzi sprzed 2 lat i zostało zrobione na torze wyścigowym Interlagos – auto nie należało do Haddada.

W ubiegłym tygodniu Najwyższy Sąd Wyborczy nakazał usunąć z Facebooka 33 linki do nieprawdziwych historii na temat Manueli D’Ávili z Komunistycznej Partii Brazylii (Partido Comunista do Brasil – PCdoB), kandydatki na wiceprezydenta, startującej razem z Haddadem. D’Ávila i jej sztab ogłosili zwycięstwo, jednak ekspert z Uniwersytetu w São Paulo, monitorujący debatę w internecie, studzi ich entuzjazm: „To bez znaczenia wobec ogromnej ilości kłamstw i ataków, jakie obserwujemy przy okazji tych wyborów”.

Sędzia Sérgio Banhos dał Facebookowi 24 godziny na dostarczenie adresów IP komputerów, z których fake newsy były zamieszczane oraz na ujawnienie danych administratorów. Facebook zobowiązał się do dostarczenia wymaganych przez sąd danych oraz zapewnił, że linki natychmiast usunięto. D’Ávilę i Haddada oskarża się m.in. o „propagowanie homoseksualizmu” i „seksualizację dzieci w szkołach”, używając zmontowanych materiałów.

Nieprawdziwe informacje na temat zwycięzcy 1 tury Jaira Bolsonaro mówią na przykład o tym, że atak nożownika był zaaranżowany, bo kandydat chciał dzięki temu uniknąć debat przed drugą turą.

„Tsunami nienawiści”

O ile jednak trudno uznać ten ostatni argument za logiczny, to faktem jest, że w ostatnich tygodniach w Brazylii zgłaszanych jest coraz więcej przypadków agresji motywowanej politycznie. Notuje się zarówno wyzwiska, jak i pobicia, okaleczenia, bójki i jeden przypadek morderstwa w wyniku kłótni politycznej (więcej o tym zdarzeniu TUTAJ).

Grupa dziennikarzy śledczych ze stowarzyszenia Agência Pública policzyła, że w ciągu 10 dni na początku października w Brazylii doszło do 56 ataków na tle politycznym, z czego 50 dopuścili się zwolennicy Bolsonaro, a 6 jego przeciwnicy. W Porto Alegre na brzuchu kobiety ubranej w koszulkę z napisem EleNão (OnNie – najpopularniejszy hasztag używany przeciwko Bolsonaro) trzech mężczyzn wycięło nożem symbol swastyki. Na policji kobieta usłyszała, że to buddyjski symbol pokoju i miłości. W sieci pojawiają się już hasztagi #fake sugerujące, że ofiara kłamie. Próbuje się też rozmyć ciężar tego zdarzenia dodając, że miała na sobie symbole LGBT – jakby to było jakimkolwiek argumentem, usprawiedliwiającym atak. Zresztą społeczności LGBT także zgłaszają, że padają teraz częściej ofiarami ataków, a agresorzy otwarcie wygrażają, że „Bolsonaro pozabija pedałów”.

Jednen z udokumentowanych przypadków agresji przeciwko zwolennikom Bolsonaro wydarzył się w Salvadorze, a agresorem był profesor Universidade do Recôncavo Baiano (UFRB). 5 października próbował rozjechać osoby sprzedające koszulki z wizerunkiem Bolsonaro. Uniwersytet zaprzecza, jakoby profesor celowo chciał potrącić sprzedawców koszulek. Śledztwo jest w toku.

Sam Bolsonaro pozornie odcina się od wyczynów swoich wyborców: „Ubolewam nad tym. Proszę, aby moi zwolennicy tego nie robili, ale nie mam kontroli nad milionami ludzi, którzy mnie popierają. Trwa okres gorącej debaty politycznej, a te przypadki są pojedyncze i mam nadzieję, że się nie będą powtarzały”. Brzmi przekonująco? Do zaprzestania przemocy w cieniu brazylijskich wyborów nawołuje również Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka, Ravina Shamdasani. 

Druga tura wyborów 28 października.

Źródła: G1 GloboThe Guardian, BBCAgência Pública

Zdjęcie: UOL Noticias