Witamy w piekle. Policjanci i strażacy nie dostają pensji. Ktokolwiek przyjeżdża do Rio, nie jest bezpieczny” – taki transparent witał niedawno podróżnych na lotnisku Galeão w Rio de Janeiro. Czy mamy się już czuć zagrożeni?

Brakuje pieniędzy na wszystko

Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro to nie tylko prestiż i rozgłos, ale przede wszystkim wielkie wydatki. Organizacja imprezy, budowa obiektów lub przystosowanie tych już istniejących, zapewnienie infrastruktury, a co najważniejsze bezpieczeństwa – to wszystko kosztuje i to niemało. Kilka tygodni temu kasa miejska Rio wyczerpała się i miasto ogłosiło stan podwyższonego zagrożenia. Dziura budżetowa miasta sięga w tym roku 19 miliardów reali (ok. 23 mld PLN). Do dzisiaj czeka na 2,9 miliardów reali (ok. 3,5 mld PLN) z kasy państwowej na pokrycie bieżących wydatków i spłacenie długów.

Do najpilniejszych zobowiązań miasta należy wypłata pensji policjantom i innym służbom, czuwającym nad bezpieczeństwem gości igrzysk. Policjanci otrzymali dopiero połowę wypłaty za czerwiec, a za nadgodziny nie zapłacono im w ogóle. To powoduje zmniejszoną ilość patroli na ulicach. Zdesperowani funkcjonariusze wystawili na największym lotnisku w Rio transparent ostrzegający turystów przed grożącym im niebezpieczeństwem (“Witamy w piekle. Policjanci i strażacy nie dostają pensji. Ktokolwiek przyjeżdża do Rio, nie jest bezpieczny”).

Przedstawiciele sektora turystycznego byli oburzeni na stróżów prawa za tę manifestację, ale usłyszeli na to: “Nieodpowiedzialnością jest zwodzenie turystów fałszywym poczuciem bezpieczeństwa. Nie zapewnią go instytucje w stanie totalnego rozkładu oraz niewypłacalny rząd, stojący na skraju bankructwa. W środku tego chaosu, olimpiada zostanie zorganizowana za wszelką cenę i kosztem dobra społeczeństwa”.

Favele nie chcą się spacyfikować

Problemy finansowe znajdują swoje odzwierciedlenie także w słabej skuteczności w pacyfikacji faveli. Program wdrożony w 2008 r. zakładał odzyskanie faveli z rąk handlarzy narkotyków i zapewnienie mieszkańcom w miarę normalnej egzystencji. Zajmowały sie tym specjalne jednostki policji (UPP – Unidade de Polícia Pacificadora). W ostatnich miesiącach pacyfikacja faveli odnosi więcej porażek niż sukcesów, zanotowano widoczny regres. Do społeczności powrócili handlarze narkotyków, a mieszkańcy coraz częściej słyszą odgłosy strzelanin, które do niedawna należały już do przeszłości. “Bandyci widzą co się dzieje i rozumieją, że policja nie jest w stanie skutecznie reagować na ich działania, zatem poczynają sobie coraz bardziej zuchwale” – podsumowuje profesor Silvia Ramos, zajmująca się tematem bezpieczeństwa na Uniwersytecie Cândido Mendes.

Najgorsza sytuacja panuje w dwóch favelach: Complexo da Maré (pomiędzy lotniskiem a centrum miasta) oraz Chapadão (położona w odległości 1 km od jednego z centrów olimpijskich). Chapadão to obecnie najbardziej niebezpieczne miejsce w Rio. W sobotę podczas próby napadu zginęła tam młoda lekarka. W zeszłym roku policjanci zabili pięciu młodych ludzi – według zeznań świadków oddali ponad 100 strzałów w kierunku samochodu, w którym znajdowali się chłopcy.

Strach przed samotnymi wilkami

Brazylia do tej pory uniknęła ataków terrorystycznych, które pochłonęłyby wiele ofiar. Jednak takie imprezy jak Igrzyska Olimpijskie mogą przyciągnąć spragnionych rozgłosu szaleńców. To właśnie działających na własną rękę “samotnych wilków” najbardziej obawiają się służby bezpieczeństwa.

Odnotowano też wiadomości po portugalsku, nadawane przez tzw. Państwo Islamskie. Policja obserwuje pewnego obywatela stanu Santa Catarina, który spędził 3 miesiące w Syrii i może mieć powiązania z terrorystami.

Już wkrótce do Rio de Janeiro przyjedzie wielu sportowców, gości i turystów. Miejmy nadzieję, że Brazylijczycy zmobilizują się, aby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo, a złowieszczy transparent witający podróżnych na lotnisku będzie tylko wspomnieniem.

Źródło: BBC Brasil