Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro znalazł się w poważnych tarapatach. Policja właśnie wszczęła dochodzenie w sprawie próby zamachu stanu po wyborach w 2022 roku. Zgromadzone dowody i zeznania wskazują, że podżegaczem do tego puczu był właśnie Bolsonaro.

Nie chciał oddać władzy

Jest październik 2022 roku. W wyborach na prezydenta Brazylii wygrywa Luiz Inácio Lula da Silva z Partii Pracujących, a dotychczasowy prezydent Jair Bolsonaro traci władzę. Ale nie chce się z tym pogodzić. Jeszcze przed wyborami prowadzi potajemne rozmowy ze swoimi doradcami, w tym wojskowymi, a celem tych knowań jest utrzymanie się na stanowisku. Bolsonaro nie cofnie się przed niczym – jest gotów na sfałszowanie wyników wyborów, uniemożliwienie demokratycznie wybranemu Luli objęcie stanowiska, a także organizowanie manifestacji, podważających wyniki wyborów.

Te wszystkie rewelacje wychodzą na jaw dzięki rozpoczętej właśnie operacji o nazwie Tempus Veritatis, którą zatwierdził w 8 lutego 2024 roku minister Alexandre de Morães z Najwyższego Sądu Federalnego (STF). Celem dochodzenia jest były prezydent Bolsonaro, a także co najmniej dziewięciu jego doradców i współpracowników. Trzech z nich zostało już tymczasowo aresztowanych: Filipe Martins, były doradca ds. międzynarodowych Bolsonaro, pułkownik Marcelo Câmara, były specjalny doradca prezydenta, który był badany w sprawie rzekomego oszustwa związanego z kartą szczepień byłego prezydenta i i major Rafael Martins de Oliveira. Wobec pułkownika Bernardo Romão Correa Neto, który obecnie przebywa za granicą, wydano także nakaz aresztowania.

Jair Bolsonaro nie został na razie aresztowany, ale zgodnie z decyzją sądu, były prezydent ma zatrzymany paszport i nie może kontaktować się z innymi osobami objętymi śledztwem.

Sygnalista Cid

Operacja została przeprowadzona po tym, jak były podpułkownik Mauro Cid, były asystent Jaira Bolsonaro, zawarł ugodę z Policją Federalną w zamian za zeznania. Cid jest obecnie w areszcie i jest sprawdzany pod kątem udziału w próbie zamachu oraz innych zarzutów dotyczących byłego prezydenta i członków jego rządu. W swoich zeznaniach były asystent stwierdził, że Bolsonaro miał widzieć szkic dekretu, który planowano użyć do sfałszowania wyniku wyborów prezydenckich w 2022 roku, w których zwyciężył Luiz Inácio Lula da Silva (PT). 

Szczegóły tego dokumentu miały być przedstawione Bolsonaro w listopadzie 2022 roku przez Filipe’a Martinsa. Dokument ten zawierał, według informacji policji, rzekome ingerencje ze strony sądownictwa oraz nakazywał aresztowanie wysokich urzędników, takich jak ministrowie Alexandre de Morães i Gilmar Mendes z Sądu Najwyższego, oraz przewodniczący Senatu, Rodrigo Pacheco. Dokument ten również przewidywał konieczność przeprowadzenia nowych wyborów. Według Cida, Bolsonaro miał prosić Filipe’a Martinsa o wprowadzenie zmian w dokumencie i zgodzić się na dokonane modyfikacje, po czym zwołać spotkanie z dowódcami Sił Zbrojnych, aby przedstawić im dokument i zachęcić ich do poparcia tej inicjatywy. Bolsonaro wielokrotnie zaprzeczył, jakoby znał szczegóły tego dokumentu.

Co się wydarzyło 8 stycznia 2023 

Nie tylko USA miały swój atak na Kapitol. W Brazylii podobne sceny rozegrały się 8 stycznia 2023 roku, gdy tłumy zwolenników pokonanego w wyborach prezydenta Jaira Bolsonaro wtargnęły do budynku Kongresu, pałacu prezydenckiego oraz Sądu Najwyższego w Brasilii. W nagraniach w mediach społecznościowych widać, jak liczni demonstranci przedostają się do budynków, wspinają się na dach Kongresu, rozbijają szyby w oknach, a także dewastują przedmioty wewnątrz.

Zwolennicy Bolsonaro protestowali przeciwko wygranej Luli od 30 października, blokując drogi, podpalając pojazdy i gromadząc się przed budynkami wojskowymi, wzywając siły zbrojne do interwencji. Dotychczas tylko nieliczni awanturnicy zostali skazani. Dzisiaj jest już jasne, że te protesty nie były przypadkowe i podżegali do nich politycy i wojskowi. W kolejnych dniach zapewne czeka nas dalszy ciąg tej brazylijskiej telenoweli na szczytach władzy.