Sto lat temu wielbiciele samby i capoeiry mogli trafić do więzienia. Dzisiaj podobnie może być z wykonawcami muzyki funk. Senat zajmie się wnioskiem o zdelegalizowanie tego gatunku muzycznego.

“Funk to śmieci”

Profil o takiej nazwie (Funk é lixo) prowadzi na Facebooku Marcelo Alonso, 47-letni grafik, który w swojej niechęci do funku nie ograniczył się do działalności w sieci. Marcelo chce, aby muzyka funk była w Brazylii nielegalna i dlatego zebrał w swojej dzielnicy 21 tys. podpisów, popierających jego wniosek. Przekazał je senatorowi Romário (wcześniej znanemu piłkarzowi), a ponieważ zgodnie z prawem wnioski poparte ponad 20 tys. podpisami zebranymi w ciągu 4 miesięcy, muszą trafić pod obrady Senatu, posiedzenie w tej sprawie wkrótce się odbędzie.

Marcelo Alonso mieszka w dzielnicy São Paulo (nie podaje nazwy ze względów bezpieczeństwa), gdzie często odbywają się funkowe imprezy (baile funk lub pancadões). Widząc z bliska rozgrywające się tam sceny, doszedł do wniosku, że to promocja pornografii, narkotyków i przemocy. W dodatku gdy odbywa się impreza, cała okolica nie śpi – słychać ogłuszający hałas samochodów i wrzaski ludzi.

Wyuzdane ruchy tańczących funk są zdaniem przeciwników tego gatunku równie gorszące jak teksty piosenek, przesiąknięte seksem i przemocą (zwłaszcza “gangsterski” podgatunek funku zwany proibidão). Zdarza się też, że takie sprośne utwory wykonują dzieci – jak było w przypadku MC Pedrinho, który rozpoczął karierę w wieku 11 lat, a 2 lata później sąd zakazał mu występów ze względu na pornograficzne teksty. W latach 90-tych policja w Rio prowadziła dwa dochodzenia w sprawie handlu narkotykami i wykorzystywania seksualnego nieletnich na imprezach baile funk w favelach.

Funk jest niewinny!

Wykonawcy i fani muzyki funk zupełnie nie zgadzają się z zarzutami Marcelo Alonso i wszystkimi, którzy je popierają. Anitta, jedna z najbardziej znanych brazylijskich piosenkarek funk, która wylansowała przebój “Metralhadora” uważa, że jeśli ktoś chce zakazać tego gatunku, to znaczy, że nie rozumie kultury Brazylii. Penalizacja funku to jak obwinianie posłańca o wiadomość, jaką przekazuje. Jej zdaniem należy przyjrzeć się przyczynom przemocy, o której śpiewają wykonawcy funku, a nie samej muzyce.

W podobnym tonie wypowiada się MC Koringa: “Funk opowiada o tym, co dzieje się na ulicach. Jeśli nie chcecie, żeby ludzie śpiewali o przestępczości, to pomóżcie stworzyć im lepsze warunki do życia”. Poza tym przypomina, że funk zdobył wielką popularność w Brazylii i pojawił się w ścieżkach dźwiękowych telenoweli stacji Globo. Ludzie chcą tego słuchać.

Muzyków popiera też Reinaldo Santos de Almeida, wykładowca prawa karnego na Universidade Federal do Rio de Janeiro. W jego opinii próba delegalizacji funku pokazuje uprzedzenia wnioskodawców do kultury brazylijskich faveli, co nie jest wcale nowym zjawiskiem. Almeida pisał pracę doktorską o czasach, w których samba była zabroniona, więc wie o czym mówi. Tłumaczy, że takie podejście świadczy o rasizmie i nietolerancji wobec osób o innym kolorze skóry, biednych i o niższym statusie społecznym.

Historia lubi się powtarzać

Dokładnie tak samo było sto lat temu w przypadku samby. Sambistas byli zatrzymywani i aresztowani, nazywano ich włóczęgami (vagabundos) Na początku XX wieku sambista João da Baiana był kilkukrotnie aresztowany przez policję za to, że przechadzał się ulicami Rio de Janeiro z pandeiro (rodzaj tamburynu) w dłoni. Policja dała mu spokój dopiero wtedy, gdy wpływowy polityk i fan samby złożył na pandeiro swój autograf i muzyk posługiwał się nim jak listem żelaznym.

Sytuacja sambistas zaczęła się poprawiać w latach 30-tych, podczas pierwszej kadencji rządów Getúlio Vargasa, który promował różne aspekty brazylijskiej kultury, wśród nich sambę. Także capoeira zyskała wówczas przychylność władz państwowych, a dotychczas była przez długie lata wyjęta spod prawa. Capoeira jako element kultury i oporu niewolników nie podobała się najpierw plantatorom, a po zniesieniu niewolnictwa w 1888 roku, także prawodawcom czasów cesarstwa. Pod koniec XIX wieku za publiczne pokazy capoeiry można było trafić do więzienia na 2 do 6 miesięcy.

W czasach bardziej współczesnych, na czarną listę trafił rap. W 1997 r. członkowie zespołu Planet Hemp trafili do więzienia za “promocję narkotyków” w tekstach swoich piosenek. W 2000 r. problemy z policją miał raper MV Bill, który w swojej piosence Soldado do Morro (Żołnierz ze wzgórza) miał nawoływać do przemocy.

Źródło: BBC Brasil

Zdjęcie: Pixabay