W niedzielne popołudnie miliony Brazylijczyków zasiadły przed telewizorami nie po to, aby obejrzeć mecz, ale aby śledzić głosowanie Izby Deputowanych w sprawie odwołania prezydent Dilmy Rousseff.

“Niech Bóg się zmiłuje nad tym narodem”

Posiedzenie niższej izby brazylijskiego parlamentu (odpowiednik polskiego Sejmu) rozpoczęło się w niedzielę 17 kwietnia o g. 14.00, a tuż przed 18.00 zaczęło się głosowanie, które zdecydowało o dalszych losach Dilmy. Izba Deputowanych liczy 513 członków. Zwolennicy impeachmentu potrzebowali 2/3 czyli 342 głosów. Uzyskali je. Za odwołaniem prezydent głosowało 367 deputowanych, przeciwko było 144, 7 się wstrzymało, 2 było nieobecnych. Dilma nie wzięła pod uwagę, że w ostatniej chwili zdradzi ją co najmniej 12 deputowanych – mieli ją poprzeć, a głosowali przeciw.

Zobacz jak głosowali deputowani z poszczególnych stanów:

mapa_impeachment

Jak widać, przedstawiciele prawie wszystkich stanów, poza Bahia, Ceará i Amapá głosowali za odwołaniem Dilmy. Od głosu wstrzymały się stany: Acre i Piaui.

Nie było to bynajmniej spokojne i stateczne posiedzenie parlamentu. Deputowani przynieśli ze sobą transparenty wyrażające poparcie dla Dilmy lub jego brak – najbardziej rzucały się w oczy tabliczki z napisem “Żegnaj, kochana (Tchau, querida)”. Wypowiadając się do kamer, używali kwiecistego języka na określenie oponentów politycznych, na przykład przewodniczącego izby, a zarazem największego oponenta Dilmy, Eduardo Cunhę, nazwano “zdechłym psem” na widok którego niektórym deputowanym “robiło się niedobrze”. “Panie Cunha, pan jesteś gangsterem” – zwrócił się do przewodniczącego deputowany Glauber Braga ze stanu Rio de Janeiro. Zadowolony z siebie Cunha ograniczył się do górnolotnego: “niech Bóg się zmiłuje nad tym narodem” (więcej o szorstkiej przyjaźni Dilmy z Cunhą piszemy tutaj).

Tradycyjnie miały też miejsce uliczne protesty w całym kraju. Manifestowali zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy pani prezydent, z tym że tych drugich było więcej. Znajduje to również odzwierciedlenie w sondażach poparcia dla głowy państwa, a raczej jego braku: Dilmę popiera zaledwie 10% Brazylijczyków, a 60% domaga się jej ustąpienia z urzędu, do czego jest już coraz krótsza droga.

Następne etapy batalii

Izba Deputowanych w niedzielę zakończyła na razie swój udział w procesie impeachmentu. Pozostanie jej jedynie przesłanie wniosku ze swoich prac do Senatu, który od teraz będzie decydował o losach Dilmy. Najpierw Senat rozstrzygnie w głosowaniu, czy podtrzymuje decyzję Izby Deputowanych. Wyższa izba parlamentu liczy 81 członków, a poprzeć wniosek musi połowa z nich (41 senatorów). Jeśli tak się stanie, Dilma zostanie na 180 dni pozbawiona urzędu, a w tym czasie Senat będzie rozpatrywał jej sprawę.

Tymczasową głową państwa zostanie obecny wiceprezydent, Michel Temer, który nie kryje swojego zadowolenia z całej sytuacji. Tak mu spieszno do objęcia prezydenckiego urzędu, że zachowuje się tak, jakby już go objął. Może się jednak srodze rozczarować i zostać zmuszony do rezygnacji, bo mówi się już w Brazylii o tzw. podwójnym impeachmencie, który objąłby Dilmę oraz jej zastępcę Temera. Trzecim w kolejności do tronu jest zamieszany we wszystkie możliwe afery korupcyjne Eduardo Cunha.

Jak te wydarzenia rozkładają się na osi czasu? Zobacz infografikę:

infograf-ipmeachment