Bieżące wydarzenia na brazylijskiej scenie politycznej można porównać do znanego serialu. W rolach zwalczających się stron występują: prezydent Dilma Rousseff i przewodniczący parlamentu Eduardo Cunha. O co chodzi w tej grze i jak się zakończy?

Odcinek 1: Taniec Smoków

Z dwojga rywali bardziej znana jest obecna prezydent Brazylii, protegowana popularnego ex-prezydenta Luli. Jej przeciwnik Eduardo Cunha nie dorównuje jej rozpoznawalnością, zwłaszcza poza granicami Brazylii. Przyjrzyjmy się nieco bliżej, kim jest polityk, który może doprowadzić do upadku Dilmy z prezydenckiego stołka.

Eduardo Cunha jest przewodniczącym Izby Deputowanych z ramienia partii PMDB. To on 2 grudnia zaakceptował wniosek o odwołanie jej z urzędu. Przypomnijmy, że zgodnie z brazylijskim prawem każdy może złożyć taki wniosek, o ile jest dokładnie i przekonywująco umotywowany. Wniosek przyjęty przez Cunhę złożył prawnik Hélio Bicudo.

Cunha to postać niezupełnie kryształowa. Jego nazwisko pojawia się przy okazji operacji antykorupcyjnej Lava Jato i to niekoniecznie w dobrym kontekście. Cunha utrudniał policji dostęp do swoich kont w Szwajcarii, za co został ukarany grzywną 22,3 tys. reali. W marcu Cunha zaprzeczał, że ma jakiekolwiek konta za granicą, a teraz czeka go postępowanie przed Komisją Etyki.

Kilka miesięcy temu Cunha podpadł opinii publicznej, wyjawiając plany zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. W Brazylii aborcja dozwolona jest w trzech przypadkach, podobnie jak w Polsce: gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa, zagraża życiu lub zdrowiu kobiety albo występuje ciężkie uszkodzenie płodu. Cunha wpadł na pomysł, aby ofiary gwałtu wypełniały na komisariacie rozbudowaną dokumentację i to jeszcze przed badaniem lekarskim. Projekt ustawy jego autorstwa zakładał też karanie kobiety więzieniem za aborcję. Tysiące kobiet protestowało na ulicach przeciwko tym projektom.

Relacje pomiędzy Cunhą a Dilmą można określić w najlepszym wypadku mianem “szorstkiej przyjaźni”. Dilma niejednokrotnie blokowała pomysły swego adwersarza, a jej rząd próbował nie dopuścić do jego wyboru na stanowisko przewodniczącego Izby Deputowanych. W ostatnich tygodniach ziemia pod stopami Cunhi zaczęła się palić w związku z ujawnieniem jego zagranicznych kont w kontekście afery Petrobras. Cunha chciał uniknąć postępowania przed Komisją Etyki i negocjował w tym celu zarówno z rządem, jak i opozycją. Negocjacje nie powiodły się i partia rządząca zapowiedziała, że poprze wniosek o postawienie Cunhii przed Komisją Etyki, w wyniku czego może stracić mandat parlamentarzysty. Tego samego dnia Eduardo Cunha zwołał konferencję prasową i oświadczył, że zdecydował o rozpoczęciu procedury impeachmentu przeciwko Dilmie Rousseff.

Odcinek 2: Valar Morghulis

Dilma Rousseff nie należy delikatnie mówiąc co najpopularniejszych polityków, a gospodarka Brazylii jest w recesji, ale to niewystarczające argumenty, żeby prezydent pożegnała się ze swoim stanowiskiem. Musiała przeskrobać znacznie więcej, aby jej krytycy mieli jakiekolwiek szanse na powodzenie.

Co takiego zrobiła Dilma, aby zasłużyć sobie na próby odsunięcia jej od władzy? Lista zarzutów zawiera m.in. nadużycia finansowe. Trybunał Obrachunkowy (TCU) odrzucił sprawozdania finansowe rządu za zeszły rok, a Dilma jest oskarżana o praktykę znaną jako “pedaladas fiscais”, czyli opóźnienia w przekazywaniu środków ze skarbu państwa do banków prywatnych i państwowych oraz zależnych od rządu instytucji. Opóźnienia miały na celu wykazanie, że finanse państwa są w lepszym stanie niż miało to miejsce w rzeczywistości. Ze środków uzyskanych w ten sposób finansowano programy rządowe, co jest również nielegalne, jako że banki państwowe nie mogą brać udziału w tym procesie. Dilma podjęła też niezgodne z prawem decyzje o zaciągnięciu kredytów na łączną kwotę 18,4 mld reali.

Kolejnym poważnym oskarżeniem pod adresem Dilmy jest to, że wiedziała o przekrętach finansowych naftowej spółki Petrobras, ale nic z tym nie zrobiła (więcej o aferze Petrobras tutaj). Dilma zanim została prezydentem, zasiadała w Radzie Nadzorczej Petrobras, zatem jej przeciwnicy nie dowierzają, że mogła nie wiedzieć o nieprawidłowościach. Co więcej, zwlekała z ukaraniem aferzystów, gdy cała sprawa już ujrzała światło dzienne. Dodatkowym zarzutem jest to, że Dilma poparła kupno rafinerii w Pasadenie przez Petrobras, po cenie 27 razy wyższej niż wynosiła wartość tej rafinerii zaledwie rok wcześniej.

Wniosek o usunięcie Dilmy z urzędu zawiera oskarżenia o działanie nie tylko niezgodne z prawem, ale i niemoralne, niegodne stanowiska prezydenta, chronienie przestępców i aferzystów z najbliższego otoczenia, samowolne wydawanie dekretów, zadłużanie państwa, okłamywanie wyborców – obecnych i potencjalnych podczas kampanii wyborczej. Przeciwnicy Dilmy utrzymują, że została wybrana na urząd w wyniku kłamstwa wyborczego, przedstawiając społeczeństwu nieprawdziwy obraz stanu państwa.

Odcinek 3: Prawa ludzi i bogów

Procedura impeachmentu ruszyła oficjalnie 2 grudnia, zapoczątkowana decyzją Eduarda Cunhii. Jednak do odsunięcia Dilmy od władzy droga jeszcze daleka. Następnym krokiem będzie odczytanie wniosku w parlamencie i wybór specjalnej 65-osobowej komisji, przez którą Dilma będzie przesłuchiwana. Następnie odbędzie się głosowanie w parlamencie. Aby proces osiągnął kolejny etap, potrzeba 342 głosów poparcia (parlament liczy 513 osób). Już na tym etapie wniosek może z dużym prawdopodobieństwem zostać odrzucony.

Jeśli jednak tak się nie stanie, prezydent będzie musiała tymczasowo (na 180 dni) ustąpić z urzędu, a zastąpi ją wiceprezydent. Następnie sprawa trafi pod obrady i głosowanie senatu. Potrzeba 54 głosów (na 81), aby uchwalić usunięcie prezydenta z urzędu. Wówczas do końca kadencji obowiązki głowy państwa przejmuje wiceprezydent. Jeśli on z jakiegoś powodu nie może pełnić tego urzędu, zastępuje go przewodniczący Izby Deputowanych (obecnie jest to Eduardo Cunha), przewodniczący Senatu, a w czwartej kolejności przewodniczący Sądu Najwyższego.

Epilog: Winter is coming

W tym momencie szanse Dilmy na zachowanie prezydentury są większe niż szanse Cunhii na utrzymanie się na stanowisku przewodniczącego Izby Deputowanych. Jakkolwiek nie zakończyłaby się ta “Gra o Tron”, to straci na tym brazylijska gospodarka. “Financial Times” ubolewa, że politycy są zbyt zajęci ratowaniem swojej skóry i nie starcza im już czasu na zatroszczenie się o ekonomię, która rozpaczliwie potrzebuje naprawy. Kraj doświadcza najgorszej recesji od 1930 r. “The Economist” wieszczy złowróżbnie, że do Brazylii zbliża się “burza wszech czasów”.

Źródła: G1 Globo, Folha de S. Paulo, BBC Brasil