Archipelag rzeczny Anavilhanas najlepiej wygląda z góry – wyspy na Rio Negro tworzą zielone bohomazy na ciemnej tafli rzeki. Tym razem mieliśmy okazję zobaczyć, jak ten krajobraz wygląda z perspektywy łodzi.

Z Figueiredo do Novo Airão

Na mapie droga z Presidente Figueiredo do Novo Airão ma kształt litery U. Trzeba kierować sie na południe, przejechać przez całe Manaus i ponownie ruszyć na północ. Miałam pewne obawy jak to będzie. Czy będą dziury w jezdni, czy Manaus będzie przejezdne. Wyjechaliśmy z Figueiredo przed południem, Google maps pokazywało, że podróż zajmie ok. 4,5 godziny. Zajęła nawet mniej. Droga była dobra (dziurawa tylko na krótkim odcinku), a Manaus zza kierownicy wyglądało na bardzo spokojne i cywilizowane miasto.

W porze obiadowej dotarliśmy do Novo Airão, bramy wjazdowej do archipelagu Anavilhanas. Pokój w pousadzie Bela Vista został już wcześniej zarezerwowany na WhatsAppie, a zaliczka zapłacona Revolutem na niemieckie konto Klausa, właściciela pousady. Bela Vista (Piękny Widok) leży na wysokiej skarpie na brzegu Rio Negro, schodzi się prosto na plażę. A z jadalni roztacza się rzeczywiście niesamowity widok na rzekę. Przez część pobytu byliśmy jedynymi gośćmi pousady. 

Plaża Camaleão na rzece Rio Negro

Park Narodowy Anavilhanas

Następnego dnia po przyjeździe udaliśmy się na całodniową wycieczkę motorówką po Anavilhanas, aż do granicy parku narodowego Jaú. W planie było też zwiedzanie ruin osady Airão Velho, na czym szczególnie mi zależało, bo naczytałam się o tym miejscu i wydało mi się urokliwe i tajemnicze. Gdyby nie Airão Velho, to wzięlibyśmy pewnie 3-godzinną wycieczkę po archipelagu i na tym by się skończyło. Wszystkie okoliczne agencje miały takie wycieczki w ofercie.

Po śniadaniu wypłynęliśmy z naszym przewodnikiem na rzekę Rio Negro i płynęliśmy ok. 1,5 godziny aż do pierwszego przystanku, którym była grota Madadá. Z ulgą wysiedliśmy z łódki i po kilkunastominutowym spacerze przez las dotarliśmy do jaskiń. Po drodze minęliśmy ruiny porzuconych zabudowań, wraz z zachowanymi narzędziami do wyrabiania mąki z manioku. W Amazonii porzucone domostwa szybko pożera las i w tym przypadku też roślinność wdarła się do środka czegoś, co kiedyś było domem.

Park narodowy Jaú

Park Narodowy Jaú

Płynęliśmy dalej kolejne 2 godziny, po drodze złapał nas deszcz, ale szybko przeszedł i dotarliśmy do punktu kontrolnego przy wejściu do parku Jaú. Punkt jest na platformie przy brzegu rzeki i wcześniej pousada wypełniła nasze karty wjazdowe – nie trzeba nic płacić ani pokazywać paszportów (zresztą nie mieliśmy ze sobą), tylko te karty. 

Jaú jest największym parkiem narodowym w Brazylii, ale my weszliśmy tam dosłownie jedną nogą, żeby zobaczyć nadruki skalne tajemniczego pochodzenia. Podobno archeolodzy nie są zgodni, skąd się tam wzięły i kiedy powstały. Sporą atrakcją są pakiety survivalowe w parku – indywidualni podróżnicy lub grupy wynajmują przewodników i spędzają kilka dni na terenie parku, wędrując przez las i śpiąc na hamakach. Ja się na coś takiego nie piszę, ale informuję w razie gdyby ktoś był zainteresowany – jest taka możliwość.

Ruiny Airão Velho

Airão Velho i mrówki

Osada była zamieszkana od czasów kolonizacji portugalskiej aż do końca drugiego boomu kauczukowego, czyli do zakończenia drugiej wojny światowej. Ostatnim mieszkańcem był Shigeru Nakayama, Japończyk, który osiedlił się tu w latach 60-tych, ale w końcu i on wyprowadził się do Novo Airão. Napisał o nim nawet NY Times TUTAJ. Opuszczenie Airão Velho przez mieszkańców było na tyle tajemnicze, że wiąże się z nim kilka legend.

Pierwsza z nich mówi o tym, że ludzie uciekli z Airão Velho po tym, jak na ich osadę nastąpiła inwazja krwiożerczych mrówek. Jestem w stanie to sobie wyobrazić, zwłaszcza przechadzając się porośniętymi przez puszczę ruinami. Jednak przewodnik zaznaczył, że on w te bajki nie wierzy. Podobnie jak w inną legendę, która jako powód opuszczenia osady podaje nawiedzenie jej przez duchy niewolników. Przyczyna może być bardziej prozaiczna: ogromna odległość Airão Velho od najbliższych sąsiadów była tak uciążliwa, że mieszkańcy postanowili zamieszkać gdzieś bliżej cywilizacji.

Dzisiaj po Airão Velho zostały porzucone w puszczy malownicze ruiny. Wysiadamy z motorówki i wspinamy się na niezbyt stromy brzeg rzeki. Tam wita nas tabliczka, widywana zazwyczaj w zabytkowych miejscach, która mówi: „Ruínas do Airão Velho”. Dalej idziemy zarośniętą ścieżką pomiędzy opuszczonymi budynkami. Jest ich dosłownie kilka i znajdują się w opłakanym stanie. Żaden nie ostał się w całości. W dodatku selva dosłownie pochłania to, co zostało z osady, oplatając zielonymi mackami walące się ściany.

W drodze powrotnej do pousady zatrzymujemy się jeszcze na rzecznej plaży Camaleão. Pojawia się ona tylko w porze suchej i jest bardzo urokliwa. A przede wszystkim jesteśmy tu sami. Żadnych innych motorówek z turystami. Nic dziwnego, odległość plaży Camaleão od Novo Airão to ponad godzinę motorówką. 

Flutuante dos Botos

Różowe delfiny

Nazwa Novo Airão kojarzy się w Brazylii z delfinami rzecznymi botos cor-de-rosa. Te zwierzęta występują także w pozostałych częściach Amazonii  – wielokrotnie widywaliśmy je w różnych miejscach, w tym niedaleko przystani w Manaus, gdzie pluskały się tuż obok statków i motorówek. W Manaus można też kąpać się w ich towarzystwie. A w Novo Airão jest takie miejsce, gdzie turyści mogą dotknąć dziko żyjących delfinów z Rio Negro. 

Niedaleko naszej pousady znajduje się miejsce, gdzie karmi się różowe delfiny: Flutuante dos Botos. Jest to unosząca się na rzece platforma, z której kilka razy dziennie karmi się delfiny. Robią to wykwalifikowani pracownicy, a turyści mogą obserwować te zwierzęta, robić im zdjęcia, a nawet dotykać: wcześniej są dokładnie instruowani w jaki sposób to robić bez krzywdy dla delfinów.

W momencie, gdy my odwiedziliśmy Flutuante dos Botos, turystów było bardzo mało. Nasza grupa liczyła zaledwie 5 osób, więc każdy mógł znaleźć się blisko delfinów. Podobno czasem grupy są bardzo liczne i tworzą się kolejki. W tym miejscu muszę po raz kolejny powtórzyć amazońską legendę o różowym delfinie. Otóż wierzy się, że w nocy wciela się on w postać pięknego chłopca i uwodzi miejscowe dziewczyny. Gdy któraś z nich zachodzi w ciążę i nie wiadomo, kim jest ojciec, to mówi się, że jest nim różowy delfin.

Informacje praktyczne

Hotel: Pousada Bela Vista (220 reali za pokój 2/os.)

Transport: Autobusem z Manaus 2x dziennie, ale lepiej wypożyczyć auto w Manaus. Odległość Novo Airão od Manaus to niecałe 200 km, 3 godziny.

Co zobaczyć:

  • Flutuante dos Botos (15 reali/os.) – platforma do karmienia różowych delfinów
  • Wycieczka po archipelagu Anavilhanas ok. 185 reali/h (cena za łódkę, a nie za osobę), agencja Em Cantos da Amazônia
  • Całodniowa wycieczka po archipelagu wraz z parkiem Jaú oraz ruinami Airão Velho: 1280 reali (za łódkę), agencja Em Cantos da Amazônia
  • Plaża nad Rio Negro (wstęp wolny)
  • Plaże, do których dojazd jest możliwy wyłącznie motorówką i są zawarte w programie wycieczek, na przykład Camaleão.