Odległy amazoński stan Roraima jest celem dla tysięcy Wenezuelczyków, którzy uciekają przed życiem w kraju rządzonym przez Nicolasa Maduro. W Brazylii widzą szanse na lepsze życie, nawet mieszkając na ulicy.

Północny biegun chaosu

Miejscowość Paracaima w stanie Roraima jest brazylijskim biegunem północnym – najbardziej na północ wysuniętym skrawkiem kraju, tuż przy granicy z Wenezuelą. Miasteczko liczy 11 tys. mieszkańców, ale w ostatnich trzech latach ta liczba znacznie się zwiększyła za sprawą obywateli sąsiedniego kraju, szukających tu schronienia przed kryzysem gospodarczym. Wenezuelczycy zajmują pustostany, opuszczone budki na targowisku lub też śpią na ulicy.

Przybysze wykupują w lokalnych supermarketach całe worki ryżu, cukru i innych produktów, których u nich brakuje. Niektórzy chcą z zapasami wrócić do siebie, inni jednak zamierzają zostać w Brazylii na dłużej, może na stałe. Szukają dorywczej pracy w ulicznym drobnym handlu, żebrzą, kradną – chociaż wielu z nich ma wyższe wykształcenie. Mieszkańcy miasta skarżą się na coraz większy chaos i przemoc. Wcześniej przez 3 lata nie było tu ani jednego zabójstwa, a w ostatnich miesiącach zanotowano już trzy, sprawcy i ofiary to Wenezuelczycy. Podobnie wzrosła liczba ich zatrzymań: z 12 w zeszłym roku do 80 do września 2016.

“Tam nie da się żyć”

Krajowa Rada ds. Uchodźców podaje, że w latach 2013-2015 ilość Wenezuelczyków ubiegających się w Brazylii o azyl wzrosła o ponad tysiąc procent. Najwięcej z nich mieszka tymczasowo w stanie Roraima, nie tylko w Paracaimie, ale też w stolicy stanu, mieście Boa Vista. Nie sposób oszacować całkowitej liczby uchodźców z Wenezueli, ale w przybliżeniu może to być ok. 25 tys. Kilkuset deportowano – tylko do października tego roku ponad 400.

Tym, co wypędziło Wenezuelczyków z ich ojczyzny jest szalejący kryzys, horrendalnie wysokie ceny, brak towarów w sklepach. Aby coś kupić, trzeba ustawiać się w długich kolejkach, czekać na numerki, a i to bez gwarancji, że uda się coś dostać. Kryzys na rynku ropy w 2015 r. sprawił, że gospodarka skurczyła się, a inflacja przekroczyła 100%. “Sytuacja w Wenezueli jest tragiczna – opowiada jeden z uchodźców, pracujący jako kelner w Brazylii, chociaż z wykształcenia jest inżynierem. – Nie ma tam warunków do życia. Nie ma jedzenia, a pieniądze nie wystarczają na podstawowe zakupy”.

Źródło: G1 Globo