Brazylijczycy wybrali prezydenta. Został nim Jair Bolsonaro, pokonując w niedzielę Fernando Haddada. Czy Bolsonaro “uczyni Brazylię znowu wielką”, tak jak zapowiada? Oto kilka jego wypowiedzi, zebranych przez dziennik The New York Times.

O kobietach, rasie i orientacji seksualnej

Bolsonaro określił spłodzenie dziewczynki jako “słabość” i oznajmił, że kobiety powinny zarabiać mniej od mężczyzn: “Kobiety chodzą na urlopy macierzyńskie, więc nic dziwnego, że pracodawacy wolą zarudniać mężczyzn. Nie zatrudniłbym kobiety na tych samych warunkach co mężczyzny.”

W 2014 roku zwrócił się w następujący sposób do koleżanki kongresmenki: “Nie zgwałciłbym cię, bo nie jesteś tego warta”. W 2013 roku wyznał, że “wolałby syna narkomana od syna geja” oraz że jest “dumny z bycia homofobem”.

W 2011 roku powiedział, że “wolałby, żeby jego syn zginął w wypadku niż był gejem” i dodał: “Gdyby para gejów zamieszkała w tym samym budynku co ja, to moje mieszkanie straciłoby na wartości”.

W kwietniu 2017 po wizycie w tradycyjnych afrobrazylijskich społecznościach (quilombos) użył słowa “arrobas” na określenie wagi ich mieszkańców, co w przeszłości było miarą bydła i produktów rolnych: “Najlżejszy z nich ważył 7 arrobas. Nic nie robią. Nie nadają się nawet do rozmnażania”.

Tortury

Bolsonaro jest ich otwartym zwolennikiem. W 2016 roku, kiedy Kongres głosował nad impeachmentem prezydent Dilmy Rousseff, Bolsonaro zadedykował swój głos pułkownikowi, który w czasach dyktatury wojskowej dowodził ośrodkiem, w którym Dilma była więziona i torturowana: “Głosuję na tak, ku pamięci pułkownika Carlosa Alberto Brilhante Ustra, który jest postrachem Dilmy Rousseff”.

Demokracja

W 1999 roku Bolsonaro został zapytany czy zlikwidowałby Kongres, zostając prezydentem. Powiedział: “Bez wątpienia. Tego samego dnia, w którym zostałbym zaprzysiężony, przeprowadziłbym zamach stanu. I jestem pewien, że co najmniej 90% społeczeństwa świętowałoby razem ze mną z tego powodu. Kongres nic nie robi, jest bezużyteczny. Zróbmy zaraz zamach stanu i wprowadźmy dyktaturę”.

Dalej w tym samym wywiadzie: “Wybory nic nie zmienią w tym kraju. Niestety, ale cokolwiek zmienić może tylko wojna domowa, która dokończy to, czego nie zdążył zrobić reżim wojskowy: zabije 30 tys. ludzi. Jeśli przy okazji zginą niewinni, to trudno. Nawet ja chętnie umrę, ale pod warunkiem, że razem ze mną zginie te 30 tys.”

Podczas demonstracji w São Paulo 21 października 2018 roku Bolsonaro obiecywał uwięzienie albo wypędzenie z kraju jego politycznych przeciwników, jeśli wygra wybory: “Tym razem czystki będą jeszcze większe. Jeśli będą chcieli zostać, muszą podporządkować się naszemu prawu. Jeśli nie, to albo wyjadą albo trafią za kratki”.

Ochrona przyrody

Bolsonaro zapowiedział ukrócenie starań o ochronę przyrody i praw rdzennych społeczności: “Połączymy ze sobą Ministerstwo Rolnictwa i Ministerstwo Środowiska. Musimy położyć kres wyznaczaniu terenów dla ludów rdzennych.” Jego zdaniem jest za dużo rezerwatów na terenie Amazonii: “Amazonia jest jak dziecko chorujące na ospę: każda krosta to rezerwat.”

W opinii prezydenta elekta ochrona przyrody stanowi przeszkodę dla rozwoju ekonomicznego, a Indianie nie dostaną “ani centymetra nowych ziem”. Wynika to z jego rzekomej troski o ludy rdzenne, które są “takimi samymi ludźmi jak my” i powinni funkcjonować na tych samych zasadach, co reszta społeczeństwa. Organizacje indiańskie widzą w Bolsonaro “przeciwnika praw Indian i quilombolas”.

Na temat organizacji ochrony przyrody: “Przeszkadzają w rozwoju. Nie można pozwolić, żeby ich fanatyzm stanął na przeszkodzie tych, którzy chcą zajmować się produkcją”.

Źródło: New York Times