Czy ktoś przebije Brazylijczyków w zdrobnieniach? Będzie ciężko. Używają ich na każdym kroku w rozmowach, w piosenkach, wszędzie. Brazylijskie zdrobnienia brzmią uroczo, ale w niektórych czyhają pułapki.

„Pieszczoszek będzie płakał”

Aby użyć zdrobniałej formy rzeczownika, Brazylijczyk dodaje końcówkę -inho(a) lub -zinho(a). Tyle wykładu z gramatyki. W Brazylii pijemy piwko (cervejinha), jemy ciasteczko/pasztecik z dorsza (na szczęście nie z dorszyka – bolinho de bacalhau) i rosołek (caldinho). Z przyjaciółeczkami (amiguinhas) spotykamy się w domku (casinha), który może być okazałą rezydencją, ale nadal nie ma przeszkód, żeby używać zdrobnienia.

Słucham sporo sertanejo, a tam jest pełno zdrobnień. I tak, Henrique i Juliano śpiewają o imprezowym życiu (życie chyba nie ma zdrobnienia po polsku?) „vidinha de balada”. Munhoz i Mariano: „Senão fizer certinho, aí seu bebezinho, vai chorar” (jeśli nie zadbasz o swojego pieszczoszka, to będzie płakał – w wolnym tłumaczeniu). Felipe Araújo śpiewa o tym, że czeka na dziewczynę, która przychodzi „atrasadinha” (spóźniona – znowu bez polskiego odpowiednika). Ciekawe czy spóźniła się tylko minutinho (minutkę).

Wspomnienie dzieciństwa

Niektórzy tłumaczą brazylijskie upodobanie do zdrobnień tym, że nawiązują one do dzieciństwa. Dzieci słyszały na przykład: zjesz bananka (bananinha)? pogłaszcz kotka / pieska (gatinho / cãozinho) i tak już zostało. Warto dodać, że dorośli nadal używają zdrobnienia „kotek”, ale mają wtedy na myśli kogoś atrakcyjnego (gatinho / gatinha).

Lingwiści wyjaśniają, że zdrobnienia dają wrażenie życzliwości i pozytywnych uczuć, które są charakterystyczne dla Brazylijczyków. „Jesteśmy osobami ciepłymi, uczuciowymi, lubimy bezpośredni kontakt z innymi ludźmi. Używanie zdrobnień jest formą wyrażania tego ciepła i naszej wrodzonej łagodności” – tłumaczy pewna carioca, która mówi w ten sposób.

Na zdrobnienia zwrócił uwagę pisarz Luís Fernando Veríssimo i w swoim eseju przytacza taki oto dialog:

– Mais um feijãozinho? (Jeszcze trochę fasolki?)

– Um pouquinho. (Troszeczkę.)

– E uma farofinha? (I posypki z manioku?)

– Ao lado do arrozinho? (Obok ryżyku?)

– Isso. (Dokładnie.)

– E quem sabe mais uma cervejinha? (I może jeszcze piweczko?)

– Obrigadinho. (Dziękuję – zdrobnienie.)

Wyrwane z kontekstu

Abyśmy jednak nie poczuli się zbyt pewnie w dziedzinie brazylijskiej lingwistyki, trzeba wspomnieć o kilku zastawionych na nas pułapkach. Pierwszą, która mi od razu przychodzi do głowy jest pułapka czająca się w słowie „camisinha”. Camisa – koszula, czyli camisinha to koszulka…? Wcale nie. To zdrobnienie od „camisa de Vênus”, które oznacza prezerwatywę. Zatem camisinha nie ma nic wspólnego z odzieżą.

Czasem używa się zdrobnień, żeby okazać swoje lekceważenie. Professorzinho (profesorek) nie jest określeniem zbyt pochlebnym i wyraża brak szacunku, choć w nieco zawoalowany sposób. Ryzykowne jest również słowo bonitinho(a) – niby oznacza kogoś ładniutkiego, ale też z pewną nutą lekceważenia. Może znaczyć „tak owszem, jest ładniutki, ale ja nie jestem zainteresowana”. W nieformalnym słowniku portugalskiego znalazłam nawet, że bonitinho może oznaczać wystrojonego brzydala. Albo: osobę, która nie jest ani ładna ani brzydka, jest bonitinha (pessoa que está entre o feio e o lindo: não é linda, mas é bonitinha).

Zdjęcie: Pixabay