Brazylia, podobnie jak inne kraje na całym świecie, zaczyna coraz wyraźniej dostrzegać powagę sytuacji, wywołanej przez pandemię koronawirusa. Początkowe nieco lekceważące podejście już się zmienia.

Koronawirus nie wybiera

W zeszłym tygodniu świat obiegła sensacyjna wiadomość, że prezydent Jair Bolsonaro jest zakażony koronawirusem. Pierwszy test wypadł pozytywnie (to znaczy, że potwierdził wirusa). Dopiero drugi test wykazał, że prezydent nie jest zakażony. Gdyby było inaczej, koronawirus mógłby narobić sporego dyplomatycznego zamieszania, bo na krótko przed tymi wydarzeniami, Bolsonaro widział się na Florydzie z prezydentem USA Donaldem Trumpem. 

Bolsonaro nie został pierwszą na świecie głową państwa zakażoną koronawirusem i na szczęście jest zdrowy, ale mniej tego szczęścia miały niektóre osoby z jego najbliższego otoczenia. Szef komunikacji prezydenta, przewodniczący Senatu i dwóch ministrów z rządu – ich testy wykazały, że są zarażeni. Dygnitarze dzielą swój los z setkami innych Brazylijczyków, którzy zarazili się wirusem. Ich liczba, tak jak wszędzie, dynamicznie się zmienia. Można to śledzić na bieżąco na mapie Instytutu Johna Hopkinsa – TUTAJ. Póki co, najwięcej zachorowań oraz podejrzanych przypadków jest w stanie São Paulo.

Brazylia się zamyka

Sytuacja na całym świecie robi się coraz bardziej poważna, państwa wprowadzają ograniczenia i Brazylia również zaostrza środki bezpieczeństwa. Coraz więcej przypadków zachorowań zmieniło retorykę władz – jeszcze 17 marca prezydent mówił, że w związku z wirusem zapanowała histeria i krytykował działania podejmowane przez gubernatorów, jako „szkodzące gospodarce” Po tych słowach w wielu miastach odbyły się antyrządowe protesty, zwane panelaços.

Obostrzenia na poziomie krajowym to m.in. zamknięcie wszystkich parków narodowych, centrów handlowych, siłowni, kin, teatrów, zawieszenie wizyt w więzieniach. Bary i restauracje mogą działać, o ile ograniczą liczbę klientów, jednak stany Santa Catarina i Goiás zupełnie je zamknęły. Dla szkół została wydana rekomendacja o przejściu na nauczanie zdalne. Poszczególne stany podejmują własne decyzje w tym zakresie. Szkoły są zamknięte m.in. w stanie Rio de Janeiro. Choć trudno to sobie wyobrazić, policja wyprasza ludzi z plaży – nie tylko w Rio, ale i w mniejszych ośrodkach. 

To jest trudny czas również dla podróżnych. Brazylia zamknęła już granice z sąsiednimi państwami. Od 23 marca przez 30 dni obowiązuje zakaz wjazdu obcokrajowców z wielu krajów świata, w tym z całej Unii Europejskiej – osoby z prawem pobytu w Brazylii wciąż mogą wjechać. Gubernator stanu Rio de Janeiro chce również zakazać lotów wewnętrznych z tych stanów, gdzie są już przypadki koronawirusa, czyli zapewne wkrótce ze wszystkich.

Kiedy to się skończy? Nie wiadomo. Brazylijski rząd szacuje, że najgorzej będzie za 3-4 miesiące, a sytuacja zacznie wracać do normy za 6-7 miesięcy.