Codziennie Zatokę Wszystkich Świętych pomiędzy Salvadorem a wyspą Itaparica przemierza ok. 17 tysięcy ludzi. Ta liczba zmniejszyła się w zeszłym tygodniu o 18 osób, które zginęły po zatonięciu łodzi. Wielu innych boi się wsiadać na pokład. Dwa dni wcześniej zatonął inny statek na rzece Xingu w Amazonii. Zginęły 23 osoby.

Najkrótsza przeprawa

Wyspę Itaparica widać z Salvadoru gołym okiem. Gdy stoimy w punkcie widokowym tuż przy windzie Lacerda, znajduje się nieco z lewej strony, oddzielona wodami Zatoki Wszystkich Świętych. Gdyby chcieć dostać się na wyspę asfaltem, trzeba objechać całą zatokę, a potem przekroczyć most od strony miejscowości Jacuruna, podróż zajęłaby pewnie z kilka godzin. Nie wiem dokładnie ile, bo nikt tak nie jeździ – wszyscy wybierają przeprawę statkiem. W linii prostej Salvador od wyspy dzieli 11 km, a podróż trwa ok. 30 minut.

Widok na Itaparikę z poziomu windy Lacerda

Codziennie pomiędzy wyspą Itaparica a Salvadorem przemieszcza się ok. 17 tys. osób, jak podaje dziennik Folha de S. Paulo. Jeśli podróżujemy na południe stanu Bahia, najprościej przeprawić się promem na wyspę i stamtąd dalej jechać samochodem, pokonując most po drugiej stonie wyspy. Przez Itaparikę prowadzi też popularny szlak do Morro de São Paulo – dla tych, którzy z obawy przed chorobą morską nie decydują się na katamaran.

Strach wsiadać na pokład

Jednak większość pasażerów, którzy codziennie korzystają z przeprawy morskiej, to mieszkańcy Itapariki. Na wyspie mieszka ok. 55 tys. osób i wiele z nich musi dostać się do stolicy do pracy, na studia, do urzędu, do lekarza. Na miejscu nie ma porządnego szpitala, uczelni, miejsc pracy też nie ma zbyt dużo. Kiedyś były jeszcze nadzieje, że Itaparica stanie się miejscem wypoczynku soteropolitanos (mieszkańców Salvadoru) i turystów, ale letnich domów tu jak na lekarstwo, a plażowicze wybierają miejscówki na stałym lądzie, najchętniej na północ od miasta.

Przeprawa promowa

Dlatego mieszkańcy wyspy każdego dnia korzystają z morskiej przeprawy, płacąc R$ 5-7,5 za bilet. Jednak niektóre jednostki pływające budziły grozę jeszcze przed wypadkiem. Zdarzało się, że pasażerowie rezygnowali z przeprawy ze względu na stan techniczny niektórych statków. A ci, którzy jednak wchodzili na pokład, nie mogli liczyć na spokojną podróż. Skrzypiące deski, fale uderzające o rozklekotany statek, a nawet nabieranie wody przyprawiały ludzi o ataki paniki. Jeden z pasażerów opowiada dziennikarzowi Folha, że czasem na pokładzie rozgrywały się dantejskie sceny, ludzie krzyczeli, płakali, gorączkowo szukali kamizelek ratunkowych.

Ten, który zatonął, Cavalo Marinho I, też miał złą opinię. Katastrofa miała miejsce 24 sierpnia rano, zaraz po wypłynięciu z portu w Mar Grande na wyspie Itaparica. Na pokładzie było 130 osób, a łódź może zabrać na pokład 160 pasażerów. To nie przepełnienie było zatem powodem zatonięcia. Morze było jednak mocno wzburzone, rozbitkowie mówią o wysokich falach, silnym wietrze, ale też o złym stanie technicznym jednostki. Ci, którzy tego dnia pojawili się na przystani i nie zdecydowali się wejść na pokład, mogą mówić o wielkim szczęściu. Zginęło 18 osób. w tym troje dzieci poniżej 2 lat.

Katastrofa w Amazonii

Dwa dni wcześniej w stanie Pará w Amazonii zatonęła inna łódź, zginęły 23 osoby. Statek Capitão Ribeiro nie miał pozwolenia na przewóz pasażerów, a pomimo to na jego pokładzie znalazło się 70 osób. Wyruszył 21 sierpnia z Santarém, miał dopłynąć do Vitória do Xingu, ale zatonął w nocy następnego dnia, na ostatnim odcinku podróży, przy ulewnym deszczu. Załoga rozwiesiła płócienny daszek, mający chronić pasażerów przed deszczem, a w rezultacie ta konstrukcja po przewróceniu się statku, uniemożliwiła wielu z nich ucieczkę.

Ci, którzy wyszli cało z wypadku relacjonują, że na łodzi brakowało kamizelek ratunkowych. Mówią też, że na rzece pojawiła się trąba powietrzna, która wywróciła statek. Katastrofa rozegrała się 500 metrów od brzegu, na rzece o silnym prądzie i w miejscu o głębokości ok. 30 metrów – znaleźć się w wodzie bez kamizelki znacznie zmniejszało szanse na przeżycie.

Źródła: Folha de S. Paulo, O Globo, G1 Globo