Mariana to malownicze miasteczko w stanie Minas Gerais. Niestety od prawie 2 tygodni mówi się o nim w związku z klęską żywiołową. Po przerwaniu dwóch tam w kopalni Samarco, rzeka toksycznego błota dopłynęła już do sąsiedniego stanu.

Kronika niezapowiedzianej katastrofy

W czwartek 5 listopada pękły dwie zapory przy kopalni rud żelaza Samarco, należącej do dwóch spółek: brazylijskiej Vale i brytyjsko-australijskiej BHP. 62 mln metrów sześciennych błota z opróżnionych zbiorników na odpady górnicze popłynęło szeroką rzeką w kierunku pobliskiej osady Bento Rodrigues, zatapiając ją całkowicie. Wysokość tego morza błota mogła sięgać nawet 2,5 metra. Wszyscy mieszkańcy osady, ponad 600 osób, straciło swoje domy, a kilkanaście osób zginęło bądź zostało uznane za zaginione. Inne okoliczne miejscowości zostały w porę ostrzeżone, a ich mieszkańcy zdążyli się ewakuować. Jednak niektóre domy także uległy całkowitemu zniszczeniu. W tym tygodniu rzeka błota dotarła już do sąsiedniego stanu, Espirito Santo.

Spółka Samarco poinformowała, że tuż przed katastrofą, odnotowano niewielkie wstrząsy, które mogły spowodować pęknięcie zapór. Nie wiadomo, czy były one pochodzenia naturalnego czy też zostały spowodowane działalnością kopalni. Firma informuje, że w lipcu feralne zapory przeszły kontrolę bezpieczeństwa i nie stwierdzono żadnych zagrożeń. Uspokaja też, że błoto praktycznie nie jest toksyczne, bo zawiera w większości piasek, a nie składniki chemiczne. Tę informację potwierdza Uniwersytet Federalny w Ouro Preto, ale i tak próbki zostaną szczegółowo zbadane.

Sprawcy słono zapłacą

Na spółkę Samarco posypały się kary finansowe za spowodowanie katastrofy ekologicznej w stanie Minas Gerais. Pierwszą, w wysokości 250 mln reali (ok. 260 mln PLN) nałożyła IBAMA (Brazylijski Instytut Środowiska i Odnawialnych Zasobów Naturalnych). Kilka godzin temu poinformowano, że firma zobowiązała się też do zapłaty kolejnej kary w wymiarze 1 miliarda reali. Prezydent Dilma Rousseff już zapowiedziała, że na tych karach może się nie skończyć.

Prezesi Vale i BHP pojawili się na miejscu katastrofy i wzięli za nią pełną odpowiedzialność. Ogłosili, że utworzą specjalny fundusz na pokrycie szkód spowodowanych pęknieciem tamy, chociaż jest jeszcze za wcześnie na deklaracje konkretnej kwoty, podkreślili. Spółka Samarco zobowiązana jest też płacić pensje ponad 1800 pracownikom, chociaż kopalnia jest obecnie zamknięta. Poszkodowani mają też prawo do występowania o odszkodowania na drodze cywilnej. A wszystko to dzieje się w czasie, gdy cena rudy żelaza jest najniższa od dekady.

Powrót do normalności

Pęknięcie tamy w Marianie to największa w historii katastrofa tego typu. W zeszłym roku podobny wypadek wydarzył się w Kolumbii Brytyjskiej (Kanada), jednak wówczas błota było dwa razy mniej. W Minas Gerais, po takiej powodzi zanieczyszczeń, powrót do stanu sprzed wypadku zajmie dziesięciolecia, oceniaja naukowcy. Koszty odbudowania osiedli i ekosystemów będą liczone w miliardach reali.

Skutki katastrofy ekologicznej dotknęły obszaru, zamieszkanego przez 3 mln ludzi. Długość rzeki błota może wynieść 700 km (do tej pory przebyła 400 km). Zdaniem badaczy, terenu w promieniu 30 km od kopalni nie da się prawdopodobnie odbudować, także ze względu na gigantyczne koszty. Po wyschnięciu błota, ziemia będzie tu stwardniałą skorupą, z którą niewiele da się zrobić.

Grupa naukowców zbada za kilka tygodni stan wody w rzece Rio Doce, której korytem płynie błoto. W tym celu udadzą się do Parku Stanowego Rio Doce i będą obserwować krokodyle, które są wrażliwe na wszelkie zmiany środowiska naturalnego i są najlepszym wskaźnikiem, w jakim stanie znajduje się ekosystem.

Źródła: O Globo, Reuters