To już 7 dzień Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Zobaczmy co się dzieje za kulisami sportowych aren i o czym pisze brazylijska prasa.

Nie ma litości dla przegranych

Wczoraj pisaliśmy o złotej medalistce w judo, Rafaeli Silvie. Zanim zwyciężyła w Rio, poległa w Londynie i po tej porażce stała się ofiarą rasistowskich komentarzy. Podobnego traktowania doczekała się na obecnej Olimpiadzie brazylijska pływaczka Joanna Maranhão. Zawodniczka odpadła w półfinale na 200 metrów motylkiem i od razu rzucili się na nią internetowi hejterzy. “Ja rozumiem, że ktoś mnie nie lubi, ale jak można mi życzyć, żebym została zgwałcona albo zabita?” – pyta retorycznie Joanna, w reakcji na niektóre wpisy w mediach społecznościowych.

Joanna Maranhão nie ukrywa swoich lewicowych sympatii politycznych, co również budzi kontrowersje. Nie wszystkim się podoba, że pływaczka otwarcie się wypowiada, nie tylko o swoich wynikach sportowych. Natomiast ona sama nie zamierza chować głowy w piasek i zapowiada wystąpienie na drogę sądową przeciwko autorom najobrzydliwszych komentarzy. “Brazylia jest krajem rasistów, ksenofobów i homofobów. Nie chcę generalizować, ale jest wiele takich osób. I uważają, że pisząc takie rzeczy w internecie pozostaną bezkarne”. Trzymamy kciuki za Joannę w wojnie z hejterami, a przy okazji życzymy pójścia w ślady Rafaeli Silvy – złoty medal skutecznie zamyka usta.

Pół miliona prezerwatyw w miasteczku olimpijskim

Wydawało się, że rekord padł już w Londynie w 2012 roku: 150 tys. prezerwatyw rozdanych za darmo sportowcom, działaczom i pozostałym mieszkańcom wioski olimpijskiej. No to w Rio ten rekord został pobity – rozdano 450 tys. darmowych prezerwatyw, co daje 40 sztuk na jednego sportowca. Prezerwatywy zostały zakupione z państwowego budżetu, a jednym z argumentów za dystrybucją jest ochrona przed wirusem zika, którego tak się obawiają obcokrajowcy w Brazylii.

Ale czy sportowcy będą ich potrzebować? Większość przekonuje, że są skoncentrowani na zawodach i nie mają czasu na miłosne przygody. Jednak to chyba nie przypadek, że podczas Igrzysk wzrasta użycie randkowych aplikacji, także w wiosce olimpijskiej – sportowcy oznaczają się w Rio de Janeiro i publikują zdjęcia w strojach plażowych. Yémi Apithy, szermierz z Beninu przyznaje szczerze jako jeden z nielicznych: “Wybieram się na Copacabanę, do Lapy i zamierzam zrobić użytek z gumek”.

Jak w końcu z tym bezpieczeństwem?

Opinie o przemocy w Rio de Janeiro podczas Igrzysk są podzielone. Jednak zdaniem specjalistów przepytanych przez portal BBC Brasil, najstraszniejszy obraz maluje się w mediach. Mówi się nawet o medialnej histerii, która wyolbrzymia problem przemocy. Rio nie jest może najbezpieczniejszym miastem na świecie, co 5 minut dochodzi tu do rabunku, a średnia zabójstw to 1,5 tys./rok. Ale z drugiej strony, nie jest też tak, że wszyscy tutaj tylko czyhają, żeby okraść nieświadomych turystów.

David Segal z New York Timesa stwierdza, że cariocas ogarnęła wręcz paranoja, związana z przemocą w ich mieście: “Im mniej rozmawiasz na ten temat z mieszkańcami Rio, tym bezpieczniej się tu czujesz”. Wtóruje mu Teddy Greenstein z Chicago Tribune: “Straszenie przemocą w Rio jest przesadzone i prowadzi tylko do tego, że na zawodach mamy puste trybuny”. Napisał to w nawiązaniu do artykułu, który pojawił się w brytyjskim The Telegraph i w którym można było przeczytać, że “Igrzyskom w Rio towarzyszy rekordowa przestępczość”.