“Arrastão” to rodzaj łowienia ryb za pomocą sieci, ciągniętej przez łodzie. Tym słowem określa się również kradzieże na plażach Rio. Zjawisko obecne od ponad 20 lat, ale ostatnio jakby bardziej przybrało na sile.

Policjanci i złodzieje

Typowy scenariusz arrastão wygląda następująco: grupa młodych ludzi biegnie przez plażę, wyrywając zdezorientowanym plażowiczom torebki, portfele, komórki i inne wartościowe przedmioty. Zanim ofiara zdąży zareagować, złodzieje wmieszają się w tłum. To samo może się zdarzyć na zatłoczonym deptaku: napastnicy wybierają ofiarę i często po przepychankach wyszarpują torebkę czy telefon. Przechodnie uciekają w panice, potęgując poczucie chaosu i zagrożenia.

W ubiegły weekend, mieszkańcy plażowych dzielnic oraz turyści, z większą niż zwykle intensywnością odczuli na własnej skórze, co w praktyce oznacza arrastão. W tych dniach w Rio odbywa się festiwal Rock in Rio, który przyciągnął do miasta rzesze turystów. Policja ma pełne ręce roboty przy tym wydarzeniu, a także przy meczach pucharu Brazylii w piłce nożnej. Pozostawia to mniej funkcjonariuszy na plażach, gdzie złodzieje czują się coraz bardziej bezkarni.

Bezsilni mieszkańcy utworzyli grupy “justiceiros”, czyli tych, którzy wymierzają sprawiedliwość na własną rękę.  Justiceiros patrolowali ulice i plaże, w poszukiwaniu ewentualnych złodziei. W niedzielę samowolni stróże prawa zdemolowali autobus, którym ludzie wracali z plaży na biedne przedmieścia – przestraszeni pasażerowie wyskakiwali przez okna, ale wielu z nich i tak zostało pobitych.

Jak zadbać o bezpieczeństwo?

Policja ma pomysły, jak zapobiegać fali kradzieży w plażowych dzielnicach, jednak proponowane metody budzą niepokój organizacji pozarządowych. Lia de Mattos Rocha, socjolog z miejscowego uniwersytetu uważa, że w Rio występuje typowy problem “za krótkiej kołdry” – młodzi przestępcy pochodzą przeważnie z północnych, niedoinwestowanych dzielnic, a terenem ich działania są regiony turystyczne, o które miasto bardziej dba. Młodzi ludzie z Zona Norte są często zatrzymywani przez policję, zanim jeszcze przekroczą granice bogatej Zona Sul. Funkcjonariusze zatrzymuja autobusy i nie pozwalają kontynuować podróży osobnikom, którzy wydają im się podejrzani. Najczęściej są to ludzie młodzi i o ciemniejszym kolorze skóry.

Na zarzuty o rasizm i uprzedzenia, policja ma odpowiedź: “Jak to możliwe, że ktoś przyjeżdża na plażę z miejscowości oddalonej o 30 km, bez żadnych pieniędzy na jedzenie czy na bilet powrotny, mając na sobie tylko spodenki?” Zdaniem sekretarza ds. bezpieczeństwa stanu Rio de Janeiro, taka osoba jest podejrzana z automatu. “To absurd, żeby zatrzymywać człowieka tylko na podstawie tego, czy ma pieniądze w kieszeni czy nie – ripostuje przedstawicielka NGO Redes da Maré. – Wszyscy mają prawo przyjeżdżać do miasta, biedni i bogaci.

Tymczasem weekendowe wydarzenia na rioskich plażach odbiły się szerokim echem w światowych mediach. Gazety donosiły o zuchwałych kradzieżach, głównie w kontekście Olimpiady, która będzie miała miejsce w Rio już za rok. Padały słuszne pytania, jak policja ma zamiar zapewnić bezpieczeństwo milionom turystów, którzy odwiedzą Rio w sierpniu 2016 r. i większość z nich na pewno zechce znaleźć się na słynnej Copacabanie czy Ipanemie. A tam wpadną w sieci zastawione przez złodziei.

Źródło: Noticias UOL