Saga antykorupcyjna wkroczyła w nową fazę. W tym odcinku bohaterem był ex-prezydent Brazylii, który został zatrzymany przez policję w związku z powiązaniami z Petrobrasem.

Aletheia, czyli prawda

Operacja Lava Jato rozkręca się na dobre. Właśnie obserwujemy jej 24. fazę o nazwie “Aletheia”, co w starogreckim oznacza “prawdę” albo “ujawnienie”. Trudno stwierdzić, czy były prezydent Lula da Silva był zaskoczony pojawieniem się w piątkowy poranek policji w jego mieszkaniu w São Bernardo do Campos, ale duża część opinii publicznej na pewno była. Po kilkugodzinnym przesłuchaniu Lula został zwolniony do domu, a my wciąż nie znamy odpowiedzi na pytania: czy przyjmował pieniądze od spółek powiązanych z Petrobrasem?

Tego samego ranka policja wkroczyła jednocześnie do kilku innych nieruchomości powiązanych z Lulą, m.in. do siedziby Instytutu Luli, posiadłości Atibaia w interiorze stanu São Paulo oraz do domu jego syna, Fabio Luiza, zwanego Lulinhą.

Celem operacji Aletheia jest “pogłębione śledztwo, dotyczące możliwych przypadków korupcji oraz prania pieniędzy, pochodzących z przekrętów Petrobras. Głównie dotyczy to niejasnych płatności wykonanych przez firmy OAS i Odebrecht na rzecz Luiza Inácio Luli da Silvy i osób z jego otoczenia” – wyjaśnia prokuratura.

Podejrzany Lula

Prokurator twierdzi, że są dowody na to, że Lula przyjmował pieniądze od spółek powiązanych z Petrobrasem (firmy: Odebrecht, UTC, Camargo Corrêa, Andrade Gutierrez, OAS i Queiroz Galvão), których pochodzenie i przeznaczenie były niezgodne z prawem. Instytut jego imienia miał dostać od tych firm R$ 20 mln, czyli 60% wszystkich otrzymanych darowizn. Kolejne R$ 10 mln Lula przyjął jako wynagrodzenie za wykłady prowadzone dla firm, które znalazły się na celowniku operacji Lava Jato.

Odebrecht i OAS dostarczyły mu fundusze na remont i wykończenie jego nieruchomości w Atibaia i Guarujá. “Darowizny mogą być dokonane z różnych powodów, ale my musimy sprawdzić, czy nie ma tu powiązań z przestępstwami Petrobrasu” – mówi prokurator.

Spojrzenie z drugiej strony

Lula jest oburzony zarówno faktem, jak i sposobem jego zatrzymania przez policję. “Jeśli sędzia Sergio Moro chciał mnie przesłuchać, wystarczyło poprosić. Wszystko to jest pokazem dla mediów, a nie próbą wyjaśnienia prawdy” – uważa były prezydent.

Także Instytut Luli ma wiele do zarzucenia policji, ale nie swojemu patronowi. Przypomina, że Lula zawsze stawiał się na przesłuchania i udzielał wszelkich wyjaśnień, dlatego pokazówka z jego zatrzymaniem była zbędna. Ponadto Instytut wydał oświadczenie, w którym czytamy: “Lula nigdy nie ukrywał żadnych środków ani nie otrzymywał korzyści z nielegalnych źródeł ani w trakcie pełnienia urzędu prezydenta, ani przedtem czy potem. Nigdy nie był zamieszany w działania niezgodne z prawem, czy to będące celem operacji Lava Jato czy jakichkolwiek innych”.

Co na to opinia publiczna

Lulę po wyjściu z posterunku powitały manifestacje zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Tak samo podzielona jest brazylijska scena polityczna. Środowisko byłego prezydenta, łącznie z obecną prezydent Dilmą, uważa wszelkie zarzuty za wymysły prokuratury, a zatrzymanie Luli za grubą przesadę. Jego przeciwnicy oczywiście mają inne zdanie.

Sąsiedzi Brazylii uważnie obserwują rozwój wypadków. Minister spraw zagranicznych Argentyny Susana Malcorra powiedziała, że sytuacja w Brazylii wpływa także na okoliczne kraje: “kiedy Brazylia ma katar, nam grozi zapalenie płuc”. Z kolei były prezydent Kolumbii Ernesto Samper staje po stronie Luli: “całkowicie solidaryzuję się z Lulą, który jest poddawany linczowi medialnemu, bez prawa do domniemania niewinności”.

Analitycy w Brazylii są zgodni, że zatrzymanie Luli osłabia pozycję prezydent Dilmy Rousseff. Jej szanse na dotrwanie do końca kadencji szacuje się na 40%. A w niedzielę 13-go marca w całym kraju odbędą się manifestacje za odwołaniem pani prezydent. Jej przeciwnicy dostali właśnie nowe karty w tej grze.

Źródło: Agencia Brasil i BBC Brasil