Stało się to, co musiało się stać: Senat przegłosował 180-dniowe zawieszenie w obowiązkach prezydent Dilmy Rousseff. Urząd obejmie na ten czas Michel Temer, dotychczasowy wiceprezydent.

Dilma do ostatnich chwil nie poddawała się w walce o zablokowanie procesu impeachmentu. Odwołała się nawet do Sądu Najwyższego, ale ten orzekł, że o sprawie powinien rozstrzygać parlament, a nie sąd – po czym oddalił wniosek. Pojawiły się też elementy komediowe: pierwszy w osobie deputowanego Waldira Maranhão, który przewodnicząc obradom Izby Deputowanych, anulował proces impeachmentu Dilmy, po czym zaraz się z tego wycofał. Autorem drugiego mało zabawnego żartu był ex-prezydent Fernando Collor de Melo, jedyny w historii Brazylii, który został odwołany z urzędu przez impeachment. Collor de Melo proponował Dilmie doradztwo w obecnej sytuacji, ale został słusznie zignorowany.

Te wszystkie działania nic nie dały. Dziś w nocy Senat przeprowadził głosowanie nad tymczasowym zawieszeniem Dilmy. Zwolennicy jej usunięcia wygrali stosunkiem głosów 55 do 22. Posiedzenie Senatu trwało 20 godzin, przemawiało 71 senatorów, każdy z nich miał na swoje wystąpienie 15 minut. Sesja zakończyła się głosowaniem, które przyniosło niekorzystny dla Dilmy rezultat.

Okres zawieszenia Dilmy skończy się 8 listopada 2016 roku. Oznacza to, że nie będzie gospodynią Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Jeśli po tym czasie zostanie trwale usunięta z urzędu, nie będzie mogła ponownie kandydować przez 8 lat.

Źródło: BBC Brasil