Wypożyczenie samochodu to wygodny sposób na przemieszczanie się na średnich dystansach w Brazylii. Jednocześnie budzi wiele obaw i niejasności. Ponieważ często korzystam z tego środka transportu, postaram się teraz rozwiać Wasze obawy.

Kiedy wypożyczenie auta ma sens

Najpierw napiszę, kiedy nie ma sensu: w dużych miastach oraz w dobrze skomunikowanych okolicach miast. Weźmy za przykład Rio de Janeiro. Wypożyczenie samochodu po to, aby jeździć po mieście to nie jest dobry pomysł. Duży ruch, korki, trudności z parkowaniem. Dużo lepiej korzystać z Ubera, metra i komunikacji miejskiej. Podobnie, gdy chcemy dostać się na Ilha Grande. Elegancko dojedziemy autobusem do Angra dos Reis, a potem auto i tak trzeba by było zostawić, bo na łódkę nie wjedziemy. Uważam, że również do Paraty wygodniej jest dojechać autobusem – w Paraty nie można wjechać autem na starówkę, więc i tak czekałyby nas długie spacery.

Nie ma też sensu na długich trasach, bo wtedy lepiej poruszać się autobusem długodystansowym lub samolotem. 

Kiedy zatem wypożyczenie ma sens? Moim zdaniem na przykład na tych wypróbowanych przez nas trasach:

  • Historyczne miasteczka lub parki narodowe Minas Gerais – z Rio można do Ouro Preto lub Belo Horizonte dojechać autobusem i na miejscu wziąć samochód. Wypożyczenie auta od razu w Rio też nie jest złą opcją. W każdym razie na miejscu lepiej samochód mieć, bo atrakcje są rozrzucone z dala od siebie i ciężko inaczej do nich dotrzeć.
  • Salvador – południe stanu Bahia oraz Chapada Diamantina. Okolice Salvadoru można objechać autobusem/statkiem (Praia do Forte, Morro de São Paulo), ale kierując się dalej na południe wybrzeża lub na płaskowyż, auto nam się przyda.
  • Brasilia i okolice, na przykład Chapada dos Veadeiros.
  • Manaus i trochę dalsze okolice, czyli Novo Airão lub Presidente Figueiredo. Autobusy też kursują w obydwa te miejsca, ale samochód jest bardziej praktyczny, zwłaszcza gdy tak jak my, będziecie chcieli przemieścić się pomiędzy tymi dwoma miastami.
  • Belém – Salinópolis. Auto koniecznie, bo na plażę w Salinas wjeżdża się samochodem i to jest tak fajne doświadczenie, że szkoda je przegapić. 

Ouro Preto, Minas Gerais

Jak wypożyczyć samochód

Cały proces zaczynam od wejścia na stronę internetową Rentalcars lub podobną. Można też bezpośrednio na stronę wypożyczalni. Wybieram daty, miejsce skąd biorę samochód i gdzie oddaję, po czym zaznaczam klasę auta. W moim przypadku: najtańszy z klimatyzacją za ok. 60 reali/doba. Wystarczy na dwie osoby nawet z dużymi bagażami, nawet jeśli czasem jedna walizka jeździ na tylnym siedzeniu. Standardem jest brak limitu kilometrów, ale lepiej się upewnić. Zawsze też zaznaczam opcję płacenia na miejscu, chociaż za płatność w momencie rezerwacji są jakieś małe zniżki.

Z wydrukowanym mailem potwierdzającym rezerwację (albo screenem) udajemy się do wypożyczalni. Można też po prostu podać paszport, znajdą nas w systemie. Te duże wypożyczalnie mają swoje stanowiska na lotnisku – czasem już tam można załatwić formalności i odebrać kluczyki, a w Belém na przykład stoisko lotniskowe służy tylko do tego, żeby pani mogła wezwać vana, który zawiezie nas do wypożyczalni (100 m dalej) i tam się wszystko załatwia.

Stan Goiás

Dokumenty i formalności

Spotkałam się z opiniami, że w Brazylii konieczne jest międzynarodowe prawo jazdy, a czasem jeszcze, że musi być przetłumaczone przysięgle. Nic podobnego. Wystarczy zwykłe polskie prawko, na którym pani bezskutecznie poszukuje daty ważności (nie wiem co ostatecznie wpisuje do systemu, bo prawka mamy bezterminowe). Brazylijczycy muszą podać swój numer CPF i to jest praktyczne, bo potem tylko tym numerem się posługują w kontaktach z wypożyczalnią. Nam musi wystarczyć paszport, który jest kolejnym obowiązkowym dokumentem cudzoziemca w brazylijskiej wypożyczalni.

Dodatkowo, trzeba mieć kartę kredytową, wydaną na kierowcę. Raz w Brasilii tak się zdarzyło, że karta Marka nie przeszła, więc ja musiałam zostać dopisana jako dodatkowy kierowca (jedyne 7 reali dziennie), żebym mogła użyć swojej karty. Karty używamy dwa razy: raz jako płatność za samochód, a dwa jako preautoryzacja na wypadek szkód. Blokada za najtańsze auta wynosi 500 reali (w Localiza Hertz) i jest teoretycznie zdejmowana po zwróceniu auta, choć czasem trwa to skandalicznie długo (o tym później).

Bezdroża interioru Bahia

Do formalności należy też zrobienie zdjęcia kierowcy – za każdym razem, nawet jeśli korzystamy po raz kolejny z tej samej wypożyczalni. Na koniec podpisujemy wydrukowaną umowę (czasem dostajemy ją też mailem), odbieramy dokumenty i kluczyki i można odjeżdżać. Jeśli nie ma tego w dokumentach (chociaż przeważnie jest), to warto dopytać o rodzaj benzyny, bo w Brazylii najtańszy jest etanol i to nim opłaca się tankować. W momencie odbioru auta, my mieliśmy je zawsze zatankowane do pełna i również z pełnym bakiem oddajemy.

Jeszcze jedna rzecz, zanim opuścimy wypożyczalnię: obejrzenie samochodu, czy nie jest uszkodzony ani zarysowany. Przeważnie jest porysowany, ale ostatnio nie spotkałam się już z tym, że podpisujemy jakiś świstek z zaznaczonymi rysami. Nawet zapytałam o to pana na parkingu, a on mi na to, że nie mamy się co martwić, bo on ma wszystko w aplikacji. Miałam lekkie obawy, ale okazało się, że nie było się czym przejmować – żadnych opłat za poprzednie rysy nam nie naliczono.

GOL na punkcie widokowym w Bahia

Z jakich wypożyczalni warto korzystać

Za pierwszym razem w Brazylii (Salvador 2006) wzięliśmy auto z jakiejś poleconej przez pousadę wypożyczalni krzak, coś jakby od szwagra – dostawa auta do pousady, płatność gotówką. Ale wszystko okazało się ok, Gol wszędzie gdzie trzeba dojechał (kilka tysięcy km) i się nie popsuł. Potem braliśmy przeważnie w dwóch większych wypożyczalniach: Movida i Localiza Hertz. Obydwie mają punkty na wszystkich lotniskach oraz w miastach, łatwo znaleźć. 

Stan techniczny samochodów, które braliśmy ogólnie był nie najgorszy, chociaż wiadomo, że różni ludzie siadają za kierownicą, a i przebieg zazwyczaj te auta mają spory. Raz wyładował nam się akumulator (auto z Movidy), ale serwis przyjechał w 30 minut i naładował. Akcja miała miejsce w Paraty. Ale na przykład ostatnio w Manaus dostaliśmy z Localizy całkiem nowe auto, chyba byliśmy drugimi klientami. Jechało się super.

W drodze do Chapada dos Veadeiros

Dziwne zwyczaje wypożyczalni

Procedury w wypożyczalniach są moim zdaniem mocno niespójne, nawet w ramach tej samej firmy. Najlepiej przekonaliśmy się o tym ostatnio w Amazonii. Zawsze braliśmy auto w Localiza Hertz i formalności za każdym razem wyglądały inaczej. Najpierw wypożyczaliśmy w Manaus i pani od razu zaproponowała upgrade do wyższej klasy za dodatkowe 5 reali dziennie. Wzięliśmy! Przy zwrocie doliczyli nam 27 reali za mycie, co jak się dowiedziałam, robią tam standardowo. U nas akurat auto było trochę brudne, więc nie mieliśmy nic przeciwko temu. Ale przy kolejnych wypożyczeniach tej opłaty już nie było.

Potem wypożyczaliśmy samochód w tejże samej Localiza Hertz, tyle że w Belém. Okazało się, że dane Marka są już w systemie, więc formalności zajęły z 10 minut. Niestety ani słowa o możliwości podwyższenia klasy. Na koniec pobytu w Brazylii wzięliśmy jeszcze auto na jeden dzień w dokładnie tej samej Localizie w Belém. Tym razem dali nam Jeepa Renegade w cenie GOLa, ale nie wiem gdzie dane z systemu zniknęły, bo pani przez pół godziny nas obsługiwała, wpisując wszystko od nowa do komputera.

Przy tym ostatnim wypożyczeniu po raz pierwszy i jedyny dostaliśmy umowę oraz jej rozwiązanie mailem. Nie dostaliśmy natomiast zwrotu blokady na karcie (500 reali), która wisi sobie przez miesiąc. Pisałam maile, pisałam na Messengerze i dostawałam informacje, że oni oddali, trzeba pytać w banku. Ale dopiero po miesiącu dostałam maila, że właśnie teraz zwolnili blokadę. Hura. Oczekujemy zniknięcia 500 reali z karty.

Lombada – postrach kierowców

Jeszcze słówko o samej jeździe

Ruch w Brazylii jest prawostronny, znaki drogowe wyglądają znajomo, więc z jazdą nie ma problemu. Inny jest tylko znak STOP – tutaj występuje brazylijska terminologia, gdzie Stop znaczy Pare. Zarówno na „stacjonarnych” znakach przy drodze, jak i podczas robót drogowych, gdzie budowlańcy kierują ruchem. Pare – stój, Siga – jedź. Robót drogowych w Brazylii jest całkiem sporo, więc dobrze jest przyswoić te 2 słówka.

Na drogach trzeba uważać na lombady, czyli progi zwalniające. Niektóre budzą naprawdę duży postrach, zwłaszcza te nieoznakowane, gdy wyrastają nie wiadomo skąd przed nami, a my pędzimy 80-100 km/h. No dobra, takie sytuacje są rzadkie. Aby ich uniknąć, trzeba spodziewać się lombad w każdej najmniejszej wioseczce. Raz jadąc tym Golem w Bahia, wpadliśmy na lombadę z rozpędu i byliśmy przekonani, że to już koniec trasy. Na szczęście Gol otrząsnął się i pojechał dalej. Od tamtej pory lombada to dla mnie najstraszniejsza rzecz, jaka czyha na kierowcę.

Nawet radary nie są tak groźne, bo są oznakowane. Radarów też jest dużo, ale łatwo je zauważyć i zawczasu zwolnić, zwłaszcza, że dopuszczalna prędkość jest wymalowana kilka razy na poprzedzających radar znakach. Policja drogowa ma swoje posterunki na trasie, ale jeszcze nam się nie zdarzyła kontrola.