“Twoje miejsce jest tam, gdzie pragniesz być” – powiedział do siebie młody czarny chłopak z Bahia. A potem został jednym z najsłynniejszych aktorów w Brazylii. Właśnie napisał książkę o tym, jak się to robi i co czarny celebryta myśli na temat rasizmu.

Idylliczna wyspa dzieciństwa

Lázaro Ramos to obok Wagnera Moury jeden z najbardziej znanych aktorów, pochodzących z Bahia. Obydwaj panowie zresztą bardzo się przyjaźnią. Podobno po jednym z przedstawień w teatrze Olodum, w którym występował Lázaro, podszedł do niego dziwny chudy chłopak z długimi włosami i powiedział: “Podobał mi się twój występ, chcę być twoim kumplem”. To był Wagner Moura i tak zaczęła się ich przyjaźń, trwająca do dziś. Występowali razem w wielu filmach. O Wagnerze pisałam już pochwalny artykuł, dzisiaj natomiast poznamy bliżej Lázaro, który niedawno wydał autobiografię pt. “W mojej skórze”. Ta książka to podróż przez fascynujący stan Bahia oraz przede wszystkim, przez mroczny świat uprzedzeń, których podobno w Brazylii nie ma.

Luís Lázaro Sacramento Ramos wychowywał się na małej wyspie w pobliżu Salvadoru o nazwie Ilha do Paty (albo Pati), którą trudno znaleźć na mapie. W małej społeczności, gdzie wszyscy się znali lub też byli ze sobą spokrewnieni, spędził idylliczne dzieciństwo. Czas upływał mu na beztroskich zabawach i psotach, poznawał też obrzędy candomblé, słuchał legend o swoich przodkach. Wówczas jeszcze nie miał pojęcia, że kiedyś zostanie znanym aktorem. Nie wiedział też, jak to jest być dyskryminowanym z powodu koloru skóry – na wyspie Paty prawie wszyscy byli czarni, jak on.

Dopiero gdy w wieku kilkunastu lat przeprowadził się do Salvadoru, poczuł, że jest inny. Albo też koledzy ze szkoły dali mu to odczuć. Chociaż większość mieszkańców miasta jest czarna, to ojciec zapisał go do “lepszej” szkoły, gdzie czarni byli w mniejszości. W tym czasie młody Lázaro zaczął myśleć o aktorstwie i dostał się do słynnej grupy teatralnej Olodum. Wiele osób kojarzy Olodum głównie jako zespół bębniarski albo blok karnawałowy, ale są to elementy szerszego projektu, który obejmuje także teatr. Na deskach teatru przeważają czarni aktorzy, a przedstawienia dotykają problemów czarnej społeczności. Lázaro rozwinął nie tylko talent aktorski, ale też świadomość afrobrazylijskiej kultury, którą odziedziczył po swoich przodkach.

Czarna rzeczywistość

Mam szczęście, że znam swoje pochodzenie i mogę narysować drzewo genealogiczne mojej rodziny kilka pokoleń wstecz. W Brazylii wiele osób takiego szczęścia nie ma. Ich przodkowie zostali porwani gdzieś w Afryce i przywiezieni na statkach niewolniczych do pracy na plantacjach. Nie wolno im było praktykować swoich obrzędów, a za wszelkie próby byli surowo karani. Lázaro Ramos powtarza to, co inni potomkowie niewolników – czarni Brazylijczycy zostali okradzeni ze swojej tożsamości, ze swojej historii. A i teraźniejszość różowa nie jest.

Aktor z pewną rezygnacją przytacza historie o tym, jak był zatrzymywany przez policję przy bankomacie – czarny, to pewnie kradnie. Albo podejrzliwość, z jaką się spotyka w świecie zamożnych białych. Kto go rozpoznaje jako popularnego aktora – traktuje go z szacunkiem, ale pozostali dają mu odczuć, że nie pasuje do ich środowiska. Lázaro Ramos ma ze swoją żoną, również aktorką Taís Araújo, dwoje dzieci. Dużo rozmyśla nad tym, jak je chronić przed skutkami rasizmu, który jest w Brazylii ukryty. Teza Gilberto Freyre o demokracji rasowej w Brazylii ma już sto lat i była wielokrotnie obalana, ale wciąż ma się dobrze. Jak walczyć z czymś, czego podobno nie ma?

Sposób Lázaro na walkę z wiatrakami, czyli dyskryminacją rasową, to między innymi jego program telewizyjny Espelho (Lustro), w którym przeprowadza wywiady z naukowcami i celebrytami, poruszając trudne tematy. Dużo rozmawia także o rasizmie i o różnych jego aspektach. Gdy przez pół książki czyta się tylko o tym, można się zniecierpliwić – kiedy będą jakieś ciekawostki z życia gwiazd? – ale co ma powiedzieć człowiek, który doświadcza tego na co dzień, na własnej skórze, przez kilkadziesiąt lat. Ja tylko o tym czytam i gdy mi się znudzi, mogę odłożyć książkę.

“W mojej skórze” (Na minha pele)

Ale trudno ją odłożyć, bo Lázaro Ramos pisze w barwny sposób, jego historia jest prawdziwa, a przemyślenia szczere. Pomysł na książkę powstał 10 lat temu. Lázaro wybrał się do wydawnictwa, aby rozmawiać o wydaniu swoich opowieści dla dzieci. Jednak podczas spotkania rozmowa przybrała zaskakujący obrót i zamiast pisać dla najmłodszych, Lázaro zgodził się podjąć znacznie trudniejszego zadania – miał opowiedzieć, jak to jest być czarnym aktorem w Brazylii.

“W mojej skórze” (Na minha pele) to cieniutka książeczka, zaledwie 152 strony. Ale krótki czas spędzony na lekturze wystarczy, żeby polubić Lázaro i zrozumieć jego punkt widzenia. Nie jest to klasyczna autobiografia, sam aktor się przed tym wzbrania – nie skończył jeszcze 40-tki, trochę za wcześnie na pisanie autobiografii. Mam nadzieję, że kiedyś ją jednak napisze.

Zdjęcie: CPFL Cultura, edited