Karaibskie państwo nie odgrywało do tej pory znaczącej roli na arenie międzynarodowej, jednak po “odkryciu” San Escobar dla świata w tym tygodniu, nie tylko Polska ma nadzieje na nawiązanie stosunków.

Prezydent Temer planuje wizytę

Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się z wiarygodnych brazylijskich źródeł, prezydent Michel Temer rozważa wizytę w Santo Subito, stolicy San Escobar. Nie wiadomo jednak, kiedy do niej dokładnie dojdzie, trzeba bowiem wcześniej wyjaśnić kilka nieporozumień, które miały miejsce w historii obydwu krajów (o tym za chwilę).

Nasze źródła podają, że Temer będzie chciał rozmawiać o utworzeniu korytarza morskiego pomiędzy Brazylią a San Escobar, aby imigranci, którzy na razie udają się drogą morską na Florydę (piszemy o tym TUTAJ), mogli być przekierowani bezpośrednio na malownicze wybrzeże San Escobar. “Przystań dla pontonów i nart wodnych mogłaby być wybudowana na plaży Esperal, gdzie panują dogodne warunki. Miejmy nadzieję, że imigranci zaszyją się tam na dłużej” – mówi nasz informator.

Brazylijski minister sprawiedliwości wyraża ostrożny optymizm co do planów utworzenia w San Escobar ośrodka dla wszystkich skazanych w aferze Petrobras. Jak wiadomo, brazylijskie więzienia są przepełnione, a liczby skorumpowanych polityków i biznesmenów nie da się dokładnie oszacować – może się okazać zatrważająco wysoka i wówczas nie wiadomo, gdzie ich umieścić. “Idealnie nadaje się do tego lokalizacja w paśmie górskim Hasta la Vista – twierdzi wysoko postawiony brazylijski polityk. – Będziemy to jeszcze sprawdzać, ale brzmi zachęcająco”. Inny polityk poinformował nas w największym sekrecie, że wynajmem celi w wersji All Inclusive jest zainteresowany Eduardo Cunha. Cóż możemy powiedzieć? Hasta la vista, panie przewodniczący!

Historyczne zaszłości

Zanim jednak te świetlane plany współpracy pomiędzy Brazylią a San Escobar będą mogły dojść do skutku, przywódcy obydwu krajów muszą odbyć poważne rozmowy na temat konfliktów, które kładą się cieniem na wzajemnych relacjach już od ponad 500 lat! San Escobar nie czuje żadnych kompleksów wobec większej i silniejszej Brazylii – utrzymuje, że portugalski żeglarz Pedro Alvares Cabral na swojej drodze do Indii zawitał najpierw do San Escobar, a nie do wybrzeży Bahia, jak uczymy się na lekcjach historii. Saneskobarscy uczniowie poznają odmienną wersję podróży Cabrala, z czym nie zgadza się Brazylia. O “odkryciu” wybrzeży San Escobar przez Cabrala dowiadujemy się również z największej epopei w tym kraju, czyli powieści “Cacao DecoMorreno”. Wygląda na to, że rozbieżności są zbyt duże, żeby udało się dojść do porozumienia w tej sprawie.

Jakby tego było mało, na liniii Brazylia – San Escobar iskrzy jeszcze z jednego powodu. Mianowicie w epoce kolonialnej zbiegli niewolnicy uciekając z plantacji trzciny cukrowej, przedzierali się przez amazońskie lasy aż do San Escobar – tam mogli być pewni, że nic im nie grozi. Największe quilombos, czyli wioski zbiegłych niewolników powstawały w rejonie Pan con Tomate, gdzie pożywienia im nie brakowało.

O ile możnaby machnąć ręką na niewolnictwo i pozwolić saneskobarskim archeologom grzebać w ruinach quilombos, to na pewno nie można przejść do porządku dziennego nad faktem, że potomkiem owych niewolników jest najbardziej znany saneskobarski piłkarz Ronaldito Junior, do którego teraz Brazylia rości sobie prawa. Brazylijski futbol przeżywa ostatnio kryzys, zatem taki Ronaldito jest niezbędny w ekipie canarinhos. Niestety ani sam piłkarz ani Saneskobarska Federacja Piłki Nożnej nie są zainteresowani transferem, nawet w zamian za Neymara.

Zdjęcie: Strona San Escobar na FB