Przewodnik podaje, że Recife i Olindę dzieli odległość 7 km, ale praktycznie obydwa miasta są ze sobą sklejone, przytulone do siebie. W czasach kolonialnych to Olinda była centrum politycznym i gospodarczym, teraz to Recife jest stolicą stanu Pernambuco.

Oh, jaka piękna… Wenecja tropików!

„Oh, linda situação para se construir uma vila” (Oh, jakie piękne położenie dla wzniesienia miasteczka!) miał zakrzyknąć donatariusz kapitanii Pernambuco, Duarte Coelho, kiedy jego noga po raz pierwszy stanęła tu w 1535 roku. Jak pomyślał tak zrobił i tak oto powstało miasto Olinda. Tyle legenda, bo historycy czasem się śmieją z tej wersji, podając inną. A mianowicie, że nazwa Olinda wywodzi się z portugalskich romansów rycerskich, a dokładnie utworu Amadis de Gaula z XVI wieku, gdzie jedna z dam nosiła imię Olinda. Trzecia wersja mówi o tym, że nazwa ta ma związek z jakimś miejscem w Portugalii. Dzisiaj nie rozstrzygniemy, kto ma słuszność, ale grunt, że nazwa dla miejscowości została dobrana trafnie, bo Olinda jest niezwykle uroczym miejscem.

Natomiast Recife oznacza „rafę” i prawdopodobnie nazwę zawdzięcza właśnie rafie, która rozciąga się u jego wybrzeża. Z braku założycielskiej legendy, Recife ratuje się porównaniami do pięknych miast w Europie. I tak na przykład, jest nazywane „brazylijską Wenecją” – ze względu na to, że jest poprzecinane rzekami, kanałami i mostami, na podobieństwo włoskiego oryginału. Francuski pisarz Albert Camus, który odwiedził Recife w 1949 roku, miał je nazwać „Florencją tropików”. W XVII wieku Recife było siedzibą holenderskich władz (Holendrzy kilkukrotnie podbijali brazylijskie Nordeste) i nosiło wówczas nazwę Nowego Amsterdamu. 

Olinda – widok na Recife w oddali

Pernambuco to łakomy kąsek

Północny Wschód Brazylii (Nordeste) został zasiedlony jako pierwszy przez portugalskich osadników. Wprawdzie oficjalny „odkrywca” Brazylii, Pedro Alvares Cabral dotarł najpierw do wybrzeży Bahia w 1500 roku, ale już kilkanaście lat później założono pierwszą plantację trzciny cukrowej nie gdzie indziej, tylko w Pernambuco. A dokładnie na wyspie Itamaraca, którą dzieli od bliźniaczych miast zaledwie krótka wycieczka samochodem. Wspomniany wyżej zarządca kapitanii, Duarte Coelho, zdecydował, że Olinda będzie stolicą administracyjną, a port powstanie w Recife – ówczesnej wiosce rybackiej. I tak przez ponad 300 lat (do 1837 roku) Recife trwało w cieniu Olindy aż do momentu, gdy objęło oficjalną funkcję stolicy stanu.

Zanim jednak nastąpiła ta zmiana warty, obydwa miasta przeżyły wiele ciekawych, a nawet mrożących krew w żyłach momentów. W pierwszych latach kolonizacji Pernambuco było prężnym ośrodkiem upraw trzciny cukrowej i gospodarczym liderem kolonii. Te sukcesy ściągnęły uwagę innych europejskich mocarstw, które chciały odkroić trochę tego tortu dla siebie. Już w 1595 roku na Recife napadł angielski korsarz James Lancaster, okupując miasto (wtedy jeszcze wioskę) przez miesiąc. 

Starówka w Recife

Nie wydaje się to długo, zwłaszcza w porównaniu z holenderską okupacją, która trwała 24 lata (1630-54). Z punktu widzenia Portugalczyków Holendrzy byli agresorami, ale samemu Recife rządy gubernatora Mauritza von Nassau wyszły raczej na dobre. Recife, nazywane wówczas Mauritsstad było stolicą „Nowej Holandii”, czyli holenderskich posiadłości w Brazylii. To za czasów księcia Nassau wzniesiono całą tę infrastrukturę, która upodabnia dzisiejsze Recife do Wenecji czy Amsterdamu. Miasto było wówczas uważane za najbardziej kosmopolityczne w Ameryce Południowej, gdzie wyznawcy różnych religii mogli żyć obok siebie bez przeszkód. Książę Nassau wrócił do Holandii w 1644 roku, a jego następcy pokłócili się z miejscowymi – w skrócie: doszło do rewolucji, w wyniku której Holendrzy zostali wyrzuceni z Brazylii.

Czy od tego momentu zapanował w Pernambuco pokój? Nie do końca. Recife i Olinda pokłóciły się ze sobą na początku XVIII wieku. W myśl mądrości ludowej – jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. I tak było i tym razem. Konflikt z kryzysem cukrowym w tle nosił nazwę wojny mascates (więcej o tym TUTAJ). Częściowo o pieniądze poszło również w 1817 roku, gdy wybuchła rewolta (tzw. Revolução Pernambucana). Niedawno przybyły do Brazylii portugalski władca i jego dwór generowali niebotyczne wydatki, a bogate Pernambuco musiało to wszystko finansować. No ale rewolta nie miała tylko przyczyn finansowych – możecie o tym przeczytać TUTAJ. To tylko dwa przykłady z bogatej historii powstań i rewolt z historii Pernambuco.

Kogut i lalki

Karnawał w Brazylii to często automatyczne skojarzenie ze szkołami samby i Sambodromem. Tymczasem jeśli chodzi o klimaty karnawałowe, to w Recife i Olindzie dzieją się niesłychanie ciekawe rzeczy, a zarazem bardzo różne od tego, co widzimy w telewizyjnych relacjach z Rio de Janeiro. Podczas karnawału najważniejszą postacią w Recife jest kogut – Galo da Madrugada. Ogromna postać kolorowego koguta góruje nad miastem, a u jego stóp bawi się niezliczony tłum imprezowiczów. Galo da Madrugada to największy blok karnawałowy na świecie, większy nawet niż blok Cordão da Bola Preta z Rio de Janeiro. Obydwa zresztą ze sobą rywalizują pod względem wielkości – na razie górą jest kogut z ponad 2,5 mln uczestników.

Lalki są wszędzie

W bliźniaczej Olindzie wpływy koguta już nie sięgają. Podczas karnawału charakterystycznym elementem są gigantyczne lalki, które tłum niesie podczas ulicznych parad. Najważniejszą lalką jest O Homem da Meia-Noite, obecny na ulicach Olindy od 1932 roku. Ponad 30 lat później „człowiekowi północy” znaleziono żonę, lalkę o nazwie A Mulher do Dia (kobieta dnia). Z tego związku w latach 70-tych narodziły się dzieci: Menino e Menina da Tarde (chłopiec i dziewczynka popołudnia). Lalek jest więcej niż tylko ta rodzinka – w sumie ponad 300. Mają nawet do 4 m wysokości i ważą od 20 do 50 kg.

Karnawał w Recife i Olindzie nie odbywa się w rytmie samby, lecz przy dźwiękach frevo i maracatu. Frevo to akrobatyczny taniec z parasolkami, maracatu wywodzi się z połączenia muzyki i tańca z synkretyzmem religijnym, czyli wymieszania wierzeń afrykańskich niewolników z chrześcijaństwem. 

Kolonialne dziedzictwo 

Jak przystało na jedne z najstarszych miast w Brazylii, Recife i Olinda mogą się pochwalić kolonialnymi starówkami. W przypadku Olindy obejmuje ona niemal cały obszar – a przynajmniej ten, po którym porusza się turysta. Brukowane kocimi łbami strome uliczki i zaułki, kamieniczki we wszystkich kolorach, do tego część spłowiała i wyblakła od tropikalnego słońca. W centrum historycznym Olindy zwiedzimy na przykład muzeum karnawałowych lalek (Casa dos Gigantes), a w pamiątki zaopatrzymy się w licznych sklepikach. Jednak nawet jeśli nie jesteście zbyt praktykujący, to warto zwrócić tu uwagę na kościoły.

Najlepsza caipi-marakuja pod katedrą

Najbardziej malowniczy jest klasztor św. Franciszka (Convento de São Francisco), najstarszy w Brazylii. Jego budowa rozpoczęła się pod koniec XVI wieku. Klasztor jest otoczony bujną zielenią, a w jego tle widać błękitnozielony ocean. Można stać i podziwiać godzinami. Wnętrza również są ciekawe, z barokowymi zdobieniami i portugalskimi kafelkami azulejos. W pobliżu mamy katedrę Sé, która również pochodzi z XVI wieku. W ogóle w Olindzie kościołów jest pod dostatkiem i można wyznaczyć sobie całkiem bogaty szlak sakralny. Katedra Sé kojarzy mi się jednak z tym, że na sąsiadującym z nią placu po południu i wieczorem rozkłada się lokalne targowisko, na którym nie tylko można kupić ciekawe pamiątki, ale też zjeść lokalne dania i skosztować wyjątkowo tanich, a zarazem najpyszniejszych drinków – hitem naszego wyjazdu w 2011 roku była caipi-marakuja za 3,50 reala. 

Recife również może się poszczycić dzielnicą kolonialną – Bairro do Recife Antigo. To tutaj podczas karnawału imprezuje się pod Porannym Kogutem (Galo da Madrugada). Jako że Recife nosi nazwę „brazylijskiej Wenecji”, pełno tu kanałów i mostów na podobieństwo włoskiego oryginału. Natomiast częścią holenderskiej spuścizny są fortyfikacje, takie jak Forte do Brum czy Forte de Cinco Pontas. Przy okazji warto wspomnieć o licznych muzeach, przybliżających bogatą kulturę stanu Pernambuco: Casa da Cultura de Pernambuco, Muzeum Stanu Pernambuco czy Muzeum Człowieka z Nordeste.

Praia da Boa Viagem w Recife ciągnie się przez 7 km

Recife ma też coś, czego nie ma Olinda, a mianowicie szeroką miejską plażę Boa Viagem. To tutaj rozciąga się rafa, od której miasto wzięło swoją nazwę. Rafa chroni wody przybrzeżne przed wizytami rekinów, więc lepiej się poza nią nie zapuszczać. Pernambuco to jedyne miejsce w Brazylii, gdzie można spotkać te drapieżniki, a ich ataki na ludzi zdarzają się regularnie – głównie dotyczy to surferów, wypływających poza rafę. U wybrzeży Recife udostępniono też kilkanaście miejsc do nurkowania wokół wraków zatopionych statków.