Prezydent Temer może stracić stanowisko. A zadecyduje o tym jego bliski przyjaciel Gilmar Mendes, przewodniczący Najwyższego Sądu Wyborczego (TSE). Co zwycięży: przyjaźń czy prawo?

Sądny dzień prezydenta

We wtorek 4 kwietnia Najwyższy Sąd Wyborczy (Tribunal Superior Eleitoral – TSE) zdecyduje, czy po impeachmencie Dilmy w 2016 roku, urząd powinien stracić również wiceprezydent Michel Temer. Oboje objęli swoje stanowiska w 2014 roku. Dilma już nie pełni urzędu prezydenta, a teraz mają się rozstrzygnąć losy Temera. Podstawą wniosku o impeachment są te same oskarżenia co w przypadku Dilmy: kombinacje finansowe przy budżecie, ale przede wszystkim finansowanie kampanii wyborczej z pieniędzy Petrobrasu, o czym donoszą dyrektorzy firmy Odebrecht, tkwiącej po uszy w aferze korupcyjnej.

Zatem sędziowie TSE we wtorkowym procesie, który będzie transmitowany przez brazylijską telewizję i na Youtubie, podejmą decyzję, co dalej z wnioskiem o impeachment Temera. Najmniej prawdopodobną wersją wydaje się przyjęcie wniosku, w wyniku czego Temer straci stanowisko. Możliwe jednak, że proces zostanie odroczony. Na to liczy prezydent i jego adwokaci. “Jesteśmy zupełnie spokojni. Istnieją zgodne z prawem rozwiązania, które pozwolą nam zyskać na czasie” – mówi anonimowa osoba z otoczenia prezydenta.

Nieoficjalne spotkania na wysokim szczeblu

W spokojnym oczekiwaniu na werdykt niewątpliwie pomoże fakt, że przewodniczącym TSE jest Gilmar Mendes, którego łączy z Temerem bliska zażyłość. Dziennikarze w ciągu ostatniego roku wytropili co najmniej osiem spotkań, które nie zostały wpisane do oficjalnego kalendarza żadnego z panów. Prawnicy również są zdania, że w tym przypadku mamy do czynienia z konfliktem interesów i Mendes powinien wyłączyć się z orzekania w tej konkretnej sprawie. “Wydaje się niestosowne, żeby przewodniczący TSE odbywał nieoficjalne spotkania z osobą, którą ma teraz sądzić. Wszyscy mamy świadomość, że sprawa jest niezwykle delikatna i ma ogromne konsekwencje polityczne” – mówi Oscar Vilhena Vieira z Wydziału Prawa uniwersytetu w São Paulo.

Drążąc kwestię rzekomo prywatnych spotkań Temera i Mendesa, zadziwiająca jest ich zbieżność w czasie z ważnymi wydarzeniami, które mogą mieć wpływa na losy prezydenta. Na przykład trzy tygodnie temu, po tym jak pracownicy Odebrechta złożyli zeznania w sprawie finansowania kampanii prezydenckiej (zeznania obciążały również Temera), panowie spotkali się w rezydencji prezydenta (Pałac Jaburu). Nie ma sprawozdań z tego i innych spotkań, więc obydwaj mogą utrzymywać, że tematy rozmów były prywatne. Dzisiaj okaże się, czy w składzie TSE będzie zasiadał Mendes – sędzia czy Gilmar – przyjaciel.

Źródło: Folha de S. Paulo