Pierwszy sondaż Ibope przed wyborami prezydenckimi w przyszłym roku pokazuje bezapelacyjne zwycięstwo Luli. Był już dwukrotnie prezydentem, a teraz może kandydować ponownie, o ile szyków nie pomiesza mu sędzia Sérgio Moro.

Mocna trójka

Sondaż przygotowany przez instytut badania opinii publicznej Ibope wskazuje, że w wyborach w 2018 roku Lula nie ma z kim przegrać. Na byłego prezydenta chce głosować 35% badanych. Kandydat z drugim najlepszym wynikiem to Jair Bolsonaro i jest on faworytem 15% ankietowanych. Trzecie miejsce przypada Marinie Silvie, którą popiera według różnych konfiguracji od 8% do 11% pytanych. Gdyby Lula nie startował, Marina i Bolsonaro mieliby równo po 15%.

Gdy pytanie zadano inaczej, bez wskazywania konkretnych polityków, 26% pytanych wymieniło nazwisko Luli jako swojego kandydata, 9% zagłosowałoby na Bolsonaro, a 2% na Marinę Silvę. Poza tą trójką, są jeszcze inni bardziej egzotyczni kandydaci. Na przykład prezenter telewizyjny Luciano Huck uzyskałby od 5% do 8% głosów, a minister skarbu Henrique Meirelles mógłby liczyć na maksymalnie 1% poparcia. Sondaż był przeprowadzony w dniach 18-22 października na próbie 2 tys. osób z całego kraju.

W badaniu nie pada nazwisko sędziego Sérgio Moro, który jest twarzą operacji antykorupcyjnej Lava Jato i już wyrósł na celebrytę. On jednak może pokrzyżować szyki Luli – wciąż trwają śledztwa przeciwko byłemu (przyszłemu?) prezydentowi, który jest już oficjalnie skazany za korupcję, jednak wniósł apelację.

Kto jest kim

Lula (Luíz Inácio Lula da Silva) – kandydat Partii Pracujących (Partido dos Trabalhadores – PT), był prezydentem przez dwie kadencje w latach 2003-2011. Na swoją następczynię wskazał Dilmę Rousseff, która również dwukrotnie zdobywała stanowisko prezydenta, ale nie dokończyła drugiej kadencji i została odwołana. Lula jest często porównywany do Lecha Wałęsy – przewodniczący związków zawodowych, pochodzi z biednej rodziny w Pernambuco, nie zdobył wykształcenia. Zasłynął z programów społecznych, takich jak Bolsa Família czy Fome Zero (Zero Głodu), dzięki którym miliony Brazylijczyków wydostały się ze skrajnej nędzy. Ostatnio mierzy się z oskarżeniami o korupcję, miał przyjmować łapówki od Petrobrasu i innych powiązanych firm. W lipcu 2017 roku został skazany na 9,5 roku więzienia, ale wniósł apelację. Jeśli wyrok się uprawomocni, Lula nie będzie mógł kandydować.

Jair Bolsonaro – kandydat Chrześcijańskiej Partii Społecznej (Partido Social Cristão – PSC), od 1991 roku sprawuje funkcję deputowanego ze stanu Rio de Janeiro, jest też kapitanem rezerwy brazylijskiej armii. Jest politykiem konserwatywnym i kontrowersyjnym. Zasłynął z obraźliwych wypowiedzi pod adresem kobiet, mniejszości seksualnych i rasowych. Dopuszcza stosowanie tortur, jest zwolennikiem kary śmierci, uważa też, że dyktatura wojskowa (1964-85) była pozytywnym okresem w historii Brazylii, jego zdaniem “było to 20 lat porządku i postępu”. Bolsonaro jest popierany przez białych, zamożnych obywateli – gdyby to zależało od nich, uzyskałby więcej głosów niż Lula. Więcej o tym kandydacie TUTAJ.

Marina Silva – kandydatka partii REDE, wcześniej należała m.in. do Partii Socjalistycznej i Partii Zielonych. W rządzie Luli była ministrem środowiska. Pochodzi z biednej wielodzietnej rodziny z Amazonii, jako pierwsza z rodziny uzyskała wykształcenie – ukończyła historię na uniwersytecie stanu Acre i kontynuowała naukę w Brasílii. Marina jest bezkompromisową obrończynią przyrody i ta postawa przyniosła jej wiele światowych nagród. Jej poglądy można zaliczyć do konserwatywnych, choć nie aż w takim stopniu jak u Bolsonaro. Marina startowała już w wyborach prezydenckich w 2010 i 2014 roku, za każdym razem zajmując trzecie miejsce.

Źródło: Veja