W 1931 r. w Santos zapłonęły stosy. Nie była to spóźniona inkwizycja ani nawet ognie świętojańskie. Palono tysiące worków kawy, aby ratować się przed skutkami wielkiego kryzysu, który nie był pierwszym ani ostatnim załamaniem gospodarki Brazylii.

Choroby wieku dziecięcego

Pierwsza zapaść gospodarki nowego kraju (nie licząc epoki kolonialnej) nastąpiła zaraz po uzyskaniu niepodległości w 1822 roku. Ten rok pamiętamy głównie w związku z doniosłymi wydarzeniami historycznymi, “krzykiem znad Ipirangi” (grito da Ipiranga), kiedy to cesarz Piotr I głośno obwieścił, że prędzej umrze niż wyrzeknie się niepodległości Brazylii: “niepodległość albo śmierć!” (independência ou morte).

Lata dwudzieste XIX wieku nie były jednak tak dobre dla gospodarki. Eksport cukru utrzymywał się na niskim poziomie w związku z uprawami buraka cukrowego w Europie. Brazylia musiała zaciągać pożyczki w Anglii, aby spłacić Portugalię, a także sfinansować wojnę z Argentyną, która zakończyła się proklamowaniem niepodległości Urugwaju. Koniec kryzysu cukrowego nastąpił wraz z wybuchem Pierwszej Wojny Światowej, gdy Europa z oczywistych względów miała problemy z uprawami buraków, więc cukier znowu importowano z byłych europejskich kolonii, w tym z Brazylii.

W międzyczasie zniesiono w Brazylii niewolnictwo (1888 rok), co wymusiło duże zmiany na plantacjach trzciny cukrowej. Przekształciły się one w nowoczesne fabryki, produkujące więcej cukru. Plantatorzy postawili też w dużym stopniu na uprawę i eksport kawy, co pozwoliło Brazylii wyjść z kryzysu.

Za dużo kawy

Produkcja kawy szła tak dobrze, że na początku XX wieku było jej aż za dużo, w dodatku jej cena na rynku międzynarodowym spadła. Przyczynił się do tego głównie kryzys w USA (1893 r.), które były największym importerem brazylijskiej kawy. Brazylia interweniowała na arenie międzynarodowej i miała mocną pozycję, jako producent 1/3 światowych zasobów kawy.

Krajowi producenci kawy także mieli sporo do powiedzenia i dążyli przede wszystkim do utrzymania swoich wysokich zysków, nie zważając na gospodarkę. W 1906 r. gubernatorzy trzech “kawowych stanów” (São Paulo, Rio de Janeiro i Minas Gerais) podpisali tzw. umowę z Taubaté, która gwarantowała, że państwo będzie skupowało od plantatorów kawę po wysokich cenach. Złote czasy dla upraw kawy skończyły się wraz z wielkim światowym kryzysem w 1929 r. Wcześniej jednak eksport kawy ucierpiał w wyniku wybuchu Pierwszej Wojny Światowej. W 1918 r. spadł o 55% w porównaniu z poprzednim rokiem.

Wielki kryzys światowy

Największy światowy kryzys gospodarczy XX wieku nastąpił po spadkach na nowojorskiej giełdzie w 1929 r. Fala bankructw i zadłużenia dopłynęła także do Brazylii. Ceny kawy gwałtownie spadły, a wraz z nimi eksport, który zmniejszył się nagle o 65%. Brazylia musiała pozbyć się nadwyżek kawy, której nikt nie chciał kupić. W 1931 r. rząd nakazał wykupienie i spalenie wielkich ilości kawy: zniszczono w ten sposób 71 mln worków, czyli 4 mld kg kawy – to wystarczyłoby na pokrycie światowego zapotrzebowania na kawę przez 3 lata. Przez zmniejszanie podaży, planowano przywrócić akceptowalne ceny kawy na rynku światowym.

Kryzys wpłynął nie tylko na plantatorów, ale na wszystkich związanych z przemysłem kawowym: handlowców, bankierów, robotników rolnych, wśród których znaczną część stanowili imigranci z Europy. Dodatkowo sytuację zakłóciło zahamowanie napływu zagranicznego kapitału do Brazylii – zawsze był on istotnym czynnikiem w gospodarce, a teraz pieniądze z zewnątrz przestały płynąć, a waluta Brazylii uległa dewaloryzacji.

Kryzys z 1929 r. miał bardzo poważny i negatywny wpływ na Brazylię, ale miał też jeden dobry skutek: wymusił inwestycje w inne gałęzie przemysłu niż tylko rolnictwo, ukierunkowane na uprawę kawy. Rządzący Brazylią Getúlio Vargas postawił na rozwój przemysłu stalowego i naftowego. To wówczas (w 1953 r.) powstał państwowy Petrobras, który dziś przysparza rządzącym potężnego bólu głowy.

Plano Collor

Losy prezydenta Fernanda Collor de Melo inspirują dzisiejszych przeciwników Dilmy Rousseff – jego udało się pozbawić urzędu przez impeachment w 1992 r., więc jest nadzieja, że sytuacja może się powtórzyć. Collor de Melo został prezydentem Brazylii w 1989 r. i zaraz zabrał się za reformowanie kraju, a głównie za “uzdrawianie” gospodarki. W tamtym okresie w Brazylii szalała hiperinflacja: wynosiła ok. 81% (dla porównania, obecnie w Polsce inflacja oscyluje wokół 0%). Collor wprowadził drastyczne kroki: zamroził wszystko co się da, łącznie z wypłatami z banków dla osób prywatnych. Ludzie nie mogli wypłacać swoich pieniędzy z kont, dozwolono jedynie na niewielkie wypłaty.

Plan Collor I był tak niepopularny, że w 1991 r. zastąpiono go Planem Collor II, który również do niczego nie doprowadził. Inflacja w Brazylii miała się dobrze, czego nie można powiedzieć o prezydencie. Oskarżony o łapówki, został usunięty ze stanowiska zaledwie rok później.

Historia Brazylii jest pełna kryzysów gospodarczych i politycznych, które towarzyszą krajowi w jego rozwoju i wzroście. Optymistyczne jest to, że Brazylia zawsze odradzała się i wychodziła nawet z najgorszych tarapatów, a trudne chwile były inspiracją dla narodzenia się wielkich idei, które zmieniały kraj na lepsze. Miejmy nadzieję, że stanie się tak również tym razem.