Cztery lata po katastrofie Titanica, u wybrzeży stanu São Paulo zatonął inny luksusowy transatlantyk, Príncipe de Asturias. Mija właśnie sto lat od tego wydarzenia. 

Tragiczny rejs do Buenos Aires

Príncipe de Asturias został zbudowany w 1914 r. i wraz ze swoim bliźniaczym statkiem Infanta Isabel był uważany za najbardziej luksusowy transatlantyk w Hiszpanii. Znajdowała się w nim m.in. biblioteka i sala muzyczna dla pasażerów, a wnętrze było wykończone materiałami najwyższej klasy. Statek pływał na trasie Barcelona – Buenos Aires, z przystankami w Kadyksie, Wyspach Kanaryjskich, Rio de Janeiro, Santos i Montevideo. Feralny rejs był jego szóstym.

W nocy z 5 na 6 marca 1916 r. Príncipe de Asturias znajdował się w pobliżu miasta Santos, w stanie São Paulo. Nieoficjalnie mówi się, że poza 578 (wg Wikipedii: 588) pasażerami i członkami załogi, na pokładzie znajdowało się ok. 800 nielegalnych imigrantów, uciekających z Europy przed Pierwszą Wojną Światową. Padał ulewny deszcz, a widoczność była niemal zerowa. Statek rozbił się o skały Ponta do Boi u wybrzeży wyspy Ilhabela i zatonął w ciągu 10 minut. W katastrofie zginęło 445 osób, a uratowało się 133. Był to największa morska tragedia, jaka rozegrała się u wybrzeży Brazylii.

Ostatnie chwile na pokładzie

Wśród pasażerów był 20-letni Brazylijczyk, student inżynierii José Martins Vianna. Chłopak przeżył katastrofę. Inni uratowani tak wspominają moment zderzenia ze skałami: “Wstrząs, potem potworny huk. Szyby zostały rozbite w drobny mak, a rozpaczliwe krzyki słychać było od rufy aż po dziób”. Można sobie wyobrazić, jakie dantejskie sceny rozgrywały się na tonącym parowcu. Pasażerowie, którzy przeżyli, opowiadają o chaosie i walkach o kamizelki ratunkowe. Jeden z ocalałych został zraniony nożem przez innego mężczyznę, który usiłował wyrwać mu kamizelkę.

Historie uratowanych pasażerów parowca spisał dziennikarz i pisarz José Carlos Silvares, który spędził 25 lat na dokumentowaniu wydarzeń z tamtej nocy. Podróżował wielokrotnie do Hiszpanii i Argentyny, rozmawiając z ocalałymi i ich rodzinami, a także przeszukując archiwa w bibliotekach. Rezultatem jego pracy jest książka “Príncipe de Asturias – mistério nas profundezas” (“Príncipe de Asturias – tajemnica w głębinach”), wydana w 2006 roku.

W Muzeum Morskim na wyspie Ilhabela można obejrzeć wystawę, na której zgromadzono przedmioty znalezione we wraku parowca: elementy zastawy stołowej, kombinezon nurka, a nawet lalki z porcelany. Niestety wśród eksponatów nie ma skrzyni ze złotymi monetami, która podobno miała być przewożona statkiem.

Wybrzeże wraków

Brazylijskie wody przybrzeżne są cmentarzyskiem wraków. Szacuje się, że spoczywa tu od 1 do 3 tysięcy statków, fregat, żaglowców, karawel i innych jednostek, które poszły na dno na przestrzeni 500 lat.

Już w 1503 r., czyli zaledwie 3 lata po odkryciu Brazylii, w pobliżu archipelagu Fernando de Noronha po zderzeniu ze skałami zatonęła portugalska karawela. Niektóre z zatopionych później wraków, jak głoszą legendy, kryją w sobie wielkie skarby, które wciąż czekają na odkrycie.

Źródło: O Globo

Zdjęcie: Pixabay