Eduardo Cunha, ex-przewodniczący Izby Deputowanych, a od wczoraj także ex-deputowany, przez najbliższe 8 lat będzie poza polityką. Ale za to może zostać gwiazdą nowego serialu Netflixa, inspirowanego brazylijskim skandalem korupcyjnym.

Zemsta za Dilmę

Pewnie dla Dilmy i jej zwolenników będzie to niewielkie pocieszenie, jako że prezydent straciła swój urząd, ale Eduardo Cunha, człowiek, który poruszył lawinę impeachmentu, znalazł się ostatnio w wielkich opałach. W poniedziałek deputowani przygniatającą większością głosów zdecydowali o odebraniu mu mandatu. 450 deputowanych było za, 10 przeciw, a 9 wstrzymało się od głosu. Ta liczba robi nawet większe wrażenie niż wyniki głosowania senackiego w sprawie odwołania Dilmy (61:20). Już od maja jego mandat był zawieszony, teraz ostatecznie go stracił.

Pozbawiony mandatu Eduardo Cunha, stracił też prawo do ubiegania się o publiczne urzędy przez okres 8 lat. Może być teraz sądzony jak zwykły obywatel, a grzechów na sumieniu mu nie brakuje. Cunha uważa się za ofiarę, a cała sytuacja to jego zdaniem zemsta za to, że kilka miesięcy temu zaakceptował wniosek o impeachment Dilmy. Zapomniał tylko dodać, że teraz występuje przeciwko niemu nie tylko partia Dilmy (PT), ale także członkowie jego własnej partii (PMDB).

Wszystkie grzechy Cunhii

Oficjalnym zarzutem wobec Cunhii i powodem wszczęcia postępowania przeciw niemu było zatajenie posiadania kont w Szwajcarii. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej. Przeciwko świętoszkowatemu Cunhii toczy się kilka procesów pod szyldem operacji antykorupcyjnej Lava Jato. Pieniądze na szwajcarskie konta trafiały z łapówek od koncernu naftowego Petrobras, w sumie nawet ok. R$ 52 mln. Nic dziwnego, że nie chciał się nimi chwalić.

Mało kto pamięta, że Cunha ma na sumieniu coś, co może nie jest przestępstwem, ale moim zdaniem jak najgorzej o nim świadczy: pomógł w wyborze na stanowisko prezydenta Fernando Collora de Melo, a więc pierwszego prezydenta, który stracił stanowisko w wyniku impeachmentu. Cunha był skarbnikiem kampanii wyborczej w Rio de Janeiro.

Za kratki czy do filmu?

Pozbawiony immunitetu, Eduardo Cunha stanie przed sądem jako oskarżony w wielu postępowaniach, jakie toczą się przeciwko niemu w stanach Rio de Janeiro i Paraná. Najpewniej będzie miał do czynienia ze słynnym sędzią Serio Moro (więcej o nim tutaj), pogromcą łapówkarzy w operacji Lava Jato. Cunha odpowie m.in. za korupcję, pranie pieniędzy, zatajanie informacji o zagranicznych kontach, składanie fałszywych zeznań podatkowych. Jednak wobec braku zdecydowania Sądu Najwyższego (STF) jest mało prawdopodobne, żeby trafił za kratki.

Może za to stać się gwiazdą nowego serialu Netflixu. Po “Narcos”, amerykańska platforma chce nakręcić serię inspirowaną Lava Jato. Reżyserem będzie José Padilha – ten sam, który pracował przy “Tropa de Elite” i “Narcos”. Scenariusz pisze na bieżąco brazylijska polityka.

Źródło: BBC Brasil