Dawno temu te miejsca tętniły życiem. Jednak w wyniku różnych wydarzeń, zostały porzucone i skazane na zniszczenie. Dzisiaj straszą tylko ich ruiny. Poznajcie 5 brazylijskich miast duchów.

Airão Velho (Amazonas) – inwazja krwiożerczych mrówek

Osada założona w 1694 roku na brzegu potężnej rzeki Rio Negro, przetrwała w zamieszkanym stanie do połowy XX wieku. Była ważnym ośrodkiem produkcji i handlu kauczukiem podczas tzw. boomu kauczukowego (koniec XIX i początek XX wieku). Potem straciła na znaczeniu i podupadła, a mieszkańcy stopniowo się wyprowadzali. Ostatni z nich opuścił Airão Velho zaledwie kilka lat temu.

Według legendy, osadę nawiedziła inwazja żarłocznych mrówek i mieszkańcy musieli przed nimi uciekać w popłochu. W rzeczywistości jednak było mniej dramatycznie. Airão Velho jest położone bardzo daleko od sąsiednich miejscowości – motorówką płynie się kilka godzin z miasteczka Novo Airão. Prawdopodobnie po upadku produkcji naturalnego kauczuku, wygodniej żyło się bliżej cywilizacji niż w środku lasu.

Relacja z naszej wyprawy do Airão Velho w TYM ARTYKULE

Fordlândia (Pará) – made in USA

Kolejna amazońska osada, która wiązała nadzieje z rozwojem upraw kauczuku, ale niestety rzeczywistość okazała się niezgodna z planem. W 1927 roku amerykański przedsiębiorca Henry Ford (ten od samochodów tej marki) kupił ziemię w stanie Pará nad brzegiem rzeki Tapajós z przeznaczeniem na miasto oraz plantację drzew kauczukowych. Powstała z tych upraw guma miała służyć do produkcji opon. Jednak z wielu różnych przyczyn (bunty pracowników, nieurodzajna ziemia) inwestycja nie wypaliła i Fordlândia zwinęła żagle. 

Pomimo fiaska projektu gospodarczego, miasto nie zostało zupełnie opuszczone. Budynki były w dobrym stanie i wciąż nadawały się do mieszkania, więc ludzie tam osiadali, zajmując się rolnictwem i rybołówstwem. Wg spisu powszechnego w 2010 roku, Fordlândia liczyła ok. 1200 mieszkańców. Nie jest więc taką wymarłą osadą, jak się o niej pisze w mediach.

Fordlândia (fot. wikipedia)

Igatu (Bahia) – miasto poszukiwaczy diamentów

Malowniczo położone na płaskowyżu Chapada Diamantina, niegdyś było gwarną osadą zamieszkiwaną przez poszukiwaczy diamentów. W XIX wieku, podczas diamentowej gorączki, Igatu przypominało nieco amerykańskie miasteczka Dzikiego Zachodu – z kasynami, domami publicznymi i barami przy głównej ulicy. Liczyło wówczas ponad 10 tys. mieszkańców, obecnie ok. 300. 

Według legendy, Igatu jest „zaginionym miastem”, opisanym w Manuskrypcie 512, dokumencie znajdującym się w zbiorach brazylijskiej Biblioteki Narodowej. Chociaż prawdopodobnie to zaginione miasto jest tylko wytworem fantazji, to Igatu wpisuje się w klimat czasów, gdy mieszkali tu garimpeiros i inni awanturnicy, licząc na uśmiech diamentowej fortuny. 

Igatu (fot. Fernando Stankuns, Flickr)

Arapira (Paraná) – kiedy cmentarz jest najciekawszą częścią miasta

Zupełnie opuszczone miasteczko Arapira leży na granicy stanów Paraná i São Paulo. Można tam dopłynąć jedynie łódką i przeważnie ludzie odwiedzają je zaledwie 2 razy w roku: raz na Święto Zmarłych, a drugi raz w dniu São José do Ararapira, patrona miasta. Pierwsza okazja wydaje się zrozumiała z tego powodu, że jednym z lepiej zachowanych miejsc w osadzie jest cmentarz. Do tego przetrwał jeszcze kościół i kilka domów – dzisiaj bez ani jednego mieszkańca. 

Przyczyna opuszczenia Arapiry jest zagadką – być może powodem jest położenie na terenie podlegającym erozjom po wybudowaniu kanału? Nie wiadomo.

Mieszkańcy okolicznych miejscowości twierdzą, że po osadzie krąży duch białej damy, dzwon na wieży kościelnej dzwoni sam z siebie, na ścieżce prowadzącej na cmentarz czuć zapach krwi, a z ruin więzienia słychać jęki osadzonych. 

Cococi (Ceará) – porzucone miasto w centrum sertão

Miasteczko założone na początku XVIII wieku przez bogatą rodzinę Feitosa. Rodzina założyła tu plantację pod uprawy i hodowlę bydła. Co poszło nie tak? Zapewne położenie i bezlitosny klimat sertão przyczyniły się do wyludnienia Cococi, ale czemu by nie wymyślić jakiejś legendy? Legenda mówi o tym, że miasto zostało przeklęte przez pewnego księdza. Został on zmuszony do odprawienia 2 mszy po kolei po tym, jak jedna z bogatych rodzin spóźniła się na pierwszą. Ma sens?

Dzisiaj Cococi zamieszkuje dosłownie kilka osób, a kościół jest najlepiej zachowanym budynkiem. Osadę czasem odwiedzają turyści, pomimo oddalenia o 450 km od stolicy stanu, Fortalezy. Jest też wdzięcznym obiektem dla fotografów, którzy próbują uchwycić surową atmosferę sertão.

Dom w głębi sertão (fot. A. Duarte, Flickr)