Jak spędzić 2 tygodnie w Brazylii i zobaczyć wszystkie najważniejsze miejsca? Nie da się. Podpowiemy za to, jak zaplanować podróż, żeby zobaczyć jak najwięcej w tak krótkim czasie.

Plan minimum to: Rio, Iguaçu i Salvador. Wiele zorganizowanych wycieczek w ten plan wciska jeszcze Amazonię, ale naszym zdaniem po takiej szaleńczej gonitwie po kraju, nie dość że niewiele zobaczymy, to jeszcze spędzimy za dużo cennego czasu w samolotach i na lotniskach. Aby uwzględnić Amazonię potrzeba nam dodatkowego tygodnia.

Nasza propozycja zawiera najpopularniejsze miejsca, ale zostawia też pole do własnej inwencji i zejścia z utartych ścieżek. Dni zaplanowane na plażowanie pozwolą Wam przywieźć na skórze trochę brazylijskiego słońca, nie tylko czerwone ślady po spodenkach i krótkich rękawkach.

Dzień 1: Rio. Relaks po podróży

Przylot do Rio (zakładamy, że rano). Nie ma czasu na długi odpoczynek w hotelu po kilkunastogodzinnym locie. Ale można za to odpocząć na plaży! Pierwszego dnia nie ma sensu gnać na Corcovado, trzeba dać sobie chwilę na aklimatyzację i relaks. Zatem po odstawieniu walizek do hotelu: Ipanema. Tam można wynająć leżak, parasol, zamówić zimny sok z kokosa i spędzić leniwy dzień z widokiem na ocean. O jedzenie zatroszczą się plażowi sprzedawcy. Dla wzmocnienia polecamy deser z açai. W Rio typową plażową przekąską są też słone lub słodkie ciastka Globo, idealne na upalny dzień. Uwaga na kanapki z majonezem – nie chcemy pierwszego dnia się niczym zatruć. Po południu można podjechać autobusem lub pójść spacerkiem w stronę Copacabany, mijając wysuniętą w morze skałę Arpoador.

Dzień 2: Rio z pocztówki

Plażowanie zaliczone (chociaż tego nigdy nie za wiele), więc można ruszać na zwiedzanie znanych z pocztówek zabytków. Zaczynamy od Corcovado. Pierwsza kolejka odjeżdża już o 8 rano, a bilet kosztuje 68 reali (więcej informacji tutaj). Na zwiedzanie wzgórza i pomnika Chrystusa trzeba sobie zarezerwować 2-4 godziny. Za pomnikiem znajduje się restauracja z pięknym widokiem na miasto, gdzie można odpocząć od tłumu turystów i wypić chłodzący napój albo poranną kawę. Potem jedziemy na dół, ale nie opuszczamy jeszcze dzielnicy Cosme Velho. W odległości krótkiego spaceru od stacji kolejki jest Muzeum Sztuki Naiwnej oraz Largo do Boticário – na obydwa miejsca wystarczy 1-1,5 godziny. Teraz już możemy jechać na Głowę Cukru (informacje tutaj), najlepiej taksówką, bo nie ma bezpośredniego autobusu. Widoki z Pão de Açúcar należą do najbardziej niezwykłych na świecie, więc na podziwianiu ich na pewno nam się zejdzie sporo czasu. Ile – sprawa indywidualna, ale kilka godzin na pewno. Dlatego tego dnia już nic więcej nie planujemy, dopiero wieczorem, jeśli wystarczy sił: kolacja w jednym z barów dzielnicy Lapa. Zachowujemy czujność, bo ta dzielnica słynie z łobuzerki (malandragem), ale jeśli będziemy trochę się rozglądać, na pewno nic się nie stanie.

corcovado

Dzień 3: Dzień sambowo-piłkarski

Nawet poza karnawałem można odwiedzić słynny Sambodrom, gdzie odbywa się rywalizacja najlepszych szkół samby. Przez cały rok jest otwarte Muzeum Samby. Dojazd taksówką lub metrem (stacja Praça Onze). Inna sprawa, jeśli wybieramy się na parady karnawałowe, wówczas pół dnia na pewno nie wystarczy. Sambodrom znajduje się w centrum Rio, więc można przy okazji zwiedzić tę część miasta –  najlepiej za dnia, bo po godzinach pracy ulice się wyludniają i można poczuć się nieswojo. W centrum na uwagę zasługuje katedra Catedral Metropolitana, XVII-wieczny kościół Igreja de São Francisco da Penitência, Narodowe Muzeum Sztuk Pięknych (Museu Nacional de Belas Artes) oraz Teatr Miejski (Teatro Municipal). Aby coś przekąsić proponujemy kawiarnię Confeitaria Colombo, swego czasu uznaną za siódmą najpiękniejszą kawiarnię świata. Z centrum jedziemy metrem na stadion Maracanã – można zwiedzić to miejsce “standardowo” lub udać się na mecz.

sambodrom_maracana

Dzień 4: Wyjazd za miasto – Búzios

Po intensywnym zwiedzaniu miasta, należy nam się odpoczynek, a gdzie najlepiej odpocząć, jeśli nie w jednym z kurortów stanu Rio de Janeiro? Najbliżej jest Búzios. Z samego rana udajemy się na dworzec autobusowy Novo Rio i w kasach linii Viação 1001 kupujemy bilet do Búzios. Można kupić w jedną stronę, w Búzios jest kasa gdzie kupimy bez problemu bilet powrotny. Druga dobra wiadomość jest taka, że zakupiony bilet można zwrócić lub wymienić, jeśli zmienią nam się plany. Podróż trwa niecałe 3 godziny. Wysiadamy na zajezdni w Búzios, przechodzimy przez ulicę i deptakiem idziemy prosto nad morze. Polecamy wybrać kierunek w prawo wzdłuż wybrzeża – tym sposobem nie tylko dojdziemy do najlepszych plaż, ale też po drodze zobaczymy słynny pomnik Brigitte Bardot, pomnik Trzech Rybaków i inne miejsca z przewodników. Co można robić w Búzios? Najprościej spędzić dzień na plaży, racząc się świeżymi sokami, drinkami i plażowymi daniami. Można też wziąć lekcje nurkowania lub popłynąć w wycieczkowy rejs. Wieczorem powrót do Rio.

Búzios

lub

Dzień 4 i 5: Wyjazd za miasto – Ilha Grande lub Paraty

Ilha Grande jest bardzo popularnym (i nie bez powodu!) kierunkiem turystycznym, ale potrzebujemy minimum dwa dni. Autobusem do Angra dos Reis jedzie się 3 godziny, a stamtąd jeszcze trzeba dopłynąć łodzią. Zatem powrót tego samego dnia jest bezsensowny, o ile nie niemożliwy. Naszym zdaniem warto się wybrać na Ilha Grande, nawet na krótko – tak po prostu wygląda raj. Jeden dzień można przeznaczyć na wędrówkę szlakiem plażowym, najbardziej znana plaża to Lopes Mendes. Drugi dzień to obowiązkowo rejs po zatoce. Na statku można kupić obiad i napoje. Niestety zaraz po zawinięciu do portu trzeba się szykować na autobus do Rio.

Uwaga: zamiast Ilha Grande można wypuścić się do Paraty, ale wtedy trzeba wyjechać jak najwcześniej z Rio i wrócić kolejnego dnia nocnym autobusem, żeby drugiego dnia wykorzystać jak najwięcej atrakcji Paraty.

P1010504

Dzień 6: Iguaçu. Strona brazylijska

Rano przylatujemy do Foz do Iguaçu. Zostawiamy walizki w pousadzie i jedziemy autobusem do parku. Nie przerażajcie się długą kolejką do kasy, szybko schodzi. Z biletem w ręku idziemy na parkowy autobus i wysiadamy na ostatnim przystanku. Tam zaczyna się ścieżka widokowa, nie sposób zabłądzić. Jeśli ktoś wykupił wycieczkę lub przejażdżkę pontonem, to wysiada wcześniej, wszystko dokładnie oznaczone. Ale my idziemy ścieżką widokową, której przejście zajmuje 2-3 godziny. Strona brazylijska pozwala na obejrzenie wodospadów “od dołu”. Trzeba pojechać na stronę argentyńską (jutro), żeby je obejrzeć “od góry”. Ale na ten dzień to jeszcze nie koniec zwiedzania. Wychodzimy z parku i wracamy pieszo do głównej drogi, skąd już widać wejście do Parku Ptaków (Parque das Aves). Nie pomińcie tego miejsca! Po południu wystarczy jeszcze czasu, aby zobaczyć hydroelektrownię Itaipu. Nie jest to żaden porywający spektakl, ale naszym zdaniem warto tam zajrzeć, skoro już jesteśmy w Foz. Dojazd miejskim autobusem.

100_1884 100_1908 104_1930

Dzień 7: Iguaçu. Strona argentyńska

Przed nami całodniowa wyprawa. Pousada może polecić agencję wycieczek, która nas zabierze do Argentyny, ale można też pojechać samemu autobusem. Na granicy wysiadamy po pieczątkę. Nie zapomnijcie paszportu oraz “cartão de entrada”, podstemplowaną przy wjeździe do Brazylii. Ścieżka od kasy prowadzi nas prawie prosto do pociągu, którym dostajemy się w pobliże Diabelskiej Gardzieli. Widoki i doświadczenie powalające i bardzo mokre – woda z wodospadu pryska na wszystkie strony, ale wszyscy i tak wyciągają aparaty, żeby zrobić zdjęcie temu niezwykłemu miejscu. Po stronie argentyńskiej jest wiele wodospadów i obejrzenie wszystkich potrwa do późnego popołudnia. Po tym dniu możemy już wziąć udział w wielkiej międzynarodowej debacie: która strona wodospadów ładniejsza – brazylijska czy argentyńska?

DSC_0156

Dzień 8: Salvador. Pelourinho i Bonfim

Od rana jesteśmy w Salvadorze. Spora szansa, że nasza pousada znajduje się na starówce: Pelourinho. Po wyjściu na ulicę pierwsze co należy zrobić to przyjąć od ulicznego sprzedawcy “fitę”, czyli kolorową wstążkę, którą zawiąże nam na nadgarstku, a my pomyślimy 3 życzenia, które się spełnią za wiele miesięcy, gdy wstążka się przetrze. Pierwsza fita jest prezentem, kolejne już kupujemy, a są one wszędzie. Najwięcej w okolicach kościoła Bonfim, ale o tym za chwilę. Na razie zwiedzamy Pelo, jak nazywane jest to miejsce. Kolonialne budynki, muzea, sklepy z pamiątkami, panoramiczny widok z dziedzińca przy windzie Lacerda. Windą zjeżdżamy na dolny poziom, prosto do Mercado Modelo. To najlepsze miejsce, żeby kupić typowe pamiątki z Bahia. Stąd można podjechać lub przespacerować się do Muzeum Sztuki Nowoczesnej Solar do União – dawnej plantacji trzciny cukrowej. Spod Mercado Modelo łapiemy autobus do Bonfim, najbardziej znanego kościoła w Salvadorze. Fitas są tam wszędzie, powiewają zawiązane na bramie i na nadgarstkach turystów. W styczniu odbywa się tu rytualne mycie kościelnych schodów, gdzie religie afrykańskie przenikają się z katolicyzmem. Wracając do pousady zatrzymujemy się, żeby zobaczyć uliczny pokaz capoeiry. Salvador to stolica capoeiry.

Pelourinho_ga01

Dzień 9: Salvador. Barra i Itapuan

Barra to popularna wśród turystów dzielnica ze względu na plaże oraz latarnię morską Farol da Barra, która pochodzi z XVI wieku, czyli ma tyle lat, ile dla Europejczyków Brazylia. Cały ten nadmorski pas jest bardzo malowniczy. W lutym na jednej z okolicznych plaż odbywa się Festa da Iemanjá, święto boginii wody. W Salvadorze religie afrobrazylijskie są widoczne na każdym kroku, ludzie modlą się jednocześnie do świętych afrykańskich i katolickich, chodzą na mszę i na obrzędy candomblé. Nie widzą w tym żadnej sprzeczności i my, stojąc na plaży podczas święta Iemanjá, też jej nie dostrzeżemy. Z Barra jedziemy do dzielnicy Itapuan, podróż autobusem to ponad pół godziny, ale cały czas z widokiem na ocean. Plaża Itapuan jest znana z piosenki Viniciusa de Moraes “Wieczór w Itapuan” (Tarde em Itapuan) oraz z acarajé da Cira. Czemu zatem nie połączyć tych dwóch skojarzeń i nie zjeść acarajé wieczorem na plaży w Itapuan?

Salvador_Bahia_farol_da_barra_vista

Dzień 10: Wyjazd za miasto – Praia do Forte

Jednodniowa wycieczka z Salvadoru. Będziemy plażować i zwiedzać rezerwat żółwi morskich. Odjazd z dworca autobusowego (rodoviária) w Salvadorze. Powrót albo autobusem albo jednym z busików, które tylko czekają na turystów.

M3372P-2101

Dzień 11: Rio. Czas wolny.

Nawet w najbardziej napiętych programach wycieczkowych widnieje coś takiego, jak “czas wolny”. I to jest właśnie ten dzień. Można nadrobić plażową opaleniznę lub zwiedzić jedno z mniej znanych miejsc w Rio, o których piszemy tutaj.

Dzień 12: Wyjazd za miasto – Petrópolis

Rio to nie tylko plaże, ale i bogata historia, a wyprawa do cesarskiego miasta Petrópolis to dobry sposób, aby się o tym przekonać. To tylko 1,5 godziny autobusem z Rio i już znajdujemy się w górach, wśród zabytków z okresu, gdy Brazylia była cesarstwem (1822 – 1889). Parki, pałace i ogrody dają wytchnienie od upałów, a dodatkowo można pokrzepić się zimnym piwem (chopp), które produkuje się w tym regionie.

petropolis

Dzień 13: Rio. Zakupy

Przed wyjazdem z Rio trzeba obowiązkowo udać się na zakupy! Tanie pareo, akcesoria karnawałowe i ubrania znajdziemy na ulicy Rua da Alfândega, przy stacji metra Uruguaiana. Takie samo pareo można też kupić na plaży i musimy przyznać, że pomimo wyższej ceny, wolimy kupować pareo rozłożone na piasku, rozświetlone słońcem, a nie to z zacienionej sklepowej półki. Na plaży dostępne są też obrazy, pewnie bez większej artystycznej wartości, ale powieszone w domu na ścianie przypominają najlepsze chwile z brazylijskich wakacji. Po kostium kąpielowy radzimy udać się do centrum handlowego Rio Sul.

Dzień 14: Até mais, Brasil! (do zobaczenia, Brazylio!)

Dla wielu osób pierwsza wycieczka do Brazylii kończy się zakochaniem bez pamięci i mocnym postanowieniem, że będziemy tu wracać jeszcze wiele razy. Brazylia jest wdzięcznym obiektem naszych ciepłych uczuć i w pełni je odwzajemnia. Dlatego planując kolejne wakacje, trudno jest uniknąć sprawdzania lotniczych promocji do Rio czy São Paulo. A tych promocji jest z roku na rok coraz więcej i są coraz bardziej kuszące, dlatego dajcie się skusić i wracajcie do Brazylii jak najczęściej, realizując nie tylko plan minimum 🙂