Brazylia to kraj przyjazny łasuchom oraz wszystkim, którzy wychodzą rano z domu bez śniadania. Na ulicy bowiem można sobie kupić wszystko, co potrzebne do kulinarnego szczęścia.


tapioca-pernambuco-com1. Tapioka – naleśnik z mąki z manioku, może występować w wersji słodkiej lub słonej. Pochodzi ze stanu Pernambuco i tutaj jedliśmy najlepszą tapiokę – na placu pod kościołem Sé w Olindzie. Codziennie po południu na całym placu rozstawiano budki i stoiska, gdzie na miejscu przyrządzano świeżą tapiokę – na rozgrzaną patelnię wsypuje się mąkę, która zaraz się wiąże w postać naleśnika, nie trzeba dodawać mleka ani wody. Na życzenie konsumenta, smaruje się tapiokę kajmakiem, nutellą czy co tam jest dostępne, a w wersji na słono faszeruje się przykładowo serem czy kurczakiem. Jestem fanką tapioki. Można mąkę maniokową kupić w Polsce, ale nie umiem odtworzyć tego brazylijskiego smaku, co świadczy prawdopodobnie tylko o tym, że jestem słabą kucharką 🙂


acaraje-da-barra-copia2. Acarajé – danie sztandarowe stanu Bahia. Nie tylko sama przekąska jest warta uwagi, ale i sposób, w jaki się ją serwuje – mówię rzecz jasna o tradycyjnym sposobie. Codziennie po południu na ulicach Salvadoru pojawiają się strojnie odziane korpulentne (specjalnie skonstruowana spódnica z drutami) kobiety, przeważnie czarne, które rozkładają cały swój majdan, niezbędny do przyrządzania acarajé. W skład zestawu wchodzą składniki spożywcze oraz kilka garnków i patelni, na których się smaży w głębokim tłuszczu. Acarajé to kotlecik z mąki z odmiany bobu (dosłownie: wspięga wężowata, po portugalsku “feijão fradinho”), smażony na oleju z palmy dendê i faszerowany różnymi specjałami. To danie pochodzi od afrykańskich niewolników, przywiezionych do Brazylii do pracy na plantacjach i jest też tradycyjnym pożywieniem bogini Iansã, czyli jednej z afrobrazylijskich bóstw orixás. Pamiętajmy o tym, wbijając zęby w acarajé.


zoom-espetinhos-3413. Espeto / espetinho (szaszłyk / szaszłyczek) – to danie wygląda i smakuje znajomo. Sprzedawcy szaszłyków pojawiają się wszędzie tam, gdzie odbywa się uliczna impreza, zwłaszcza suto zakrapiana caipirinhą. Można ich też spotkać po zmroku na placach miast i miasteczek, a ze stoisk, gdzie urzędują, dobiega smakowity zapach grillowanego mięsa: wołowiny, kurczaka, krewetek (jak pachnie grillowana krewetka?). W Brazylii grilluje się nawet ser, ale tę przekąskę pod nazwą queijo coalho, spotyka się głównie na plaży.


pastel-de-forno4. Pasteis i inne salgados (słone przekąski) – cały szeroki wachlarz pierogów, pasztecików czy słonych przekąsek. Nie raz poratowały nas w podróży, bo można szybko kupić kilka sztuk, zapakować do tego saszetki z musztardą, majonezem czy keczupem (dostępne u sprzedawcy) i wsiadać do autobusu w dalszą drogę. Niezastąpione gdy na plaży złapie nas głód, a nie chcemy ryzykować spotkania z kanapką z majonezem, która wędrowała w słońcu cały dzień. Pasteis i salgados można też kupić w lokalach ze świeżo wyciskanymi sokami z owoców. Ja najbardziej lubię “pastel de frango com catupiry”, czyli pastel z kurczakiem oraz serem catupiry. Pycha!


coxinha-de-frango5. Coxinha de frango – dosłownie “udko z kurczaka”. Ale jeśli w tym momencie wyobrażacie sobie udko “po polsku”, to muszę uprzedzić, że nie jest to dokładnie to samo. Coxinha ma kształt łezki i robi się ją z mięsa drobiowego, mąki i innych składników, po czym panieruje się i smaży. Można jeść z keczupem, majonezem lub dowolnymi dodatkami. Tutaj przepis po polsku.


6. Podrão czyli podrasowany hot-dog – w odróżnieniu od tradycyjnego hot-doga (po portugalsku dosłownie “gorący pies”: cachorro quente), podrão to jego zmodyfikowana i ulepszona wersja. Oprócz bułki z parówką, znajdziemy tu także parmezan, kukurydzę, oliwki czy przepiórcze jaja. Nazwa “podrão” to dosłownie “zgnilak” i wzięła się stąd, że kiedyś niektórzy mniej uczciwi sprzedawcy, używali do jego przygotowania przeterminowanych produktów. Przekąska pochodzi z Rio de Janeiro, ale rozprzestrzeniła się także na inne regiony Brazylii.


acai7. Açai na tigela – amazońska jagoda açai robi również karierę w Polsce jako składnik wyrafinowanych kosmetyków. W Brazylii nie ma w niej nic egzotycznego, desery z açai można kupić na każdym rogu ulicy i na plaży. Najprostsza wersja to pulpa z açai z dodatkiem syropu z guarany, konsystencją przypominająca lody – podaje się ją w miseczce z posypką z musli i bananem, ale może też być z dodatkiem innych owoców, w zależności od fantazji sprzedającego. Açai świetnie się sprawdza jako przekąska lub deser po obiedzie – jednak obiad nie może być zbyt obfity, bo açai jest dość sycące.


bolinho-de-bacalhau8. Bolinho de bacalhau – okrągłe smażone kotleciki z dorsza przywędrowały tu z Portugalii, gdzie są również niezwykle popularne. W Brazylii pojawiły się za sprawą portugalskich emigrantów, którzy przybyli do São Paulo i na tamtejszym bazarze miejskim otworzyli bar, gdzie sprzedawano pierwsze przekąski tego typu. W Brazylii można je też spotkać pod nazwą “pasteis de bacalhau”.


9. Pão de queijo – dosłownie oznacza “serowy chleb” i pochodzi ze stanu Minas Gerais. Powstaje ze sproszkowanego manioku z dodatkiem sera, jajek i oleju. Podobno pierwsze pão de queijo pieczono w XVIII wieku na plantacjach Minas Gerais. Zwykła mąka nie była zbyt dobrej jakości, dlatego zaczęto używać do pieczenia chlebków proszku z manioku, przypadkiem odkrywając nowe i smaczne danie.


brigadeiro10. Brigadeiros i beijinhos – małe okrągłe ciasteczka, które najlepiej smakują, gdy kupuje się je od ulicznych lub wędrownych handlarek i zjada od razu. Są tak małe, że wystarczą na jeden pełen słodyczy kęs. I są tak słodkie, że nie da się zjeść zbyt dużo na raz. Brigadeiros są ciemne, zrobione ze skondensowanego mleka, masła i posypane wiórkami czekoladowymi. Beijinhos dla kontrastu są jasne i posypane wiórkami kokosowymi. Uwielbiam obydwa rodzaje.


lanche-de-mortadela11. Kanapka z mortadelą – o tej kanapce usłyszałam pierwszy raz w telewizji na jakimś programie podróżniczym, gdy prezenter udał się na targ miejski w São Paulo i tam w barze Mané skosztował tego kanapkowego potwora. Do jednej porcji wkłada się aż 200 g mortadeli, ciężko coś takiego w ogóle ugryźć. Kanapka jest jednak kultową przekąską w mieście, więc jeśli akurat tam będziecie, to wpadnijcie, a potem zdajcie relację 🙂